|
O Bożym Narodzeniu i Nowym Roku
WoM2 - Wszystko o Metin2 |
…”A dopiero przed drugą mszą, kiej już naród skruszał nieco modleniem się, huknęły znów organy i ksiądz zaśpiewał: W żłobie leży, któż pobieżny… Naród się zakołysał, powstał z klęczek, wraz też pochwycił nutę i pełnymi piersiami a z mocą ryknął jednym głosem: Kolędować małemu! Zatrzęsły się drzewa i zadygotały światła od tej serdecznej wichury głosów. I już tak się zwarli duszami, wiarą i głosami, ze jakby jeden głos śpiewał i bił pieśnią ogromną, ze wszystkich serc rwiącą aż pod święte nóżeczki dzieciątka. Gdy już i drugą mszę wysłuchali, organista jął wycinać kolędy na tak skoczną nutę, że ustoić było trudno, to się kręcili, przedeptywali, odwracali do chóru i wesoło pokrzykiwali kolędy za organami.” Fragment z książki Władysława Reymonta, Chłopi, T. 2 – Zima
"Nowy Rok"
Skonał rok stary; z jego popiołów wykwita Feniks nowy, już skrzydła roztacza na niebie; Świat go cały nadzieją i życzeniem wita. Czegóż w tym nowym roku żądać mam dla siebie?
Może chwilek wesołych? - Znam te błyskawice; Kiedy niebo otworzą i ziemię ozłocą, Czekamy wniebowzięcia: aż nasze źrenice Grubszą niżeli pierwej zasępią się nocą.
Może kochania? - Znam tę gorączkę młodości; W platońskie wznosi sfery, przed rajskie obrazy: Aż silnych i wesołych strąci w ból i mdłości, Z siódmego nieba w stepy między zimne głazy.
Chorowałem, marzyłem, latałem i spadam; Marzyłem boską różę, bliski jej zerwania Zbudziłem się, sen zniknął, róży nie posiadam, Kolce w piersiach zostały. - Nie żądam kochania.
Może przyjaźni? - Któż by nie pragnął przyjaźni! Z bogiń, które na ziemi młodość umie tworzyć, Wszakże tę najpiękniejszą córkę wyobraźni Najpierwszą zwykła rodzić i ostatnią morzyć.
O! przyjaciele, jakże jesteście szczęśliwi! Jako w palmie Armidy wszyscy żyjąc społem, Jedna zaklęta dusza całe drzewo żywi, Choć każdy listek zda się oddzielnym żywiołem:
Ale kiedy po drzewie grad burzliwy chłośnie Lub je żądło owadów jadowitych draźni, Jakże każda gałązka dręczy się nieznośnie Za siebie i za drugie! - Nie żądam przyjaźni.
I czegóż więc w tym nowym roku będę żądał? Samotnego ustronia, dębowej pościeli, Skąd bym już ani blasku słońca nie oglądał, Ni śmiechu nieprzyjaciół, ni łez przyjaciel!.
Tam do końca, a nawet i po końcu świata, Chciałbym we śnie, z którego nic mię nie obudzi, Marzyć, jakem przemarzył moje młode lata: Kochać świat, sprzyjać światu - z daleka od ludzi.
Adam Mickiewicz, wiersz pisany w więzieniu r. 1823, ostatniego dnia
(...) Taj my, bywało, we dworze, Kiedy okna śnieg zawali, Przy tatku kolędowali W srebrne Narodzenie Boże. Jak pośród małej stajenki Pastuszkom strzygącym runo Zjawiło się Pańskie łuno, Płomień przezroczysty, cienki, Od złota, rubinów żywszy; I pastuszki oświeciwszy, Takim je natchnął weselem: Że wybiegli, o dzieciątku, Co miało być Zbawicielem, Rozpytując się po drodze. A potem – w jakimże kątku! Na jakiej oni podłodze! Na jakich prześcieradełkach, Różach, rubinach, perełkach, Narcyseczkach i bławatkach! Przy jakże biednych świadkach? W żłóbeczku małym przed matką Znaleźli Pańską dzieciną. Ach – gdy nam zaśpiewał tatko, Że znaleźli – to mnie, małą dziewczynę, Łzy zalały: dreszcz radośny przechodził I krzyczałam: „Chrystus Pan się narodził”! – I krzyczałam, i klaskałam tak w ręce: „Chrystus Pan narodził się w stajence”! –
Fragment romansu dramatycznego „Sen srebrny Salomei” Juliusza Słowackiego
Szopka na Długim Targu
|
|