ďťż

"Mam poważne problemy" - słyszę.

Każdy ma problemy mniej lub bardziej poważne,
które rozwiąże dopiero nasza śmierć - wtedy NASZE problemy znikną.

Zamiast stękać nad własnymi problemami, zajmować si TYLKO sobą,
żalić się Bogu i bliźnim, warto rozwiązywać problemy społeczne.

My, jednostki, pojawiamy się i znikamy jak igły na drzewach:
ono wiecznie zielone, a zobaczcie ile igliwia pod nim!

Jeśli sami o siebie nie zadbamy (mówię o dorosłych), nie zadba o nas nikt. To fakt,
ale równocześnie
trzeba rozwiązywać problemy funkcjonowania rodzin i ludzi we wsi, mieście, kraju -
TWORZYĆ SPRAWNE INSTYTUCJE, które pozwolą NAM i TYM, CO PO NAS,
funkcjonować sprawniej, żyć godniej, wygodniej, dostatniej.

Masz problemy? Jasne! Wszyscy je mają. Nie epatuj nimi świata.

Stękanie jest bezpłodne, żałoby są bezpłodne.
Smutki i żale, tak samo jak chwile uniesień i szczęścia są naszymi nieodłącznymi towarzyszami.

Przed śmiercią nie uciekniemy.
Jak zagospodarować czas nam dany - wiele zależy od nas.
Jaki kraj przekażemy kolejnym pokoleniom - wiele zależy od nas.

Pomyślmy jak zgrabniej urządzić nasz okoliczny świat, zróbmy coś WSPÓLNIE
byśmy mogli cieszyć się życiem, "wszak żyjem tylko raz".


Och! Janie z wydm i stogów! Ty, niepoprawny optymisto! Istniejemy , gdy jesteśmy potrzebni. I to nam musi wystarczyć. Nie ma potrzeb - nie ma i nas! Wymyśliłeś piękną imprezę, zrealizowałeś piękną ideę i daj Ci boże zdrowie ! Ciesz się tym , co zrobiłeś i raduj się zdrowiem oraz życiem swoim i swoich bliskich.Za dużo oczekujesz od ludzi. Nie ma WSPÓLNIE - każdy z nas żyje osobno i na swój rachunek- czyż jeszcze tego nie wiesz?!
Na kogo możesz liczyć? Na siebie. Komu najwięcej zawdzięczasz? - sobie. I całe szczęście,bo wielu by się ustawiło w kolejce po ordery , gdyby ktoś za Ciebie myślał i robił. Trzymam kciuki za Twoją odporność na zło, które nas otacza.
Dobro i zło do świata wnosi CZŁOWIEK.
W nim, w człowieku, jest niebo i piekło, dla niego samego i dla innych.

Każdy uśmieech wysłany bliźniemu - to przyrost dobra na świecie,
to mniej piekła, więcej nieba.

My sobie i swoim bliźnim fundujemy niebo i piekło.

Życzliwość i dobro rodzi i mnoży życzliwość i dobro, zło rodzi zło.

Nie wierzę w Boga ani bogów, nie wierzę w życie po życiu,
nie oczekuję zbawienia duszy nieśmiertelnej, bo również w nią nie wierzę.

Praca, życzliwość dla bliźniego, roztropność - i sprzyjające zbiegi okoliczności.
To warunek osiągnięcia jakiegoś szczęścia w życiu.
I siebie trzeba jeszcze polubić, takiego jakim się jest, niedoskonałego, starającego się być przyzwoitym.

Tak, istniejemy dopóki jesteśmy potrzebni. Chociażby w sensie podpory emocjonalnej.
Kiedy już nie jesteśmy nikomu potrzebni, znaczy: pora zostać za przełęczą,
plemię wędruje ku nowym pastwiskom.

Nie piszę o MIŁOŚCI, to zdewaluowane słowo, bardzo wieloznaczne słowo.

A to mnie napuściłaś na filozofowanie!

Wracam za chwilę do domu, przeczytam to co napisałem i - jak obcy - postaram się
późniejszym wieczorkim przyjrzeć temu, co wyżej nasmarowałem.
Może skorygować, zmienić to czy owo...

PS
Przeczytałem dziś, 17 kwietnia, 11:35, nic nie dodałem, nie ująłem.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  "Mam poważne problemy"
WoM2 - Wszystko o Metin2