ďťż

Spotkanie z Panią Elżbietą Ciszewską Wiertel-Wlizła zgromadziło ponad 40 osób.
Bohaterka wieczoru zaprezentowała trzy swoje piosenki (we własnym wykonaniu) z albumiku wydanego w Ameryce
oraz wiersze z Jej debiutanckiego tomiku - "Rymem jestem..."
Kiedy z grubsza zapoznałem się z książeczką, rozwiałem szybciutko swoje wątpliwości - uznałem, że Elżbieta poetką jest.

Zaproponowałem, by przed spotkaniem dostarczyć tomik Teresie Zajewskiej,
pani na 9 wydanych tomikach, i poprosić ją o laudację.
Nie zawiodłem się: Teresa jest poetką zarówno w swoich wierszach jak i laudacjach.
Gdzieś w okolicy wisi tekst jej laudacji dla Xeni Prałat, która otwarła cykl naszych czwartkowych spotkań z poezją i muzyką, niżej tekst laudacji dla Elżbiety.
Miłej lektury!
jan urbanik

Myśli o poezji - LAUDACJA
O debiutanckim tomiku poezji „Rymem jestem…” Elżbiety Ciszewskiej Wiertel-Wlizła

Zawsze towarzyszyło mi przekonanie, że pisanie poezji jest szczególnym darem, który nie każdy posiada. Pisania poezji nie można się nauczyć. Z predyspozycjami do pisania jej trzeba się urodzić. Nie każdemu człowiekowi Niebo dało takie same talenty. Poetą nie bywa się czasami, poetą się jest. Poezję ma się w sobie. Jest to szczególny sposób postrzegania świata i odczuwania go.
Do tworzenia wierszy potrzeba na pewno oprócz podstawowej wiedzy teoretycznej, dużej wyobraźni i wrażliwości, niekiedy wrażliwości muzycznej. Jak można zauważyć wielu poetów to równocześnie muzycy, malarze, słowem ludzie sztuki, albowiem poezja jest formą sztuki, a poeta jest twórcą, artystą. Zarówno poezja jak i muzyka, piękne malarstwo czy rzeźba, oddziałują na nasze wnętrze, odrywają od prozy życia, podnoszą ducha, rozgrzewają serce , unoszą w wyższe, lepsze rejony, gdzie królują: pokój, piękno, dobro i miłość. Ktoś powiedział: „Jeśli człowiek będzie Krezusem w sferze ducha i umysłu, nikt nigdy nie uczyni go biedakiem”. Poezja potrzebna jest dla ducha tak jak chleb dla ciała. Bo człowiek, to nie sama tylko materia,( jak niektórzy sądzą) . Człowiek potrzebuje na co dzień czegoś wznioślejszego, aby mógł w pełni realizować swoje człowieczeństwo. Poezja musi być zatem, jak pisze niedawno zmarły poeta, ks. Jan Twardowski: ”pełna zachwytu, tęsknoty, niepokoju, smutku, zwątpienia, rozpaczy, musi uderzać w rozległą skalę ludzkich, stale autentycznych i aktualnych przeżyć”. (Kalendarz, Warszawa –Rzeszów, 2001). Bo człowiek i jego problemy nie zmieniają się wraz ze zmieniającymi się realiami życia.
Poezja musi mówić prawdę o człowieku, uprzytamniać mu jego własne przeżycia, być daleką od ideologii, której dzisiaj ludzie mają dosyć. Musi odtruwać dzisiejszą rzeczywistość, tworzyć idealny świat, o jakim każdy z nas w głębi serca marzy. Dziś zatruwają nas nie tylko spaliny, ale przede wszystkim nienawiść, zazdrość, materializm, uwielbienie bogactwa. Prawdziwa poezja wnosi w ten zmaterializowany świat powiew duchowości, wnosi ład i harmonię, słowem porządkuje go. Jeszcze raz pozwolę sobie przytoczyć słowa ks. Jana Twardowskiego:„Poezja posługuje się poznaniem intuicyjnym, dlatego może być na pozór nie logiczna i zdumiewająco trafna zarazem. Bo rodzi się z wyobraźni i podświadomości, z tajemniczej głębi człowieka”. I dalej :” Dobre wiersze muszą być poszukiwaniem tajemnicy, a więc muszą dotykać tematu Boga, ludzkiego życia i śmierci. Poezja powinna zawsze w jakiś sposób zbliżać człowieka do prawdy”.

Drodzy Państwo! Uczestniczymy dziś w wieczorku poetyckim pani Elżbiety Ciszewskiej Wiertel-Wlizła, w którym zaprezentuje ona swój pierwszy , świeżo wydany w oficynie wydawniczej Marpress w Gdańsku, debiutancki tomik poezji, zatytułowany: „Rymem jestem…”. Pani Elżbieta, o ciekawym pseudonimie literackim „Minawia” (którego znaczenie, mam nadzieję ujawni słuchaczom) ,jest z wykształcenia inżynierem mechanikiem, absolwentką Politechniki Gdańskiej i pracowała jako nauczycielka matematyki (sic!). W 2006 r., po śmierci męża, po 15 latach przebywania na emigracji w USA, w Chicago wróciła do Polski, do Gdańska. Tam zaczęła pisać. Napisała m.in. hymn dla Chicagowskiego Klubu „Polonia” i wydała płytę p.t. „Wiara, Nadzieja i Miłość”.
Pisze wiersze i piosenki, układa melodię do nich i akompaniuje sobie na wiolonczeli i mandolinie. Obejmują one różnorodną tematykę i styl, w większości są to wiersze rymowane. Przewodnią ich nicią jest miłość. Z pozoru pani Elżbieta jest racjonalistką, twardo stąpającą po ziemi; jednak pod tą zewnętrzną powłoką kryje się urodzona romantyczka i jak sama siebie nazywa „ niewolnica miłości”. W wierszach: Melodia duszy, Dotyk tęsknoty, Spacer marzeń, Po prostu Tobie, Podaj dłoń, czy też w romantycznej piosence Miłość mam, idealizuje miłość, wyraża tęsknotę za nią i pragnienie przeżycia jej jeszcze raz. W wierszu Przykazania miłości, zwraca się z prośbą do Boga o uśmierzenie bólu i tęsknoty serca słowami:
Na mej drodze tylko ciernie,
Radość na ziemi w krzyżu dana,
Miłości, ty dopiero w wieczności?
Dlaczego teraz jesteś zakazana?
W innych wierszach jest miłość do rodziców, syna, wnuczek, wspomnienia z radosnego, beztroskiego, choć trudnego dzieciństwa,
spędzanego na wsi; o ukochanym dziadku pisze w wierszu: A mój dziadek… w słowach:
A mój dziadek nad uśmiechem
podwinięte wąsy miał…
i zarażał nas radością
na kolana często brał.
A mój dziadek … fajkę palił
i konika w stajni miał…
czasem sadzał mnie przed sobą
razem z wiatrem w pola gnał…
Jest też ukochanie przyrody, wsi w której się wychowała i miasta,
w którym przeżyła swą pierwszą miłość, Gdańska.

W wierszach pani Elżbiety jest też duża szczypta humoru, jest mimo wielu cierpień,
jakie przeżyła, typowo amerykańskie ( czego się chyba w Ameryce dorobiła),
pozytywne nastawienie do życia - positive thinking.
Zachęcam przeto gorąco do lektury tomiku.

Teresa Zajewska
Gdańsk, 15 czerwca 2009r


Obdarzona melodyjnym głosem Muza rodzinnej, towarzyskiej biesiady…

Powyższe słowa dobrze opisują bohaterkę wczorajszego Wieczoru Poetycko-Muzycznego. Bawiła nas Dama pełna życia i uroku osobistego, poetka i piosenkarka – pani Elżbieta Ciszewska Wiertel-Wlazło. Robiła to z wdziękiem i lekkością. Przy prezentowaniu wierszy z debiutanckiego tomiku pt. „Rymem jestem…” oraz piosenek z płyty „Wiara, nadzieja, miłość” (te trzy słowa są źródłem artystycznego pseudonimu p. Elżbiety – minawia) pomagały dwie osoby – Pani Maria Korybalska oraz wnuczka Magda akompaniująca na gitarze elektrycznej. Druga, młodsza wnuczka Pani Elżbiety – Ania sekundowała dzielnie podczas śpiewania i pomagała siostrze ustawiać nuty.
Nagłośnieniem i filmowaniem imprezy zajął się Pan Ireneusz Rajchowski.

Wieczór przekonał nas, że poezja jest balsamem na smutki, kwasy i zakwasy. Udowodnili to zgromadzeni słuchacze wspaniale bawiąc się i wtórując podczas śpiewania piosenek pt. „Trzeba spróbować”, „Pamiętasz mamo/Dziękuję Ci…”.
Z tej pierwszej, śpiewanej do melodii „Hej bystra woda”, warto zapamiętać słowa:

„..Czy wszyscy sławni z góry wiedzieli,
że popularni staną się,
też zaczynali i próbowali
właśnie jak teraz robisz to ty.
Wiersz czy piosenka,
Opera, sztuka,
Sport, film, nauka,
Biznes czy klub,
Śpiesz się, nie zwlekaj,
Czas nie poczeka.
Co chciałbyś zrobić,
Teraz to zrób!...”
Nie zwlekajmy więc drodzy Państwo, życie zdarza nam się raz!

To czwartkowe spotkanie jest trzecim wydarzeniem kulturalnym Biblioteki Społecznej w ramach cyklu spotkań z poezją. Wcześniej mogliśmy wysłuchać poezji Xenii Prałat i Teresy Zajewskiej, autorki dwóch laudacji.
Podczas wieczoru zostały zaprezentowane trzy prace malarskie Pani Izy Kwidzińskiej o tematyce ezoterycznej.
Dziękuję za zaproszenie i zorganizowanie wieczoru poświęconego mojej poezji.
Organizacyjnie wszystko było dopięte na ostatni guzik, co zapewniło poczucie komfortu
przekazu jak i odbioru moich wierszy i piosenek.
Czułam, że jestem w życzliwym gronie ludzi rozumiejących i kochających poezję .
Dostałam skrzydeł. Chociaż na zewnątrz panowała deszczowa aura, w bibliotece świeciło słońce
promienistymi uśmiechami i spojrzeniami sympatii, zainteresowania wspólną zabawą.
Tak, tak właśnie potraktowałam słowa Jana napisane przed tym wieczorkiem

Pani Elżbieto, niech się Pani bawi z nami, a wszystko będzie cacy!
i ...było "cacy"
Szczególne słowa podziękowania dla Teresy Zajewskiej, która w napisanej i wygłoszonej przez siebie laudacji zawarła całą istotę moich wierszy. Bardzo dziękuję.
Dziękuję wszystkim uczestnikom tego spotkania.
Elżbieta
Pani Elżbieto, serdecznie dziękujemy za miłe słowa.
Piosenka pt. „Trzeba spróbować” jest tak sympatyczna i porywająca, że może warto byłoby, aby stała się piosenką Stowarzyszenia "Przyjazne Pomorze"?


Wszak zamierzyliśmy przedsięwzięcie - i jesteśmy!

Jesteśmy po udanym starcie, wkrótce minie roczek odkąd książki udostępniliśmy publiczności.

Nasz hymn powinien zachęcać do - co najmniej - "tak trzymania",
a lepiej do doskonalenia się i odpieklania, a jeszcze lepiej - uniebiania okolicznego ludzkiego świata.

A sława? O sławę mało dbamy.

Spacer na golasa po Długim Targu dałby nam natychmiastową sławę,
a kosztowałby znacznie mniej wysiłku i kasy
niż organizowanie i prowadzenie społecznej biblioteki i tego forum, i tej witryny,
i brodzenie w błocie Pustego Stawu, by wybrać z niego śmieci...

O!, a może ogłosimy konkurs na hymn w tym duchu?

Do startu gotowi...

jan urbanik

O!, a może ogłosimy konkurs na hymn w tym duchu?

Do startu gotowi...

jan urbanik


Warto spróbować, a nawet "trzeba spróbować"

Wracam jeszcze do wieczorku, do sprawy nagłośnienia.
Serdecznie dziękuję Ireneuszowi Rajchowskiemu za taka regulację głosu, że było mnie słychać nawet w najgrubszym tomie bibliotecznym i to bez zbędnych dysonansów.
Ireneuszowi - oczywista - sto lat w zdrowiu.

A ja myślę po cichu o powtórce
i o pośpiewaniu pełnym głosem.
I o kolejnym tomiku, zdjęcie już jest.

I myślę o terminach spotkań ze Sprawiedliwym, dwóch spotkań -
jedno o Warszawie, jedno o Ameryce.

jan urbanik



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  "Rymem jestem..."
WoM2 - Wszystko o Metin2