ďťż

Biblioteka Społeczna
Stowarzyszenia "Przyjazne Pomorze"
Gdańsk-Stogi, ul. Hoża 14
Dzieci piszą na komputerze,
konkurs dla dzieci ze szkół podstawowych,
VII edycja, po raz piąty dla 2 grup wiekowych -
kl. I-III i kl. IV-VI.
23 czerwiec 2010 r.,
w godz. 14.30 - 17.00
Tekst wzorcowy do pobrania.
Zapisy do dnia konkursu w Bibliotece.
lub internetowo na adres: biblioteka@przyjaznepomorze.cal.pl
Wyniki konkursu ogłosimy w sobotę, 26.06.2010 o godz. 14:00.


Brzydkie kaczątko

Jakże pięknie było na wsi! Lato było w pełni! Żółciło się żyto, zielenił owies, siano na zielonej łące ułożono w stogi, bocian chodził na długich, czerwonych nogach i paplał po egipsku; nauczył się bowiem tego języka od matki. Wokoło łąk i pól ciągnęły się wielkie lasy, a w lasach leżały głębokie jeziora - tak, na wsi było naprawdę prześlicznie. W blasku słońca, otoczony głębokimi rowami, stał tam stary dwór; od muru aż po brzeg wody rosły liście łopianu; a były tak wielkie, że pod największymi mogły się zmieścić stojące dzieci; było tam tak dziko, jak w najgęstszym lesie.
W tym to gąszczu siedziała w swym gnieździe kaczka, wysiadywała pisklęta, nudziła się, bo trwało to bardzo długo, a rzadko kto ją odwiedzał; inne kaczki wolały pływać po kanałach niż wchodzić pod liście łopianu, aby z nią pogadać. `
Aż wreszcie jedno jajko po drugim zaczęło pękać, słychać była: "Pip, pip!", wszystkie żółtka ożyły i wytknęły główki.
"Kwa, kwa!" - mówiła kaczka, a pisklęta hałasowały, jak tylko umiały najgłośniej, i rozglądały się pod zielonymi liśćmi na wszystkie strony; matka pozwalała im patrzeć, ile tylko chciały, bo zielony kolor jest zdrowy dla oczu.
- Jaki świat jest wielki! - mówiły kaczęta, gdyż było im o wiele luźniej niż przedtem, kiedy leżały w skorupie.
- Czy myślicie, że to jest cały świat? - powiedziała matka. - Świat ciągnie się jeszcze daleko po drugiej stronie ogrodu, aż do księżego pola, ale nigdy tam jeszcze nie byłam. Czy jesteście już wszystkie ? - Potem wstała. - Nie, to jeszcze nie wszystkie; największe jajko jeszcze nie pękło. Jak długo to ma trwać? Teraz mam już naprawdę tego dosyć! - I znowu usiadła.
- No, co słychać? - spytała stara kaczka, która przyszła ją odwiedzić.
- Z jednym najdłużej się ciągnie! - odpowiedziała kaczka siedząca na jajkach. - Wcale nie chce się otworzyć. Ale zobacz te inne. Są to najpiękniejsze kaczęta, jakie kiedykolwiek widziałam. Wszystkie podobne są do ojca: tego nicponia. Zupełnie do mnie nie przychodzi!
- Pokaż mi jajko, które nie chce pęknąć - powiedziała stara. - Możesz mi wierzyć, że to jest jajko indycze. I mnie już tak nieraz oszukali, i potem miałam wiele kłopotów i trudów z malcami, gdyż bały się wody. Nie mogłam sobie dać rady, popychałam, krzyczałam, ale to nic nie pomagało. Pokaż mi to jajko! Tak, to jest indycze. Porzuć je i ucz inne dzieci pływać!
- Jednak jeszcze trochę na nim posiedzę! - powiedziała kaczka. - Tak długo już siedziałam, że jeszcze mogę parę dni wytrzymać!
- Jak uważasz! - odrzekła stara kaczka i poszła sobie.
Wreszcie duże jajo pękło. "Pip, pip!" - zapiszczało pisklątko i wylazło; było bardzo duże i brzydkie. Kaczka przyjrzała mu się.
- Jakież to kaczątko jest duże - powiedziała. - Niepodobne do żadnego innego. Ale nie jest to chyba pisklę indycze ? No, zaraz się o tym przekonamy. Musi wejść do wody, nawet gdybym je miała sama tam wepchnąć.
Nazajutrz była piękna pogoda; słońce oświetlało wielkie liście łopianu. Matka-kaczka wraz z całą rodziną zeszła do kanału. Plusk! Wskoczyła do wody. "Kwa, kwa!" i jedno kaczątko po drugim plusnęło do kanału. Woda zalewała im głowy, ale podnosiły je zaraz w górę i pływały wspaniale; nogi same się poruszały, wszystkie były w wodzie, nawet brzydkie, szare kaczątko pływało razem z innymi.
- Nie, to nie jest indyk! - powiedziała kaczka. - Spójrz tylko, jak ładnie porusza nogami, jak prosto się trzyma. To moje własne dziecko. W gruncie rzeczy, kiedy mu się dobrze przyjrzeć, jest zupełnie ładne. Kwa, kwa! Chodźcie teraz ze mną, wyprowadzę was w świat, przedstawię . was na podwórku, ale trzymajcie się zawsze w pobliżu, aby nikt na was nie nastąpił, i strzeżcie się kota!
Przyszły na podwórko. Był tam straszny hałas, gdyż dwie rodziny pokłóciły się o głowę węgorza, którą w końcu złapał kot.
- Widzicie; jak się to dzieje na tym świecie! - powiedziała matka-kaczka oblizując sobie dziób, gdyż i ona miała ochotę na głowę węgorza. - Ruszajcie nogami - mówiła - kołyszcie się i ukłońcie się tej starej kaczce, jest najwykwintniejszą ze wszystkich, jakie są tutaj. Ma w sobie hiszpańską krew i dlatego jest taka gruba; widzicie, ma na nodze zawiązany czerwony gałganek. To jest najwyższa odznaka, jaką kaczka może otrzymać, oznacza to, że obawiają się, aby nie zginęła, i że ludzie i zwierzęta będą ją mogli odróżnić od innych kaczek. Kołyszcie się! Nogi stawiać nie do środka. Dobrze wychowane kaczątko rozstawia szeroko nogi jak ojciec i matka. Tak, a teraz kiwnijcie głowami i powiedzcie : Kwa!
Tak też robiły. Ale inne kaczki patrzały na nie i mówiły głośno
- Ach, Boże, po cóż nam to towarzystwo ? Jakby nas nie było i tak dosyć. Fe, jak wygląda tamto kaczątko! Nie chcemy go tu. mieć między nami! - I zaraz potem jedna z kaczek podfrunęła i dziobnęła kaczątko w kark.
- Zostaw je w spokoju - powiedziała matka. - Nie robi nikomu nic złego.
- Tak, ale jest takie duże i tak dziwnie wygląda - powiedziała kaczka, która dziobnęła kaczątko - i dlatego trzeba je szturchać!
- Ładne masz dzieci, mateczko! - powiedziała kaczka z czerwonym gałgankiem na nodze. -Wszystkie są śliczne prócz tego jednego, które się nie udał. Byłoby dobrze, gdybyś je mogła odmienić.
- To niemożliwe, łaskawa pani! - powiedziała matka-kaczka. - Nie jest wprawdzie ładne, ale ma dobre serduszko i umie świetnie pływać, tak samo jak inne, nawet może trochę lepiej. Przypuszczam, że wyrośnie z brzydoty albo z wiekiem zmaleje.
Za długo leżało w jajku i dlatego nie wygląda tak, jak powinno wyglądać.
Skubnęła je w kark i pogładziła po piórkach. - To jest zresztą kaczor - dodała - i dlatego uroda nie będzie miała dla niego takiego znaczenia. Myślę, że będzie silny i że jakoś da sobie radę.
- Inne kaczątka są śliczne! - powiedziała stara. - Zachowujcie się tak, jakbyście były u siebie w domu, a jeżeli znajdziecie głowę węgorza, możecie mi ją przynieść.
I kaczęta zachowywały się tak jak u siebie w domu.
Ale zarówno kaczki, jak kury dziobały, potrącały, kopały i wyśmiewały biedne kaczątko, które ostatnie wykluło się z jajka i było takie brzydkie. - Za duże! - mówili wszyscy, a indyk, który urodził się z ostrogami i wyobrażał sobie z tego powodu, […]
Od grudnia poczynając dzieci przepisywały baśnie Andersena,
które dla tych celów preparowała pani Alicja.

W lipcu odmieniło nam się:
na co dzień dzieci przepisują jeden z osiemnastu zestawów dyktand,
a na konkurs też przygotowano dyktanda, nawet w dwu wersjach:
dla klas 1-3 i dla starszych. Wszystko to jest dziełem pani Alicji i pani Marty.

Marzy nam się konkurs dyktand dyktowanych.

...

Do tej pory palmę pierwszeństwa w szybkości i jakości przepisywania dzierży Klaudia Maciąg,
inni starszacy mają szansę wygrania tylko wtedy, kiedy Klaudia przegapi konkurs.

jan urbaniik
A może by tak robić dzieciom sprawdziany z trudnych słówek na koniec tygodnia lub miesiąca? Może jakiś mini-konkurs? Najpierw wszustkie słowa na ch i h, potem rz i ż itd.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  VII edycja Konkursu dla dzieci
WoM2 - Wszystko o Metin2