|
Hills of Darkness
WoM2 - Wszystko o Metin2 |
Kiedyś pisałem powieść była ona do d. Uwierzcie mi, że te fragmenty są zupełnie inne od pierwotnej wersji, która jest tragedią
„Początek” Aberdeen: Przedmieścia 12:06 12.09.2001
Opustoszałe ulice Aberdeen spowiła mgła. Słychać było okropne huczenie wiatru. Jak na dwunastego września, drzew wyjątkowo szybko straciły okrycie. Liście zasypywały alejki parków tego opustoszałego miasta, które zniszczone było w takim stopniu, że wyglądało jak po zamieszkach i przejściu tornada. Cały ten smutny, wrześniowy krajobraz obserwował siedemnastoletni Alex Stugard. Przemierzał kręte ulice przedmieść, na swoim czarnym skuterze. Jeździł bez kasku, więc jego krótkie, czarne włosy powiewały na wietrze. Duże, piwne oczy ze strachem spoglądały na miejsca, pełne niegdyś życia. Zatrzymał się i zsiadł z pojazdu. Ubrany był w szary podkoszulek, ukryty pod beżowym płaszczem i brązowe buty. Stał przed zdemolowanym barem. Niebieski neon cicho bzyczał, a przez wyważone drzwi i rozbite okna, wydobywała się muzyka z szafy grającej. A jaki był Alex? Bezwzględny i mściwy, interesowny, zaborczy, lecz miał także dobrą stronę! Był spontaniczny, troskliwy, rozważny i charyzmatyczny. Potrafił komuś wmówić, że dwa i dwa to osiem. Za nim szli wszyscy, stając w jego obronie, niezależnie czy miał rację, czy nie. Ludzie bezgranicznie mu ufali z innego powodu. Mianowicie, posługiwał się swoim rozumem i długo namyślał się przed zaplanowaniem jakiegoś spotkania, posunięcia. Rzucał trafnymi ripostami i spostrzeżeniami, wyprowadzającymi z równowagi jego przeciwników. Jednakże czasami patrzył na sytuacje z dziwnego punktu widzenia. Podchodził do tego ze śmiertelną powagą i z niezwykłym spokojem, a jednocześnie strachem. Zamiast ruszyć do boju, czekał. Obserwował. Był po prostu bierny. Zdrowy rozsądek mógł tracić pod wpływem nagłego impulsu, emocji. Wtedy tracił panowanie nad sobą i stawał się nieobliczalny. Z wiekiem zdarzało mu się to coraz częściej... Wolnym krokiem ruszył w kierunku zrujnowanej knajpy. Cegły zarosły mchem, zadaszenie zawaliło się zastawiając drzwi gruzem, a raczej pozostałość po drzwiach, które wyrwano z zawiasów. Dach się rozsypał, okna wybito a neon ledwo działał. Ostrożnie stanął przed dziurą w murze. Kucnął i przeczołgał się, uważając na porozrzucane dookoła kawałki szkła. Po uroczym miejscu została ruina. Tapeta w żółto białe paski zaczęła odchodzić, drewno próchnieć, a dookoła było pełno kałuż. Stoły leżały w nieładzie, niektóre na ziemi, niektóre stały ze zdartymi obrusami i śladami pazurów. Po chwili ruszył w kierunku baru. Większość butelek spadła na podłogę lub została przez kogoś rozbita. Krzesełka połamane, a blat pełny czerwonych śladów. Nagle, Alex zauważył w szafce zgniłe zwłoki. Ponieważ chłopak mieszkał w Dead Hill – w mieście położonym niedaleko Aberdeen – często przyjeżdżał tutaj. Nie takich widoków się spodziewał po tak długiej nieobecności. Wyjechał się uczyć do Albright. Czyżby uniknęła go zagłada? Po dłuższej chwili na zastanowienie się, młodzieniec zabrał pistolet z kieszeni trupa. Pięć naboi, jednakże musiało mu to wystarczyć na obecną chwilę. Ruszył na górę, po spróchniałych schodach. Widać ludzie mogli tutaj nocować. Tandetna podróbka motelu. Bordowy dywan przesączony był wodą, która lała się z dziur w suficie. Prawdopodobnie pękły rury wodociągowe. Nagle, usłyszał odgłosy krzesła szurającego po podłodze. Dobiegały z pomieszczenia na końcu korytarza, zza ciemnych drzwi. Przełknął z trudem ślinę i ruszył w kierunku hałasu. Im bliżej był tym bardziej się bał. Starał się rozglądać po reszcie pokoi, aby upewnić się, że nic mu nie grozi. Chwycił klamkę i zajrzał do środka. W kącie pokoju zauważył kobietę z dziwnie wykrzywioną głową, która rusza krzesłem. Obok niej leżały gnijące zwłoki ludzi, z poodgryzanymi częściami ciała. W powietrzu unosił się fetor zgnilizny i śmierci. Pomieszczenie wyglądało jak żywcem wyjęte z horroru. Alex nie miał odwagi odezwać się. Postanowił poczekać i zobaczyć co się stanie. Zakrwawiona dziewczyna zostawiła mebel w spokoju, po czym podeszła do trupa i zaczęła wgryzać się w jego nogę. Widać było kawałki skóry i mięsa, a dookoła lała się bordowa krew. Chłopak nie oglądał za dużo strasznych filmów, ale już wiedział jak one wyglądają. Młodzieniec jeszcze bardziej wychylił głowę. Przekonał się, że to fatalny pomysł. Dziwna kobieta szybko odwróciła się i rzuciła na niego. Bez wahania wyciągnął broń i strzelił jej w głowę, ponieważ w kilku filmach o zombie, wszyscy bohaterowie zabijali ich po ciosie w łeb. Faktycznie, dziewczyna padła na ziemię, a z jej ust wylało się trochę krwi, którą wcześniej piła ze zwłok. Alex ostrożnie posuwał się w bok, w kierunku komody, gdzie leżał pistolet i amunicja. Jeżeli knajpa została zdemolowana przez stwory takiego rodzaju, będzie musiał mieć coś do obrony, a cztery naboje nie starczą na długo. Chłopak otwierał szafy, szafki i znalazł dużo amunicji. Zaopatrzony wyszedł z pokoju i po spróchniałych schodach, zszedł na dół baru. Coś go zaniepokoiło. Coś było nie tak, ale co? No jasne. Ktoś zdjął ze stolika prześcieradło. Po co i kto – nie wiedział. Na wszelki wypadek zabrał leżący na podłodze, ostry nóż. Czas najwyższy, aby się przekonać. Szybkim i zdecydowanym krokiem zajrzał do barku. Następnie zajrzał pod każde stół. Zostały mu łazienki i kuchnia. Zaczął od męskiej toalety. Zielonobiałe kafelki na ścianie i ciemnozielone na podłodze. Pomieszczenie oświetlały małe lampki, a światło odbijało się od luster, które powieszono nad umywalkami. Wszystko wyglądało dobrze, dlatego poszedł do damskiej łazienki. Drzwiczki były powywalane, kafelki zalane krwią, a w kilku kabinach powrzucano na siebie zwłoki. Nie mógł wytrzymać tego fetoru, więc wybiegł jak najprędzej. Wybiegając, zauważył płonący barek barmana. Ktoś podpalił go, tak samo jak stoliki. Spróchniałe drewno zaczęło płonąć w niesamowitym tempie. Alex musiał szybko się wydostać, aby nie spłonąć żywcem. Jedyną drogę ucieczki – dziurę w ścianie – ktoś zasypał, a gruz z dachu całkowicie zasypał wyrwę w ścianie, gdzie znajdowały się kiedyś drzwi. Chłopak wbiegł szybko na górę i podbiegł do szyby. Wybił ją, po czym wbiegł do sypialni i zabrał prześcieradło. Nagle, korytarzem zaczęła biec płonąca kobieta. Nie mógł jej pomóc, bo płomień strawił większość jej ciała. Po całej knajpie rozniósł się przeraźliwy krzyk, osoby błagającej o życie, umierającej w agonii. Nie, nie mógł pozwolić sobie na rozkojarzenie. Zrobił sznur jak szybko tylko mógł i przywiązał do rury przy oknie. Wyskoczył, trzymając się mocno liny, która na szczęście wytrzymała. Młodzieniec wydostał się z płonącego budynku, który zaczął płonąć już na dobre. Nagle, usłyszał wybuch i zauważył dym z neonu. Z tego baru praktycznie zostały gruzy. Podszedł do swojego czarnego skutera i wsiadł na niego. Chciał uciec byle daleko od tego strasznego miejsca. Jednakże nie mógł opuścić Aberdeen. Miał zamiar przyjechać do swojego rodzinnego Dead Hill i nie odpuści, choćby nie wiem co. Ruszył przed siebie, w kierunku głównego placu. Możliwe, że tam zostali jacyś ludzie. Potrzebował pomocy jak nigdy dotąd. Jeśli wszystko nie było chorym żartem, musiał sprężyć się i walczyć o przetrwanie, a to najlepiej robić z kimś doświadczonym. Z kimś kto wie co się wydarzyło w tym opustoszałym, cichym mieście...
Wzgórza ciemności dalej są wzgórzami ciemności, nawet po angielsku.
Ano są Tylko czy to coś zmienia?
Nic, ten tytuł jest dalej głupi. Generalnie staram się unikać jak ognia nazw z elementami takimi jak "darkness", "black" i tym podobnymi.
Np. Black Castle of Darkness, Dark Knights of Black Realm.
mi się podoba Hills of Darkness i tyle Za nic go nie zmienię
|
|