|
Dzienniki by BioShock City
WoM2 - Wszystko o Metin2 |
Pomyślałem sobie, że moglibyśmy stworzyć własne dzienniki mieszkańców Rapture (wymyślonych oczywiście). Co o tym sądzicie?
Na początek ja dam pierwszy dziennik (zdjęcie ikonki audio i portret znalazłem sam. Jeśli chcecie mogę dać linki). Wielkie dzięki Saszy za połączenie tego w całość
Harold Goldenmayer
Atlas vs. Ryan
Harold Goldenmayer: *niski głos mężczyzny, mówi powoli, słychać, że jest lekko zdenerwowany* Przybyłem do Rapture, aby uciec od konfliktów na powierzchni. I co? Od kiedy ta paniusia Tenenbaum odkryła ADAM wszystko stało się łatwiejsze. Do czasu. Ludzie powariowali, zaczęli się podpalać, zabijać. Gwałty, morderstwa. Trzeba się bronić, ale jak? W tym momencie przychodzi pan Sinclair z tym swoim programem. Atak na Restaurację Kaszmir i Ryan Amusements rozpoczął wojnę. Atlas przeciwko Andrew Ryanowi. Na wojnach wiele ludzi ginie, więc żeby przeżyć będę musiał walczyć tak jak oni. Podpalać, porażać, znikać i strzelać. Nie chcę zranić nikogo, ale jeśli ktoś mnie zaatakuje, poczuje jak to jest mieć skopany tyłek!
Podwodne więzienie
Harold Goldenmayer: Sinclair Solutions dało mi duży apartament - schronienie, w którym mogę opracować plan ucieczki z tego przeklętego miasta. To, co wyczynia się na Placu Apolla, mnie przeraża. Cały ten bałagan jest okropny. Ludzie zabijają się dla tej cholernej substancji! Podpalenia, strzały i wybuchy. Trudno mi to przyznać, ale boję się jak nigdy dotąd. Nawet przestałem pracować. Co mogę zrobić? Przybyłem do Rapture, aby uciec od konfliktów, wojen i nieporozumień, a co zastałem? Jeszcze gorszy chaos niż na powierzchni. Dlatego siedzę tutaj, na sofie w moim nowym mieszkaniu i myślę. Myślę jak uciec z tego podwodnego więzienia.
Zadanie do wykonania
Harold Goldenmayer: Sinclair Solutions i Ryan Industries obserwują moje poczynania i nie są zadowoleni. W przeciwieństwie do innych, którzy uczestniczą w tym programie, ja praktycznie nic nie robię. Nie pożądam tej przeklętej substancji. Nie bawią mnie plazmidy i toniki. Nie chcę nikogo zabijać, ale wygląda na to, że niedługo będę musiał wybrać: dach nad głową albo życie innych. Słyszałem pogłoski od Lisy Elev, że w Pauper's Drop jest mnóstwo zwolenników Atlasa, a naszym zadaniem będzie załatwienie ich. Tak bardzo nie chcę, ale jeśli tego nie zrobię to wywalą mnie, a wtedy moim domem stanie się ulica. Ulica pełna krwi, zabitych ludzi i walk.
Porażka
Harold Goldenmayer: Zawiodłem. Zawiodłem samego siebie i zrobiłem coś czego nigdy bym nie zrobił. Dzisiaj, wybrałem się z resztą ochotników z programu Sinclair Solutions, aby rozprawić się z przeciwnikami Ryan Industries w Pauper's Drop. Podpalaliśmy ich, torturowaliśmy, rozstrzeliwaliśmy i co? Olśniło mnie. Cały czas walczyliśmy dla jakiegoś pieprzonego dupka, który siedział za biurkiem i dumał, którą dziwkę z Ogrodu Ewy wyruchać i którego dnia. Zwykły dupek! Zawiodłem i poddałem się. Pozwoliłem, aby ADAM mnie kontrolował, tak jak resztą. Wszystkie batysfery zablokowane, więc nie mam jak uciec. Żadnej drogi ucieczki. To miasto upada. Najchętniej zabiłbym tą Niemkę, która rozpętała to piekło, ale nie. Nie mam siły. To koniec. Moja, osobista, porażka. *słychać strzał pistoletu i łomot czegoś ciężkiego co upadło właśnie na podłogę*
Hmmm, fajny dziennik musze przyznać ale jakoś nie potrafie wyobrazić sobie głosu kolesia i czytałem to tak jak zwykły tekst a nie jak dziennik. Daje 4/5.
rozumiem. Dziękuję Może jutro dodam coś nowego Te dwa dzienniki wystarczą. Z jutrzejszym postaram się, aby było lepiej sobie wyobrazić
Tak średnio mi się podoba. Poza tym, nie podoba mi się pomysł wykorzystywania cudzego porteru. To nieetyczne. To jednak jest jakiś konkretny człowiek i czy jest to robione dla zabawy czy dla czegokolwiek innego jest to w jakiś sposób naruszanie prywatności i unikalności danego człowieka.
Poza tym Goldenmayer to żydowskie nazwisko.
Coś ode mnie:
Przybycie No to jestem. Prawdę powiedziawszy, mam mieszane uczucia co do Rapture. Z jednej strony, dotarcie tutaj uważam za swoje prawdziwe osiągnięcie a z drugiej... nie wiem, coś jakby niedosyt. Sam nie wiem czego się po tym miejscu spodziewałem. Siedzę właśnie w wynajętym pokoju w Artemis Suits, dokąd skierował mnie jakiś przypadkowo poznany w pociągu człowiek. Słyszałem, że Rapture skupia w sobie śmietankę inteligencji - z tego co dotąd widziałem, jego mieszkańcy nie różnią się zbytnio od tego, do czego przywykłem na powierzchni. Podczas obiadu słyszałem rozmowę dwóch ludzi o czymś co nazwali "plazmidami". Byli bardzo ożywieni. Podobno gdzieś niedaleko jest punkt, w którym można to nabyć. Trzeba będzie się rozejrzeć. Na powierzchni jest teraz wpół do dwunastej. Trzeba odespać podróż. Dużo emocji jak na jeden dzień. Rapture czeka.
co z tego, że żydowskie?
No wiem, że to naruszenie prywatności, postaram się przemyśleć ten pomysł.
Inq, podoba mi się twój dziennik Ciekawy, ciekawy. Czekam na dalszy ciąg
Daj swoje.
A co żydowskim nazwisku tak wspomniałem - osobiście do Żydów nic nie mam, choć uważam, że są przereklamowani. Żydowskie nazwiska się fajnie wymyśla poza tym. Bierze się jakiś przymiotnik i rzeczownik po niemiecku i się zestawia. Te nazwiska naprawdę były tak tworzone, kiedy w bodajże XIX wieku niemieccy Żydzi musieli przyjąć obywatelstwo Niemiec.
Jestem niefotogeniczny i nie pasuję zdecydowanie do tamtej epoki
Tak jak powiedziałem, dziennik jest niezły i czekam na więcej
Hmmm, powiem szczerze ze Inku napisał sporo fajniejszy dziennik. Fajnie sie go czyta, idzie się wczuć w postać i brzmi jak typowy ciekawski turysta. 5/5
Ja wyśniony Sporo się zmieniło od mojego pierwszego dziennika. Gdzie te obawy, które wcześniej żywiłem? Przede wszystkim - poznałem, co sprawia, że to miasto żyje. Jest to ADAM, substancja pozyskiwana w gatunku ślimaka żyjącego w tej części oceanu. Niektórzy mówią, że żeby go pozyskać umieszcza się je w ciałach małych dziewczynek, ale myślę, że to tylko tak wymyślone, żeby straszyć dzieci. Dzięki geniuszowi naukowców z Rapture udało się pokrzyżować szyki panu bogu - ADAM zmienia nas samych na podobieństwo herosów. Człowiek naprawdę równy jest teraz bogom! Poszedłem do sklepu z plazmidami. Z początku nie bardzo wiedziałem co wybrać, ale w końcu padło na Bernardyna. Podobno działa w ten sposób, że im więcej piję, tym więcej plazmidów mogę używać. Dzisiaj wieczorem będę miał okazję przekonać się czy to prawda - poznałem kilku ludzi, którzy też niedawno przyjechali. O 22 idziemy do fajnego klubu bluesowego w Pauper's Drop. A za kołnierz wylewał nie będę.
"Ja wyśniony" to bardzo fajny wiersz w okresu Młodej Polski. Polecam. Ja się pod treścią tego wiersza rękami i nogami podpisuje.
No tez mi się podoba.Wprowadź watek o LS i BD, BS
ok, tylko sklep z plazmidami? Nie lepiej punkt z plazmidami albo coś w tym stylu? Sklep brzmi tak... Hm... No dziwnie Ale tak to zastrzeżeń nie mam
ok, tylko sklep z plazmidami? Nie lepiej punkt z plazmidami albo coś w tym stylu? Sklep brzmi tak... Hm... No dziwnie Ale tak to zastrzeżeń nie mam
Ktoś kto pierwszy raz się z tym spotkał mógłby powiedzieć ze to sklep ale nie brzmi to tak dobrze.
Ja sam był powiedział na to sklep. Przypominam, że jest to człowiek, który dopiero co przybył i jeszcze nie wie do końca, co te plazmidy robią.
Peter Anderson
Pisarz w Rapture
Peter Anderson: *głos podobny do Marka Meltzera, jednak troszeczkę wyższy* Na powierzchni zarabiałem mnóstwo pieniędzy na powieściach fantastycznych. Kiedy pan Andrew Ryan zaproponował mi podróż do Rapture, myślałem czy to nie jest jakiś żart! Zgodziłem się na porzucenie mojego przyzwoitego życia w luksusie i sprowadzenia się do podwodnego miasta, które znałem tylko w wyobraźni, a inni z moich książek. Przybyłem tam z moim synem Lucasem. Dostaliśmy skromny apartament w "Athena's Glory". Lucas zaczął chodzić do tutejszej szkoły, a ja zacząłem pracować w gazecie "Rapture Tribune". Cóż... Może jakoś nasze życie się ułoży. Tutaj, głęboko pod wodą...
To twoje zdjęcie? No pamiętnik lepszy od poprzednich, ale królestwo jakoś dziwnie brzmi. Zestawione z podwodnym brzmi jak z Małej Syrenki.
Nie, to nie moje zdjęcie. Przecie ja nie jestem staruchem, który ma syna? Tak, wiem to nieetyczne, ale pytanie: czemu ich zdjęcia w ogóle są w internecie? Przecież każdy może sobie z tego korzystać. Wiem, zabrzmiało to chamsko i kiepsko.
Używam zdjęć, aby łatwiej było sobie wyobrazić tych ludzi.
Hm... Masz rację z tym królestwem, ale twoje porównanie mnie rozwaliło
Peter Anderson - Coś wisi w powietrzu
Peter Anderson: Zarabiam przyzwoitą sumkę, Billi dorasta i ma dobre oceny. Co prawda mieliśmy pewne problemy, bo życie pod wodą jest lekko frustrujące. Rozmawiałem z Andrew Ryanem i jeśli wszystko pójdzie dobrze, niedługo opuścimy Rapture na miesiąc, a może nawet na dwa. Przyda nam się odpoczynek. Tutaj. Tutaj coś jest nie tak. Coś wisi w powietrzu i jest złe. Bardzo złe. Nie wiem co to może być, ale mam dziwne wrażenie, że wpłynie to na całą historię tego miasta. Mknie z dużą prędkością, aby zniszczyć mury Rapture i zabić nas wszystkich. Ach, naprawdę muszę udać się na powierzchnię. Brak Słońca na mnie bardzo źle działa.
Peter Anderson: - Natchnienie
Peter Anderson: Po trzech miesiącach odpoczynku na powierzchni powróciłem do podwodnego miasta. Nie wiem, ale to chyba Słońce sprawiło, że Lucas rósł jak na drożdżach, a mnie natchnęła wena. Niedługo wydaję książkę "Sekrety podwodnej utopii", w którym metropolia na dnie oceanu Atlantyckiego zostaje zrujnowana przez ludzi, opętanych rządzą narkotyku. Tajemnicza substancja rozpowszechnia się, dając im specjalne zdolności, przedłuża życie, ale zabiera im część człowieczeństwa. Kilku moich znajomych w tym Winston Hoffner, wyśmiali się z tej powieści. Według nich to niemożliwe, ale kto wie...
Peter Anderson: - Eksperymenty
Peter Anderson: Trwają eksperymenty nad tajemniczą substancją pozyskiwaną z morskich ślimaków. ADAM. Wczoraj przyszli do mnie ludzie z Ryan Industries i zabrali Lucasa! W imię Rapture... Ha! Co mnie to obchodzi, na Boga, to mój syn! Rozmawiałem dzisiaj z moim przyjacielem z Fontaine Futuristics, który powiedział, że chcą sprawdzić czy dzieci są w stanie żyć w symbiozie ze ślimakiem i produkować ADAM cały czas. Mój syn miałby zostać jakąś fabryką tego świństwa? Nic z tego! Przewrócę całe Rapture do góry nogami, aby odzyskać syna!!
Kate Reed: - Wypoczynek w Dionysus Park
Kate Reed: *wysoki, delikatny głos, podobny do Rachelle Jacques* Ach! W końcu dostałam kilka dni wolnego. Dr. Steinman jest uroczy, ale pracowanie w Pawilonie Medycznym strasznie męczy! A więc, wzięłam uzbierane pieniądze i tak oto jestem w tym uroczym miejscu - Dionysus Park. Kino, karuzela, galeria sztuki Imago. Czego chcieć więcej? Oczywiście pomijając te orgie i szalone przyjęcia, które są tutaj coraz częściej wyprawiane, wszystko jest w porządku. Tak. Wszystko jest jak w najlepszym... *dźwięk tłuczonego szkła i szum lejącej się wody, słychać wrzaski przestraszonych ludzi* Aaa! Jezu! Nie, to niemożliwe! O matko, O MATKO!! My toniemy, AAAA!! *słychać krzyki i bulgotanie pod wodą*
Hmmm. Dzienniki Petera są całkiem fajne, nie wiem czemu troche mi przypominają dzienniki Mc. Donagh'a ale całkiem przyjemnie się czyta. Lecz jeden fragment jest nieciekawy:
Mi nie przeszkadza, że Mateusz pisze historie z Bioshocka, wręcz przeciwnie - to, że wymyślony przez niego bohater przewiduje wydarzenia bardzo dokładnie działa wg. mnie tylko na plus. Tylko zmień to słownictwo!
A - przypomniałem sobie, z czym mi się ten motyw kojarzy. Może przykład dość okrutny, ale dobry - w 1940 Chaplin nakręcił film Dyktator, w którym parodiował Hitlera. Następne lata wojny pokazały, że przepowiednie z filmu się spełniły.
Nie, to niemożliwe! A jednak! xD Tak poważnie - to brzmi strasznie sztucznie.
Kolejny dziennik ode mnie, mówiony przez anonimowego obywatela, który wygląda jak ja:
Fontaine Ostatnimi miesiącami cierpimy wszyscy potworną nędzę. Nająłem się do pracy w magazynie w Neptune's Bounty, ale to przynosi grosze. Myślałem, że dam radę zarobić jakieś godziwe pieniądze, ale skoro nie miałem szczęścia na powierzchni to dlaczego miałbym je mieć na dnie oceanu? No właśnie, dno... Chodzą słuchy, że jest w Rapture człowiek, który wyciąga z dna takich, którzy znaleźli się poza wielkim łańcuchem Ryana. Nazywa się Frank Fontaine. Stephan podobno zna kogoś, kto zna Fontaine'a osobiście. Nie wiem co o tym myśleć... mi to wszystko wygląda na jakaś podwodną wersję komuchów... a z drugiej strony - kto wie?
Zła sława Wczoraj podczas roboty wpadł nagle oddział policji. Szukali ludzi popierających Fonteina. Nikt oczywiście się nie przyznał, ale wzięli kilku losowo wybranych ludzi na przesłuchanie. Czy to jest utopia o jakiej marzyłem? Karl powiedział mi, że w przyszły wtorek organizują zebranie dla ludzi, który chcą się przeciwstawić reżimowi Ryana. Cały czas się zastanawiam - iść, nie iść?
Spoiler: "Should I stay or should I go?" xD
kolejne fajne dzienniki, ale...
ale to przynosi groszę.
Fonteina
Fontaine'a?
Wiem, wiem, czepiam się
Peter Anderson - Łowca staje się zwierzyną
Peter Anderson: Niedawno zmarł mój bliski przyjaciel: Winston Hoffner. Może to i lepiej? Sytuacja w Rapture pogorszyła się, od kiedy ADAM, EWA, plazmidy i toniki weszły w obieg. Zastanawiam się... Zastanawiam się czy nie lepiej byłoby uciec z tego piekła, ale nie... Muszę pomścić mojego syna. Dzisiaj postanowiłem wybrać się do małej knajpki na Olimpie. Zauważyłem tam zniszczony Ogród Obfitości. Jacyś wandale krzyczeli i wymachiwali butelkami z niebieskim, żółtym, czerwonym płynem. Po krótkim czasie dorwali ich Strażnicy Rapture z ochotniczego programu Sinclair Solutions. Posprzątali ten bałagan, ale coś ominęli... Plazmid Porażenie. Ukryłem to w torbie, po czym dokończyłem obiad, żeby nie wzbudzić podejrzeń. W domu zaaplikowałem sobie dawkę tego świństwa, aby zacząć zwijać się z bólu. Po krótkim czasie to okropne uczucie minęło, a moja ręka zaczęła się świecić na niebiesko - pełna błyskawic. Teraz, kiedy mam kilka sztuk różnorodnej broni, plazmid, EWĘ, mogę planować moją wycieczkę do do Hefajstosu, a kiedy mi się uda tam zakraść, pożegnamy Andrew Ryana raz na zawsze!
aby zwijać się z bólu.
Ogólnie ciekawy dziennik, ale nie lepiej by brzmiało: "(...) aby zacząć zwijać się z bólu."
wielkie dzięki creep, poprawione
Vicky Molyneux - Największa zdzira w mieście
Vicky Molyneux: *uwodzicielski głos, podobny do Dusky Donovan* Mmm. Właśnie siedzę w przebieralni w Ogrodzie Ewy i palę papierosa. Wszystkie inne zabawiają gości, więc jedynie ja mam przerwę. Jestem w Rapture już tydzień. Dostałam zaproszenie od Kate Reed - mojej najbliższej przyjaciółki. Wychowywałyśmy się od dzieciństwa, a czas ten nie był czasem straconym, skarbie. Ona pracuje w Pawilonie Medycznym, na recepcji, a ja tutaj. Wiedzie nam się całkiem dobrze. Mieszkam z Kate w "Strzale Kupidyna" i lepiej chyba nie mogłybyśmy żyć. Dla nas to po prostu luksus! Od pierwszej chwili, kiedy ujrzałam to piękne miejsce, ach! Średniej wielkości kopuła, oddzielona od innych, gdzie żyją same dziewczyny. Oczywiście, mężczyźni do nas przychodzą, ale nie mieszkają. Mamy butiki, puby i drogerie. Wielki kompleks mieszkalny, nazwany tak jak ta strefa jest przecudowny. Mieszkamy na czwartym piętrze i mamy nawet balkon, w przeciwieństwie do tych pod nami. Wiele dziewczyn nazywa mnie największą zdzirą w mieście i mają racje. Jestem największą zdzirą, dziwką w tym całym Rapture i dobrze mi z tym. W przeciwieństwie do tych cnotek, wiem jak się zabawić z facetami.
Hmmm nieźle, chyba jeden z lepszych dzienników ale dwie sprawy.
1:
wielkie dzięki Błędy poprawione :]
Vicky Molyneux - Spotkanie z Andrew Ryanem
Vicky Molyneux: Ostatnio zaprzyjaźniłam się z Jasmine Jolene. Och, mon ami! Cały czas chwaliła się, że poznała założyciela tego podwodnego miasta. Nie mogłam w to uwierzyć. Załatwiła mi spotkanie z nim! Kiedy Ogród Ewy był zamknięty, on zjawił się pod drzwiami i czekał, aż mu otworzę. Podroczyłam się z nim chwilę, a następnie wpuściłam go do środka. Poszliśmy do specjalnego pokoju, och! To facet z fantazją! Rozpiął rozporek. Pomimo wieku nie był upośledzony seksualnie, ba! Niejeden palant lat dwadzieścia mógłby mu zazdrościć. Wszedł we mnie delikatnie, przeżywałam orgazm za orgazmem. Czułam się z nim tak cudownie! To facet z klasą! W przeciwieństwie do reszty klientów, którzy nazywali mnie tępą dziwką i suką, on nie rzucał obelgami, a nawet pieszczotliwie nazywał. Szeptał mi do ucha, pieścił sutki, ach! Kiedy poszedł, musiałam zostać na łóżku przez dłuższy czas, żeby ochłonąć! Niesamowite! Aby uczcić tak udany dzień poszłam z Dusky Donovan do Fleet Hall, zakupując po drodze specjalne toniki. Jeden z nich na zdrową cerę i piękny wygląd, a drugi miał wzmocnić nas seksapil, sprawiając, że żaden facet nam się nie oprze! Nie mogę się doczekać na kolejne spotkanie z Andrew Ryanem. Z przyjemnością zademonstruje mu jak działają toniki... *cichy chichot*
Vicky Molyneux - Wielkie zmiany
Vicky Molyneux: Dzisiaj rozmawiałam z Avą Tate. Ta francuska aktorka powiedziała mi o plotkach, które krążą wśród trupy artystycznej, dającej pokazy w Forcie Frolic. Sander Cohen zamierza zamknąć cały sektor! Boi się plazmidów i toników, a raczej zmian, które rzekomo wpływają na ludzi. "Już wolę zamknąć, spalić ten cały pieprzony Fort Frolic, aniżeli pozwolić krwiożerczym bestiom, aby oglądały i oceniały moją sztukę!!" Może on ma rację? W Rapture mnóstwo rzeczy się zmieniło. Coraz częściej wybuchają zamieszki, zamykane są przeróżne miejsca, wprowadzono nawet godzinę policyjną! Coraz rzadziej widuję mojego ukochanego Andrew Ryana! Ostatni raz odwiedził Jasmine Jolene, jakiś tydzień temu. Mon ami opowiadała mi o tym, jaki był spięty, podenerwowany. Nic dziwnego. Przecież w Rapture zaszły zmiany, które niektórym zniszczyły życie. Ach! Współczuję mieszkańcom Pauper's Drop...
Vicky Molyneux - Niepokój
Vicky Molyneux: Życie mieszkańców Rapture legło w gruzach. Nieustające walki, niedobór ADAMA i EWY. Nie podoba mi się to. Czuć narastający niepokój i strach. Marzyłam o cichym życiu w podwodnym mieście, a nie zwiedzić piekło! Mon ami została brutalnie zamordowana! Nie mogę w to uwierzyć. Ona była taka charmant! Jak sobie przypomnę jak chodziła, mówiła, och! Najgorsze jest to, że ja ją znalazłam. Mon dieu! Te buty z rurą na scenie i jej martwe, zakrwawione ciało na łóżku. Zniszczona czaszka, ślady podeszwy na twarzy. Kate stara podtrzymać się mnie na duchu, ale nie wiem co będzie dalej. Sander Cohen zamknął cały Fort Frolic, a więc wiele osób straciło pracę. Po tych wszystkich zamieszkach, pogłoskach, że ludzie używający plazmidów i toników, postanowiłam odstawić to paskudztwo. Kathy była zadowolona, bo ona należała do wąskiego grona osób, unikających modyfikacji genetycznych jak ognia. Bardzo dobrze zrobiła! Cały czas żałuję, że zgodziłam się z Dusky Donovan pójść do Ogrodu Obfitości. Ale cóż... Życie toczy się dalej. Teraz pracuję na Placu Apolla. Zaraz przyjdzie kolejny klient. Niegrzeczna Vicky, z skórzanym paskiem rozkoszy będzie zadawać ból, och tak, ma chérie.
Jan Satan:
Dupa, dupa, dupa, dupa.
Jasiek, czemu ty tak grzecznie? :< Gorzej się nie dało?
Harold Goldenmayer - Milczenie jest złotem
Harold Goldenmayer: Bardzo dobrze jest mieć znajomych w Fontaine Futuristics - ludzi, którzy zajmują się programem. Metalowe potwory chodzą po mieście razem z córeczkami Frankensteina lub zajmują się naprawianiem Rapture, które ostatnimi czasy przecieka. Daniel opowiadał mi o źródle "ochotników", którzy z uśmiechem na ustach mieli zostać obrońcami Rapture jak mawiał Andrew Ryan. Pochodzili z ukrytego głęboko pod Fontaine Futuristics więzienia. Zabierali ich po cichu, torturowali i sprawdzali czy wszystko będzie ok. Rzekomo tak powstała Seria Alfa - linia obłąkanych Tatuśków. Nadużycia plazmidów i toników, a także śmierć ich dziewczynek sprawiła, że oszaleli! Są przetrzymywani w miejscu, o którym wiedzą nieliczni, a ja do nich z pewnością nie należę. Obawiam się reakcji Andrew Ryana, gdy zorientuje się, że wiem bardzo dużo o programie Obrońców. Może nawet już się dowiedział? Nie mogę skontaktować się z Danielem. Od tygodnia go nie ma w domu, pracy. Mam nadzieję, że Sullivan nie zapuszkował go w Persefonie...
mateusz812, podasz link do otoczki audio?
http://media.photobucket....oDiaryFrame.png
http://media.photobucket.com/image/audio%20diary%20bioshock/LordZivilynBane/PhotoShop%20Creations/My%20Renders/Bioshock-AudioDiaryFrame.png
wielkie dzięki ;] PS. fajne piszesz dzienniki, zainspirowałeś mnie
a dziękuję może jeszcze dzisiaj coś dodam? Mam już zaplanowaną całą postać Vicky No i muszę historię Petera rozwinąć
Przy okazji dodam, że Sasza wyłapał pewien błąd Mianowicie zakichany dzieciak z BS2: Billy Parson wbił mi się w łeb i dodałem go do jednego z dzienników zamiast Lucasa I tak oto Peter ma dwóch synów
Dobra, portret mam skończony, właśnie zaczynam pisać dzienniczek.
Harold Goldenmayer - Walka o wolność
Harold Goldenmayer: Cholera jasna! Gdybym się nie wypytywał o te całe pierdolone Fontaine Futuristics wszystko byłoby ok! Ech... Znalazłem Daniela po dwutygodniowym braku kontaktu. Pilnowała go straż Ryan Industries. Ten młody chłopak był oszpecony! Jakieś okropne ropnie, guzy, zdarta skóra i zniszczone ubranie. Miał bakteryjne zapalenie spojówek. Potworność! Musieli go szprycować ADAMEM, trzymać w okropnych warunkach. Jak zwierzę w klatce...Nie cierpiał jednak zbyt długo. Andrew Ryan coraz bardziej irytował się obecnością kogoś takiego jak Atlas w swoim mieście. Dyscyplina, surowe kary. Jedną z kar było publiczne wieszanie. Przeciwników Ryan Industries po prostu wieszano. Na Apollo Square postawiono gigantyczną szubienicę. Całe te pokazy, ucinanie głów, podpalanie budziły odrazę w mieszkańcach, dlatego cała ta akcja odniosła przeciwny skutek. Coraz więcej osób się buntuje, coraz więcej zakupuje plazmidy, aby mieć jak się bronić i walczyć. Założyciel miasta twierdzi, że musi być dyscyplina, ale to co się tutaj dzieje to obłęd! Szaleństwo! Konflikt Atlas vs. Ryan zmienił się w coś znacznie gorszego, obejmującego każdego pod wodą. Cała ta wojna toczy się o przetrwanie. Walczymy o wolność, a naszym wspólnym przeciwnikiem jest sam założyciel Rapture...
Jak zwierze w klatce...
Tutaj zrobiłeś mały błąd a ogólnie to spoko
wielkie dzięki, poprawione
Dr. Arthur Mainnstrech
Substancja Doskonała
*głos podobny do Johna Wayne ale trochę wyższy i nieco ochrypły*Byłem jednym z naukowców, którzy opracowali I bombę atomową. Grzebałem przy Little Boy i osobiście znałem Einsteina. Andrew Ryan uważa, że moje umiejętności przydadzą się w dokonaniu kolejnego wielkiego odkrycia. Miałem zostać jednym z badaczy substancji ADAM. Dr. Suchong stworzył plazmidy. Ja miałem wycisnąć z substancji jeszcze więcej. Dr. Suchong opracował Evę. Ja miałem ją udoskonalić. Jednym słowem - miałem dowiedzieć się jeszcze więcej o tej magicznej substancji niż Dr. Suchong, miałem być o krok w przód od niego, miałem udoskonalić i poprawić jego odkrycie. Byłem zatrudniony przez Ryana w tajemnicy przed większością mieszkańców i przed samym Suchongiem. Moje laboratorium mieściło się w niewielkim budynku, dość wysoko. Miałem dwa okna, z jednego widok na Apollo Square, a z drugiego na niewielki korytarz, którym kurierzy Ryana dostarczali mi kolejne próbki substancji. Pod oknem, z którego miałem widok na wspomniany plac rozwieszona była jakaś reklama. Prawdę mówiąc, nie wiem co się na niej znajdowało, nigdy nie przypatrywałem się jej dokładnie, w ogóle rzadko zwracałem na nią uwagę.
Interesujący dziennik, czekam na więcej. Mała rada: umieszczaj pliki w formacie .png - wtedy nie będzie tych białych obwódek
Mała rada: umieszczaj pliki w formacie .png - wtedy nie będzie tych białych obwódek
Dzięki, wyciąłem tę obwódkę i zapisałem jako .png Trochę niestarannie ale zawsze
[ Dodano: 2010-03-27, 17:31 ]
Nie są złe.
interesujące dzienniki.
A więc małe podsumowanie osób których mamy: - naukowiec - prostytutka z Ogrodu Ewy - zwykły mieszkaniec Rapture - pielęgniarka - pisarz - uczestnik Sinclair Solutions
Ciekawie ciekawie
interesujące dzienniki.
A więc małe podsumowanie osób których mamy: - naukowiec - prostytutka z Ogrodu Ewy - zwykły mieszkaniec Rapture - pielęgniarka - pisarz - uczestnik Sinclair Solutions
Ciekawie ciekawie
może połączyli byśmy to wszystko jakimś spiskiem albo coś ;-P
kiepski pomysł Przecież niektóre postacie mogą popierać Atlasa a inne Ryana, a jeszcze inne nie popierają żadnego z nich i starają się uciec
Teorie spiskowe chorobą XXI wieku. Powiedział mi to Elvis, który dalej żyje, bo został zamieniony w cyborga przez kosmitów z Roswell.
No to jedziemy:
Szpicle Jeszcze nie mogę ochłonąć po tym co ostatnio zaszło. To spotkanie, na które miałem iść, to była pułapka! Ktoś musiał być szpiclem... Nie słyszałem informacji z pierwszej ręki, ale w całym Neptunie aż wrze od pogłosek. Mieli już się rozchodzić, gdy wpadła policja. Aresztowali wszystkich bez wyjątku. Ktoś podobno widział, jak jednego, który chciał uciec oknem po prostu rozstrzelali! Jezu Chryste, co się zrobiło z tym miastem...? Jutro składam wypowiedzenie. Nie chcę mieć z tym nic wspólnego.
Stara bieda Wróciłem do swojego nędznego pokoju w Pauper's Drop. Codziennie o 15 schodzę na dół i kupuję za 50 centów podły obiad i wodę za 15. Co tych wydarzeń sprzed kilku tygodni - gazety milczą jak zaklęte. Zatrudniłem się do sklepu z upominkami, zaraz obok baru, w którym się stołuje. Fajne tam mają kamery - robisz film jak normalną, a jak skończysz dostajesz szczegółowy raport o tym, co filmowałeś. Wypróbowałem na pannie Lucy - faktycznie - działa nieźle. Zastanawiam się, czy nie wziąć sobie jednej takiej z magazynu. Przecież nikt nie zauważy, jak jedna zniknie, nie?
Jestem dziennikarz Ja to zawsze mam szczęście. Wyszedłem sobie wieczorem z taką kamerą na miasto i zacząłem robić film. Nawet fajnie mi to szło, więc spędziłem tam kilka godzin łażąc w różne miejsca. Wracam, a tam stoi stary Henry i pyta się mnie, czy przypadkiem nie wiem, gdzie jest jedna z kamer. Taka kamera to wielkie bydle, więc nie miałem gdzie tego schować i mu oddałem. Przejrzał cały film, który zrobiłem i powiedział - teraz najlepsze - że wcale nieźle mi wyszło. Mówi do mnie - "no młody, powinienem cię teraz wyrzucić na zbity pysk, ale wychodzi na to, że jesteś wcale niezły dziennikarz. Zróbmy interes - ja podrzucę to do Głosu Rapture - jeśli cię przyjmą i będą ci płacić, to będziesz u nich robił tak długo, aż mi oddasz za tę kamerę - pasuje?" Pewnie, że pasuje, stary pryku.
sounds interesting! Czekam na więcej Czyżby genofagowe szaleństwo zaczyna panować nad panem X?
Przypominam, że on nie ma kasy na plazmidy. Jedyne co ma do Booze Hound.
Ale wiesz, zawsze można coś zabrać jak ktoś nie patrzy... chociażby Atletę
No gdzie? Za automatu? Dobra, trzeba jakieś plazmidy wyczarować.
Zęby Stary Heniek miał rację - jestem dziennikarz. Ale nie taki dziennikarz jak te lalusie, z którymi muszę pracować. Muszę zaciskać zęby, żeby kilku takich nie oberwało. Przynajmniej dobrze płacą. Ba! Bardzo dobrze. Za kamerę zapłaciłem po pierwszych dwóch tygodniach. Teraz mam sporo kasy. Nie jem już podłych obiadów, ale jem tam gdzie jadłem. Powiem szczerze, lubię to miejsce. Można tu się naprawdę fajnie urządzić. Zadzwoniłem do Karla i powiedziałem mu, żeby zaprosił kilku kumpli, bo robię imprezę. Teraz mówią na mnie "jaśnie pan", hehe. No i ciekawa rzecz, ktoś powiedział mi, żebym rozejrzał się za tonikiem Oko Fotografa. Ciekawe co na to te fircyki z Głosu.
Jaśnie pan idzie na zakupy Wieczór. Obok butelka piwa. A przede mną - prosto od wujka Fontaine'a - Oko Fotografa i Spopielenie! Ten drugi, jak zresztą wszystkie bojowe plazmidy, jest zakazany, ale to tajemnica poliszynela, że wszyscy je kupują. No dobrze, trzeba zobaczyć, jak to działa. Aż się palę do tego, hahaha! No taak... <odkręca puszkę> Nie lubię zastrzyków, ale raz kozie śmierć! <krzyki, odgłos przewracanych mebli, jakieś szkło się tłucze. Jakiś głuchy odgłos i dziennik się kończy>
Zawsze się znajdzie sposób
W sumie opis przy braniu spopielenia pasowałby bardziej do pierwszego plazmidu (Bernardyn), ale w końcu coś, co robi z człowieka zapalniczkę musi bardziej zmieniać dna, niż takie plazmid dla pijaków.
Dobra, napisałem kolejny dziennik tym razem byłego żołnierza przybyłego do Rapture. Wyjaśni się też tajemnica śmierci Newmana (kto czytał poprzedni dziennik wie o kogo chodzi)
Stanley Tuerner
Chłopiec na posyłki
*głos Toma Hanksa, trochę wyższy* 5 lat służyłem w armii brytyjskiej. Andrew Ryan zaproponował mi fuchę na jakimś podmorskim zadupiu Rapture. Początkowo myślałem, że to żart, ale gdy z batyskafu zobaczyłem Rapture... niesamowite uczucie, które zatrzymało mi puls. Niesamowite. Ale wróćmy do pracy. Miałem robić za kuriera. Odbierać próbki ze Smuggler Hideout i dostarczać je badaczowi - dr. Newmanowi. Miałem to robić co dwa dni, a w dodatku droga była krótka, więc resztę dnia miałem wolną. Byłem bardzo zadowolony z takiej pracy. Ryan dawał mi wolną rękę. Mogłem robić co tylko chciałem. Pławić się w luksusie i bogactwie. Jeść w najlepszych restauracjach. Sypiać z najlepszymi dziwkami. I to wszystko za mały spacerek, co dwa dni, od Hideout do laboratorium. Nieźle.
Dzień jak co dzień
Jeszcze lepiej mi się wiodło, kiedy dowiedziałem się, że od razu na starcie dostaję urlop. To miejsce jest niesamowite. Mam wszystkiego pod dostatkiem. Codzienna wizyta w Ogrodzie Ewy bardzo odpręża. Piję najlepsze brandy, najlepszą whisky. Jem najlepsze obiady i śniadania w restauracji Kaszmir. Moim współpracownikiem w robocie kuriera był Deakins Talyor, amerykaniec z MC, również weteran II wojny. Taylor sam zaproponował mi układ, że zmieniamy się tygodniowo. Wyjątkiem były weekendy. Świetny gość. Codziennie wyskakiwaliśmy razem do Ogrodu Ewy, a potem upijaliśmy się do bladej śmierci. Było świetnie. Do czasu.
Wariat
Pewnego dnia Andrew Ryan wezwał nas do siebie, i oznajmił, że doktor Newman, uzyskując większy postęp w badaniach i chcąc ukończyć to jak najszybciej, zażądał sobie codziennie nowej próbki ADAM, poprosił również aby co kilka dni dostarczano mu do badań, opracowane przez Suchonga plazmidy, mutujące ciało, i dające niemal magiczne moce. Byłem nieco zaskoczony taką decyzją. Ryan oświadczył, że próbki będziemy dostarczać co dwa dni, jednego dnia ja, drugiego Taylor. Plazmidy zaś, w każdym tygodniu dostarczał inny kurier. Nie byłem przeciwny, bo uważałem, że to dobra zapłata, za takie luksusy. Jednak moje morale pogarszały się każdego dnia. Dr. Newman zażądał sobie dostarczania plazmidów co 5 dni, później co 3, a na końcu chciał je codziennie. Sytuacja była jeszcze gorsza z ADAM, bowiem dr. Newman zarządził sobie aż 6 próbek dziennie. Nie miałem prawie w ogóle wolnego czasu. Newman wyczerpywał bardzo skutecznie wszystkie źródła ADAM, a Ryan nie zwracał na to uwagi wcale, a gdy z innymi kurierami przyszliśmy się poskarżyć, za każdym razem słyszeliśmy "To doświadczony i mądry naukowiec, prawy człowiek, który na pewno nie wziął by substancji dla siebie. On to robi dla dobra nauki, a wy jeszcze na niego donosicie". Niepokoiło mnie też to, że Ryan powierzał Newmanowi z dnia na dzień coraz większą władzę, a tym samym coraz większy dostęp do ADAM i plazmidów.
Zabij go, albo on zabije ciebie
Zauważałem, że z dnia na dzień zmieniał się wygląd doktora, a także jego nastawienie. Na początku, gdy zaczynałem tę robotę, był to uprzejmy, spokojny i zadbany człowiek. Teraz był zaniedbany, brudny, wyglądał niehlujnie, jego fartuch był podarty, a on sam jakby się nie mył od wielu dni. Zachowywał się agresywnie wobec mnie i innych kurierów. Przeklinał, czepiał się wszystkiego. Postanowiliśmy z Deakinsem pójść do niego i poważnie z nim porozmawiać. Dlaczego tak się zachowuje i co się z nim stało. Gdy weszliśmy do gabinetu, usłyszeliśmy coś w rodzaju "No nareszcie, ile można czekać nic nie warte psy". Potem poprosił o plazmidy. Gdy Deakins wyjaśnił mu, że przyszliśmy tu z innego powodu, ten od razu zaczął się drzeć, wyzywać nas. Deakins wykrzyczał mu w twarz, że nie będzie tolerował takiego traktowania, że ma wyjaśnić całe to zachowanie i nas przeprosić. Newman wpadł w szał. Teraz już wiedziałem co się stało. Newman był pierwszym splicerem. Osobą uzależnioną od działania plazmidów i od substancji ADAM.
Newman wpadł w szał. Poraził Deakinsa piorunem, złapał go za gardło i zaczął go dusić. Złapał, za nóż i wziął zamach. Bez zastanowienia rzuciłem się w stronę doktorka. Ten ugodził mnie nożem w udo, a następnie kilka razy pociął po brzuchu. Zacząłem zwijać się z bólu. Upadłem na ziemię, zaraz za Newmanem. Skręcałem się na podłodze, łapiąc się za rany. Za mną było słychać śmiech doktorka i coraz cichszy krzyk Deakinsa. Wpadłem w furię. Na biurku Newmana stała jakaś kamienna rzeźba, wielkości aparatu fotograficznego. Wstałem z trudem, wziął ją do ręki. Odwróciłem się i zacząłem walić Newmana jak upośledzony. Walnąłem go sześć, może siedem razy w głowę. Upadł. Uklękłem nad jego ciałem i waliłem go z rzeźby w głowę. Ta, po chwili zmieniła się w krwawą, papkę. Ochłonąłem z amoku. Spojrzałem na Newmana. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, co uczyniłem. Doktorek leżał z rozwaloną czaszką, w wielkiej kałuży krwi.
Omg, w pierwszej chwil myślałem, że to Wałęsa xD
Zaraz to przeczytam i skomentuje. Komentarz: Nie doczytałem do końca, bo mi się nie podoba.
Dzienniki wtedy są fajne, kiedy nie próbuje się ich na nic stylizować. Ja piszę tak, jakbym sam powiedział to w rzeczywistości.
Omg, w pierwszej chwil myślałem, że to Wałęsa xD
Nom, fota wymiata xDD
Peter Anderson - Praca w Hefajstosie
Peter Anderson: Mój drugi syn zaginął. Jestem teraz sam. Z pewnością zabrali go ludzie z Ryan Industries, aby mnie pogrążyć w rozpaczy. Nic z tego... Kupiłem kolejne plazmidy i toniki, po czym zatrudniłem się w Hefajstosie. Główna postać z mojej drugiej książki wydanej na powierzchni pracowała jako robotnik na budowie. Hefajstos a budowla, książka a życie to nie to samo. Co mogę poradzić? W końcu odebrali moich synów, a moim zadaniem jest pomścić ich. Obserwuję bacznie gabinet Andrew Ryana, który cały czas pracuje. Jestem pewien, że Wielki Pan i Władca Rapture tylko udaje, że ma mnóstwo pracy. Po prostu coś tu jest nie tak... Mam nadzieję, że nikt nie zabił tego dupka. To ja mam dokonać egzekucji i kropka.
fajne ale znalazłem dwa błędy:
wielkie dzięki! Błędy poprawione
wielkie dzięki! Błędy poprawione
A co ty myślisz o moim dzienniku. Muszę wiedzieć jak najwięcej aby drugi był jak najlepszy
postacie są ciekawe, ale mam lekkie deja vu. Obaj dostają jakieś zadania, zlecenia? Wszyscy jacyś poważni?
Daj kogoś normalnego
Obserwuję bacznie gabinet Andrew Ryana, który cały czas pracuje
Znowu to samo. Zdanie zbudowane jest tak samo. Pracujący gabinet. Popraw może na "Obserwuję bacznie gabinet Andrew Ryana, z którego dawno nie wychodził" albo coś takiego
Coś dziwnie zbudowane to zdanie. Przecież to gabinet to jak może chodzić? Zdanie jest zbudowane poprawnie. Zamiast się czepiać, postarałbyś się napisać coś dobrego.
postacie są ciekawe, ale mam lekkie deja vu. Obaj dostają jakieś zadania, zlecenia? Wszyscy jacyś poważni?
Daj kogoś normalnego dobra
[ Dodano: 2010-03-28, 15:52 ]
Peter Anderson - Izolacja
Peter Anderson: Ten pierdolony dupek chyba do reszty postradał zmysły! Jaśnie wielmożny hrabia zablokował batysfery i główne włazy, przez co ja i kilkadziesiąt innych osób jesteśmy zamknięci w Hefajstosie. Dzisiaj nawet wydał dla nas audycję. "W naszych szeregach jest szpieg, który stara się mnie zabić. Dopóki go nie zgładzicie, będziecie siedzieć tutaj, w Hefajstosie." Co to ma być? Kiepski dowcip. Zapasy jedzenia są ograniczone. Chłopaki oczywiście kombinują coś za pomocą plazmidów, ale to wciąż nie to...Słyszałem o tajnych spotkaniach, gdzie spiskują zwolennicy Atlasa. Szprycują się ADAMEM i czekają na odpowiedni moment, aby uderzyć. Chyba do nich dołączę i sprawdzę czy są użyteczni. Tak. Osłabią strażników, kiedy ja wślizgnę się do biura Andrew Ryana w celu zabicia tego starego dziada! Najpierw porażę go błyskawicą, po czym wezmę pistolet, żeby odstrzelić mu jaja. Następnie zwiążę, położę na kałuży oleju i podpalę! To będzie najpiękniejszy widok w całym moim życiu!
Peter Anderson - Spiskowcy
Peter Anderson: Dołączyłem. Dołączyłem do chłopaków Atlasa, których zadaniem było zinfiltrowanie Hefajstosa i dostarczenie odpowiednich informacji. Szprycują się plazmidami i tonikami, planują jak dostać się do jego biura. ADAM, EWA, broń, amunicja, plany. Doskonała ekipa. Spiskowcy. Starają się walczyć, ale nie robią tego dla Atlasa. Ja to czuję. Walczą dla Rapture. Walczą dla nas wszystkich, za naszą wolność. Dzisiaj rozmawialiśmy o strażnikach, którzy pilnują gabinetu Andrew Ryana. Opowiedziałem im moją historię, dlaczego chcę zabić tego dupka, po czym ustaliliśmy, że oni zajmą się wartownikami, a ja dokonam egzekucji, a wtedy moja wendetta dobiegnie końca.
Edward Polmont - Szpieg
Edward Polmont: *głos podobny do Marka Meltzera* Czemu tutaj jestem? To proste. Amerykański rząd wysłał mnie tutaj - do Rapture. Kiedy naukowcy, artyści, inżynierowie, architekci i inni ważni ludzie zaczęli znikać jak Andrew Ryan, który zniknął kilka lat temu, zaczęła się ogólnoświatowa panika. Artykuły w gazetach, filmy dokumentalne i audycje radiowe z długimi, zawiłymi wypowiedziami "ekspertów". Nudy! Dlatego też z przyjemnością odnalazłem latarnię, wszedłem do batysfery wraz z innymi, aby znaleźć się na dnie oceanu. Przybyłem tutaj nie jako agent, ale jako zwykły mężczyzna z ambicjami, który będzie sprzedawać kawę, słodycze i francuskie jedzenie. Myślę, że Olimp to doskonałe miejsce, aby otworzyć kawiarenkę. Zobaczycie, niedługo będę tak bogaty, że kupię mieszkanie w Apartamentach Merkurego! Będę tak bogaty jak sam Frank Fontaine!
Christopher Nash - Psychologia
Christopher Nash: Życie pod wodą, w mieście ukrytym na dnie oceanu, bez możliwości wyjścia na powierzchnię potrafi być frustrujące. Studiowałem na Oksfordzie, w Wielkiej Brytanii. Byłem jednym z najlepszych studentów w Anglii. Dyplom ukończenia studiów z wyróżnieniem, a potem przyjemna praca w Londynie, co dało mi mnóstwo doświadczenia. Nauczyłem się jak rozmawiać z szalonymi ludźmi. Schizofrenia, fobie i stres - na powierzchni były naprawdę poważnym problemem, więc co może być w Rapture? W mieście ukrytym gdzieś na dnie Oceanu Atlantyckiego, gdzie można wyjść na powierzchnię tylko za zgodą władz? Myślę, że Andrew Ryan mógłby zrobić specjalne wycieczki. Dwie godziny, jeden dzień na powierzchni. To poprawiłoby psychiczny stan mieszkańców. Oczywiście, ludzie tacy jak Andrew Ryan nałożyli by opłaty, aby zarobić. Ludzki umysł nie jest zabawką albo fabryką, na której można zarabiać.To jest sztuka, dzieło stworzone przez naturę. Moim zadaniem jest pomóc ludziom zamkniętym pod wodą. Pokażę im potęgę psychologii.[/i]
No to może i ja jakiś zamieszcze. Zdjęcie wstawiam jako załącznik.
Robert Vaskowsky Prolog Rapture. Egalitarne miasto wolne od zła i zbrodni. Bzdura. To wszystko są kłamstwa, które nam rozpowiadają. Zwykłe propagandy i inne śmieci. Sądziliśmy, że uciekniemy od światowego zepsucia i odnajdziemy spokój. Co prawda, na początku było nawet dobrze. Ale później wszystko zaczęło się chrzanić. Najpierw znajdowano ciała. Martwe ciała. Nieznajomych, sąsiadów, przyjaciół. Jedne były po prostu przeszyte nożem, inne zupełnie zmasakrowane. Na niektórych pozostały nawet ślady gwałtów. Jednak wszystkie te zwłoki łączyło jedno - były częściowo pozbawione Adama. Substancja ta pozwalała na modyfikacje własnych genów, ale ludzie co raz bardziej zaczynali świrować po jej zażyciu. Wracając do zwłok, widać było na nich nieprecyzyjne nakłucia i cięcia - napastnicy łapczywie próbowali wydobyć choćby kilka kropel cenniejszego od pieniędzy Adama. Policja niby działała - niby. Wkrótce zaczęły się zamieszki. Jakiś człowiek zwany Atlasem rzucił hasło do buntu przeciwko założycielowi i obecnemu...użyję z braku lepszego słowa...władcy Raputre - Andrew Ryan'owi. Wybuchła wojna. Byłem wtedy na balu, gdzie świętowaliśmy kolejną rocznicę zbudowania tego podwodnego miasta. Anna - moja żona - została w naszym...jak to okreslę... domu. Źlę się czuła w ciągu tych dni. Zresztą, wcale mnie to nie dziwi. Poza tym, po tych morderstwach zabroniłem jej wychodzić z domu... Tuż po wypowiedzeniu otwartej wojny pożegnałem przyjaciela i pognałem do domu. Z początku nie wiedzieliśmy co się dzieje. Gdy dotarłem do naszego apartamentu drzwi wejściowe zostały wyłamane. W środku spostrzegłem jakiś ludzi uzbrojonych w kandelabry, pałki i narzędzia. Zapytałem ich co do cholery robią w moim domu! Szybko się obrócili i zaatakowali mnie. Udało mi się jednego złapać, wyrwać mu klucz francuski i przywalić nim w jego głowę. Wtedy oberwałem czymś w ramię. Odwróciłem się i walnąłem go pięścią w brzuch. Facet jęknął i odsunął się. Jakiś dwóch złapało mnie od tyłu. Próbowałem się uwolnić. Wyrwałem się jednemu z nich, a drugiego okładałem kluczem. Puścił mnie po chwili, ale zaraz jakiś inny przywalił mi pięścią w twarz, a potem próbował pchnąć nożem. Udało mi się jednak "odbić" cios i wbić nóż w jego tors. Zachwiał się i popatrzył na mnie z dzikim błyskiem w oku. Poczym upadł na podłogę, a reszta jego towarzyszy uciekła. Byłem w zupełnym szoku. Przed chwilą zabiłem człowieka. Ale w samoobronie - powiedziałem sobie. Kurwa! Anna! Szybko zacząłem jej szukać. Anna! Nawoływałem ją. Przeszukałem całe mieszkanie i nigdzie jej nie było. Gdzie ona jest? Muszę ją odnaleźć, tylko gdzie kurwa mam szukać?!
dziennik najdłuższy chyba jaki był, ale przyjemnie się go czyta
To teraz ja zamieszczę coś naszej męskiej wersji pani Lamb
Christopher Nash - Pasożyty
Christopher Nash: W podwodnym mieście - utopii, gdzie żyją najwięksi artyści, lekarze, poeci naszych czasów, zaczyna się coś psuć. Niższe warstwy społeczne, wszyscy ci robotnicy, sprzątacze i mało ważne osoby zaczynają się buntować. Pragną zdemolować państwo idealne, chcą wprowadzić własny ustrój oparty na podziale dóbr ze względu na potrzeby, braku klas społecznych, a co za tym idzie, powstaniu społeczeństwa bezklasowego i podziale wszystkich dóbr państwowych, zniesieniu własności prywatnej. Każdy miałby otrzymywać określoną ilość pieniędzy, w zależności ile potrzebowałby w danej chwili. Każde miejsce byłoby publicznym, wspólnym dobrem, za które każdy musiałby płacić w przypadku zalania, podpalenia, zdemolowania. Robotnicy pragną stworzenia systemu, który tak naprawdę miałby służyć w głównej mierze im. Bawią się w psychologów, głosząc swoje poglądy, zachęcając współbratymców do walki z "okrutnym, bezlitosnym, faworyzującym bogatszych władcą Rapture". Kiepska propaganda, chociaż nie można im zarzucić braku dyscypliny. Głodówki, strajki, jednak po co to? Ludzki umysł jest niezbadany. Ci ludzie twierdzą, iż są kontrolowani przez rząd, mają mniej praw, a więcej obowiązków. Walczą o wolność, której tak naprawdę nigdy nie stracili. Specjalne fundusze dla biednych i potrzebujących, pomagają im, tak jak kilkanaście innych programów społecznych. Dla nich to za mało. Są pasożytami, żerującymi na dobrych ludziach, chcąc więcej i więcej, nie zważając na fakt, iż ich gospodarz zaczyna umierać. Im to nie wystarcza. Chcą tej swojej urojonej wolności, specjalnych przywilejów, próbują przejąć władzę w Rapture. Są jak balon, wchłaniający coraz więcej powietrza, aż w końcu pęka z hukiem. Tak właśnie będzie. Era pasożytów wkrótce się skończy, a porządni obywatele będą mogli odetchnąć z ulgą.
Mniej ideologii, więcej zwyczajnego życia, proszę.
psychologia i propaganda by Andrew Ryan. Sorry Pan Nash zanudza mieszkańców na śmierć poprzez swoje nudne wykłady
Dalszy ciąg przygód bezimiennego bohatera:
Konkurencja Ostatnimi czasy atmosfera w Rapture robi się coraz gęściejsza. Na scenie pojawił się nowy człowiek - Atlas. To, że zmieniłem pracę, nie znaczy, że zmieniłem znajomych. Moi starzy kumple wciąż tylko czekają aż wybuchnie rewolucja. Karl i Stan chodzą cały czas jak na prochach. Stan mówi, że u powstaje tajna organizacja, która obali Ryana. Szybko zapomnieli o Fontainie, muszę przyznać. Ale jak tak słucham, to sam zastanawiam się, czy do nich nie wstąpić. W sobotę będziemy pić, to obgadamy przy kielichu co i jak.
Trochę mało, ale na razie jakoś nie chce mi się pisać.
Christopher Nash - Praca w Persefonie
Christopher Nash: Dostałem ofertę pracy jako psycholog w ukrytym więzieniu - Persefonie. Co prawda, więzienie ludzi wbrew ich woli, tylko dlatego, że mieli inne zdanie niż Andrew Ryan, nie było w porządku. Oczywiście, zgodziłem się im pomagać. Tylko ja jestem w stanie poprawić ich samopoczucie, no i zarobki są w porządku. Dzisiaj miałem dzień próbny. Spotkałem się z Timem Holansky, który wzniecił zamieszki, które spowodowały zalanie fragmentu Arkadii, co uwięziło wielu ludzi, ponieważ aktywowano systemy zapobiegające uciekaniu tlenu. Rozmawiałem z tym człowiekiem - jest w okropnym stanie. Wychudzony, przestraszony i ma schizofrenię. Cały czas słyszy głos, który namawia go do złych rzeczy. Cierpi także na fobie. Boi się otaczającej go ciemności i wody. Będzie musiał zmienić miejsce pobytu. W przeciwnym razie, może targnąć na własne życie.
Ten Christopher Nash to nawet ciekawa postać. A teraz coś ode mnie:
Anna Vaskowska
Zamieszakliśmy w podwodnym mieście. Miało ono być dla nas ucieczką od nudnej i okrutnej rzeczywistości. Niestety, stało się inaczej niż sądziliśmy. Gdy zaczęto znajdować zwłoki pomordowanych mieszkańców mąż zabronił mi opuszczać nasz dom. Codziennie wychodził do pracy rano, a wracał późnym wieczorem. Martwiłam się o niego. Dzień w dzień. Ale ktoś musiał zarabiać.[...]Gdy Robert poszedł na bal z okazji którejś tam, nie pamiętam której rocznicy założenia tego miasta ja zostałam w domu. Leżałam na łóżku i rozmyślałam, kiedy skończy się ten koszmar. Nagle usłyszałam jakieś krzyki. Wybiegłam na korytarz. Nie zauważyłam nikogo. Wtem za rogu wyskoczył jakiś mężczyzna i powiedział, że wybuchła wojna. Kazał mi iść ze sobą, bo tu nie jest już bezpiecznie. Powiedziałam mu, że czekam na męża, mam tu dom i nigdzie nie idę. Złapał mnie za ręke. "Twój mąż cię odnajdzie" - odparł i usiłował zmusić mnie bym poszła za nim. Nie mogłam wyrwać swojej ręki spod jego uścisku. Wtedy usłyszeliśmy strzał, potem jakiś huk, krzyki ludzi. Wystraszyłam się i uciekłam z nieznajomym.
interesujący dziennik Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni
Christopher Nash - Ewolucja
Christopher Nash: Karol Darwin i jego teoria ewolucji. Powolny rozwój umysłu i ciała. Niedawno wynaleziono ADAM. Oczywiście to wciąż tajny projekt, który jeszcze nie jest dostępny dla zwykłych mieszkańców. Trwają testy na więźniach. Zamykani w specjalnych celach, podłączeni do aparatury, która wtłacza w nich to świństwo. Moim zadaniem jest badanie ich kondycji fizycznej i psychicznej. Zaobserwowałem już pierwsze zmiany. Tim przestał być schizofrenikiem. Jego fobie odeszły w zapomnienie. Stał się inteligentniejszy, silniejszy, sprytniejszy. Nadczłowiek. Oczywiście, co jakiś czas boli go głowa, ale to powinno przejść. Jego organizm jest nieprzystosowany do tej obcej substancji. Rozmawiałem z tym chłopakiem i powiedział mi, że bardzo chciałby żywić się ADAM'em codziennie. Na chwilę obecną to niemożliwe, ale kto wie. Chyba szepnę kilka słówek do naukowców, zajmujących się programem Obrońca. Tim jest odpowiednim kandydatem! Jego siła, inteligencja, stan fizyczny i psychiczny. ADAM bawi się z teorią ewolucji. Nie potrzebujemy tysięcy lat, żeby coś osiągnąć. Wystarczy tylko jedna kropla tej substancji...
No to ja też dodam coś od siebie
Dziennik #1
John Cramson
Byłem tam.
Okrutne, ohydne, straszne… brakuje mi słów. Co oni z nimi robią? Tak, byłem tam. Byłem przy tym. Nazywają ich Tatuśkami. Prototypami. Seria Alfa, Beta, Gamma. Uszatki, Bramkarze…. Ale oni byli ludźmi… Widziałem jak zabrali jednego z balu. Po prostu go wyprosili. Zeszli po piwnicy. Kiedy tylko zobaczył te stroje został ogłuszony. Brutalnie, bez współczucia. Po prostu dostał gazrurką w potylicę. Takiego nieprzytomnego rozebrali, położyli i przywiązali do łóżka. Skąd to wiem… aż wstyd się przyznać. Sam uczestniczę w tym procesie przemiany, aby przeżyć. Obsługuję maszynę odpowiedzialną za wykonywanie drugiego etapu. Wypuszczam na ciała tych niewinnych mężczyzn inną mutację ślimaka. Nie przenosi on ADAMA, ale coś znacznie gorszego. Nie dość, że mózg ofiary zostaje natychmiast po połknięciu stworzenia – które samo pcha się do gardła - wyprany, to jeszcze nieszczęśnik zaczyna w mgnieniu oka przybierać nadludzkich rozmiarów. Później zostają założone nowe ochraniacze, żeby obiekt nie uciekł, choć na tym etapie ma bardzo nikłe szanse na przedwczesne przebudzenie. Następnie następuje część, jak to nazywają, „z górki”. Głos jest przepuszczany przez filtr. W zależności od tego jak rozrosły się mięśnie – zostaje dobrany w odpowiedni strój. Kiedy się budzi wie tylko o jednym – co to jest Siostrzyczka i jak jej bronić. Cholera, idą! Chyba złapali następnego. Później dokończę…
To naprawdę dobry dziennik, na tle wszystkiego co zostało dotąd opublikowane. Treściowo, bez psuedofilozoficznego jęczenia.
Hmm, zainspirowałeś mnie, może aż sam coś stworze
Christopher Nash - Pierwsi nosiciele
Christopher Nash: ADAM został zużyty na badania. Wciąż nie ujrzał światła dziennego, jednakże spore ilości już zostały wykorzystane. Musieliśmy ich, no cóż, umieścić w komorze pacyfikacyjnej, ponieważ stanowili zagrożenie dla innych więźniów, jak i dla nas. Zostali otruci cyjanowodorem, a ich zwłoki poddane kremacji. Będziemy musieli zmienić formułę substancji, gdyż jest ona zbyt niebezpieczna. Czysty ADAM uszkadza ciało i mózg. Jeśli dodamy kilka specyfików, będzie możliwe używanie tego przez dłuższy czas, bez żadnych szkód. Skądś jednak trzeba brać ten ślimaczy śluz, czyż nie? Pracuję teraz z nosicielami: ludźmi ze ślimakiem w środku. Sześć obiektów doświadczalnych: chłopczyk, dziewczynka, nastolatek, nastolatka, mężczyzna i kobieta. Pierwsi nosiciele. Po dwóch dniach od rozpoczęcia projektu, dorośli umarli. To co z nich zostało... Najgorszy widok w całym moim życiu. Wielkie, pęknięte ropnie, cali we krwi, z połamanymi żebrami, otwartą klatką piersiową. Mam nadzieję, że resztę obiektów doświadczalnych nie spotka aż tak okrutny los.
Posłuchałem zaleceń Inq i mateusz812 i postanowiłem zrobić kogoś bardziej "na luzie". Nie wiem jak mi to wyszło. Oto dziennik:
Zack Bannon
Oto jestem
Widoczki z batyskafu były niezłe, choć z nóg mnie nie zwaliły. Niby ogrom, niby coś wielkiego, niezwykłego. Ale sam muszę się przekonać, nie będę dawać opinii po widoczkach co nie? Na miejscu urządziłem sobie małą przechadzkę. Pozwiedzałem sobie Poseidon Plaza, odwiedziłem Fleet Hall i Ogród Ewy. Może to nie jest aż takie zadupie dla zapchlonych jajogłowych i ekscentrycznych włoskich "artist" gładzących wąsa co 5 sekund. Zaliczyłem kilka opieprzy od ochrony za włażenie nie tam gdzie trzeba. Wlazłem do kilku miejsc takich-nie-dla-każdego, w tym do przebieralni dziewczynek w Eve's Garden. Poszedłem do Kaszmiru. Zjadłem obiadek, wypiłem pół litra, teraz jak to ja, idę do hotelu, uderzyć w kimono. Ot standard, prawie jak na powierzchni. Ale dam jeszcze szansę Rapture. Ale to dopiero jutro. Najpierw się zdrzemnę.
odwiedziłem Fleed Hall
że Fleet Hall może?
Ogrody Ewy? A może Ogród?
błędy poprawione
Dziennik #2
John Cramson
A, B, G.
”Przełom! Przełom w dziedzinie nauki!” – mówią. Ja mówię: przełom w dziedzinie tortur. Mamy tutaj 21:42. Dziś stało się coś nieprawdopodobnego. Obiekt z serii Gamma wykazał użycie rejonów mózgu odpowiedzialnych za samodzielne myślenie. Trzymają go w izolatce, a obserwują przez małą szybkę. Całymi dniami krąży w te i wewte, czasem próbując się wyrwać. Ci naukowcy-sadyści są wręcz zachwyceni. Niedawno nagrywałem taśmę audio z przebiegu mutacji. Odtworzę ją wam przy pierwszej lepszej okazji. Niech przyszli mieszkańcy, jeśli w ogóle to znajdą, wiedzą, że w Rapture wcale nie jest bezpiecznie i bajkowo. [Nagły szum] - Cramson? - Tak? - Gamma wpadł w furię. Nie możemy go okiełznać żadnymi dźwiękami. Lada chwila wyważy pustą ścianę izolatki i wszystkich pozabija! Musisz nam pomóc! - Już idę! [Szeptem] - Wybaczcie na kilka chwil.
ciekawy dziennik Jest tylko jeden błąd "Nie dawno"
Zgadzam się z Mateuszem. Dziennik jest dobry choć mógłby by być bardziej rozwinięty (treściowo, niekoniecznie ilościowo), ale nie będę się czepiał "szczegółów" Napisz kolejną część
Christopher Nash - Uciekinier
Christopher Nash: Eksperyment został zakończony. Sześć obiektów badawczych. Dorośli, nastolatkowie i dzieci. Pierwsza grupa została wyeliminowana w krótkim czasie. Druga, wytrzymała półtora tygodnia. Została jeszcze ostatnia...Organizm dziecięcy łatwo przystosował się do życia z morskim ślimakiem. Gorzej było z umysłem. Billy Anderson uzależnił się od substancji produkowanej przez pasożyta. ADAM rozprowadzany był po jego krwioobiegu, więc jedynym sposobem na otrzymanie dawki narkotyku było samookaleczanie się. Chłopiec został przywiązany do łóżka na kilka dni. Nikt nie wie jakim cudem, lecz malec uciekł. Nie ma go ani w Persefonie, ani w Fontaine Futuristics. Wsiąkł jak kamień w wodę. Morski ślimak najlepiej przyjął się w ciele dziewczynki. Badania nie wykazują jakichkolwiek uszkodzeń fizycznych ani psychicznych. Niestety, procedury, formuły, obliczenia zawiodły. Pasożyt zabił dziecko. Jeszcze nie wiemy jak, ale wkrótce odkryjemy sendo sprawy. Tymczasem trwają badania nad ulepszeniem symbiozy: człowiek-pasożyt, a raczej dziewczynka-pasożyt. Po doświadczeniach z Billym Andersonem obawiamy się reakcji kolejnych chłopców na ślimaka i ADAM.
No to ja zaśmiece teraz ten temat swoim dziennikiem.
Daniel Becket
[wzdycha] Byłem zwykłym naukowcem, nie doceniano moich badań. Aż do dnia, w którym otrzymałem zaproszenie do Rapture. Miałem pomagać wybitnym naukowcom w różnych eksperymentach. Przyczyniłem się do odkrycia Ewy, kilku plazmidów i paru innych drobiazgów. Sławę za to odebrali bardziej szanowani jajogłowi. Cóż, takie jest życie... Ale pewnego dnia odwiedził mnie sam Andrew Ryan, który zaproponował mi pracę w Fontaine Futuristic. Miałem tam pomagać w eksperymentach na Tatuśkach. Oczywiście tym razem miałem zostać wyróżniony za osiągnięcia. Zgodziłem się. Gdy zobaczyłem co za ohydne badania się tam prowadzi chciałem natychmiast odmówić, ale było już za późno. Albo pozostane w pracy albo będę pływał z rybkami. No więc, nie miejcie mi tego za złe, ale zostałem i pomagałem tym chorym naukowcom w ich równie chorych eksperymentach...
Fajne, ale, choć nie dam sobie głowy uciąć, takich oprawek od okularów chyba nie było wtedy.
A dwa - czemu wszyscy piszą o naukowcach a nikt nie pisze o zwykłych ludziach? W taki ludzki sposób?
A dwa - czemu wszyscy piszą o naukowcach a nikt nie pisze o zwykłych ludziach? W taki ludzki sposób?
Ja napisałem właśnie o zwykłym człowieku, o kimś normalnym itp.
sprawdź na 5 stronie
Serdeczne dzięki za opinie Inq. Napisałem wcześniej dwa dzienniki o "zwykłym" małżeństwie. Przecież w Rapture nie ma zwykłych ludzi!!!
owszem są: patrz: Dziennik: "Pasożyty" Żyją w Uskoku Nędzarzy
Przecież w Rapture nie ma zwykłych ludzi!!!
Niby tak...
Daniel Becket Subject Epsilon Wraz z Gilbertem Alexander, Kiryłem Krugłow i innymi naukowcami mieliśmy stworzyć Tatuśka trwale połączonego z Siostrzyczką. Najpierw były obiekty zwany Serią Alfa. Potem stworzyliśmy Beta i Gamma. Ale dopiero Subject Delte udało nam się pomyślnie połączyć z Maleństwem. Jednak później popełnił samobójstwo, a Serie Alfa popadły w szał. Mieliśmy za zadanie stworzyć nową doskonalszą wersje...jak to określił Krugłow :"Supertatuśka". W stalowym kombinezonie zamknęliśmy jakiegoś faceta. Nawet nie wiedzieliśmy kim byli ci ludzie. Czy mieli żony, dzieci... Jednakże, nazwaliśmy nasze nowe "dzieło" Subject Epsilon. Nie wiele się różnił od Delty, ale wstrzykneliśmy mu zupełnie nową substancję - nereid...
Zack Bannon Przecież wtedy nikt nie uderzał w kimono! To są lata pięćdziesiąte!
To co jest tam napisane w zasadzie można by było nazwać również "Pamiętnik Jacka" Albo dowolnego innego bohatera fpsa czy rpg xd
To co jest tam napisane w zasadzie można by było nazwać również "Pamiętnik Jacka" Albo dowolnego innego bohatera fpsa czy rpg xd
xD
Tak jak mówiliście - postarałem się zrobić kogoś normalnego. Jak mi to wyszło - wy oceniajta
[ Dodano: 2010-04-03, 20:09 ]
Powiem, że bardzo mi się podoba. Porównanie do pomidorka mnie rozwaliło - jednak przyznam, że bardzo dobrze to ująłeś.
Usuwam dziennik, który tu był bo znowu zacząłem go za bardzo stylizować. Umiem napisać coś dobrego pod warunkiem, że nie piszę na siłę. Potrzebuję trochę czasu na kolejny dziennik, muszę bardziej wczuć się w bohatera.
Tutaj to już takie mozolne zmierzanie do końca, który mam zamiar lada chwila osiągnąć
Dziennik #3
John Cramson
Obiekt Gamma.
Witam. Tu John Cramson. Dziś nasi naukowcy, wraz ze mną, zajmą się mutowaniem człowieka przez nowy rodzaj ślimaka, oznaczonego kodem #345Gam. Jako że mieliśmy już ślimaki z kodu #Alf i #Bet, tak też postanowiliśmy kontynuować oznaczenia alfabetem greckim. Nasz badany będzie nosił tytuł Obiektu Gamma.
[Test 1. Przystosowanie.] Organizm obiektu znakomicie przyjął ślimaka. Zaszła zmiana struktury mięśniowej. Mamy niestety awarię jednego z urządzeń do badania mózgu. Wykazuje ono, że obiekt myśli samodzielnie. Niedorzeczne. Na razie pacjent pozostaje w stanie śpiączki.
[Test 2. Odzienie.] Dla obiektów z serii Gamma przygotowaliśmy specjalne kombinezony. Są o wiele większe i potężniejsze od wcześniejszych #Alf oraz #Bet. Gamma znakomicie zmieścił się w tym odpowiednio dostosowanym. Czekamy teraz, aż się przebudzi.
[Test 3. Funkcjonalność.] 22:44 Niesłychane. Pomimo wymiany maszyn przez specjalną ekipę wysłaną przez Andrewa Ryana – nadal pokazują one samodzielną funkcjonalność mózgu. 01:47 On naprawdę myśli! Dziś rozglądał się po izolatce, klękał, siadał. Miał też chwile euforii, w których próbował dobić się do Siostrzyczki. Wyczuwał ją, ale myślenie…? Niesłychane…
G, ale nie do końca.
Właśnie po raz wtóry odsłuchałem ten dziennik. Jak mogłem wygadywać te bezmyślne, samolubne wręcz słowa? Zaraz. Musiałem. Wtedy czułem na sobie spojrzenia innych. Och, gdybym powiedział im co myślę o patrzeniu na te męczarnie niewinnych ludzi! Cóż, sam pewnie zostałbym poddany eksperymentom. Ale właściwie co lepszego mogę zrobić? Jestem tutaj więźniem, nie pamiętam kiedy ostatnio byłem NAWET w Atlantic Express. Chyba czas najwyższy pożegnać się z życiem. Wolę zginąć teraz, męcząc się przez chwilę, niż cierpieć wieczne poczucie winy, nawet jako czołowy naukowiec na łożu śmierci. A co jeśli jednak będę w minimalnym stopniu myślał samodzielnie, jak Gamma? Ach tak. Przecież go uśmiercili. Mógł zrobić zbyt wiele rzeczy. Próbował zdjąć hełm, gdzie tam! Cały kombinezon! W końcu wpuścili do izolatki trujący gaz. I tyle z Gammy. Ech, nie wiem co teraz. Muszę się z tym wszystkim przespać… O ile dam radę zmrużyć oko…
Wciągające dzienniki piszesz Gigsav. Przyjemnie je się czyta
Christopher Nash - Seria Beta
Christopher Nash: Kolejna zmiana pracy. Zajmuję się Obrońcami, a Siostrzyczki zostawiam za sobą. Seria Beta - mężczyźni zamknięci w wielkich, szczelnych kostiumach nurka głębinowego. Duży zasób amunicji, silne ręce i specjalne narzędzia, do naprawy Rapture. Wędrują po oceanie, czasami po mieście. Ludzie będą mogli się przyzwyczaić do widoku takich istot. W każdym bądź razie Seria Beta zawiodła. Niepohamowana agresja, skierowana wobec wszystkich jest jak wirus. Na początek model #174Bet wykazywał skłonności samobójcze. Wydaje mi się, że odzyskał świadomość kim jest i co się z nim stało. To jednak nie ważne, został spacyfikowany. Coś jest w nich nie tak. Dziewczynki, które są nosicielami ślimaków, boją się swoich teoretycznych Obrońców. Między nimi nie tworzy się żadna, ale to ŻADNA więź. Zarówno jak na poziomie fizycznym jak i psychicznym. Najbardziej zastanawia mnie kolejna anomalia. Teoretycznie Seria Beta jest zaprogramowana na reperowanie przecieków, zniszczeń. Tymczasem ja zarejestrowałem coś niezwykłego. Maszyna o określonym programie nie byłaby w stanie zrobić czegoś takiego. $175Bet wędrował po mieście, kiedy zauważył pożar. Palił się niewielki sklep w Uskoku Nędarzy. Narażając własne życie, wbiegł do środka i pomógł ludziom. Tak nie postępuje ktoś, kto ma wyprany mózg. Tak nie postępuje obiekt doświadczalny. Tak postępuje ktoś, kto ma serce i potrafi samodzielnie myśleć. Szkoda, że zabili go, zanim zacząłem badania...
Christopher Nash - Instynkty
Christopher Nash: Nie ważne jak z mądrym, przystojnym, sprytnym, silnym człowiekiem mamy do czynienia, to i tak jest on człowiekiem - zwierzęciem, któremu poszczęściło się na drodze ewolucji. Człowiek pierwotny otrzymał pewien wirus - wolną wolę. Wzrosła inteligencja. Maszyny, domy, bronie, a wszystko po to, aby przeżyć. Jednakże z czasem ujawniła się zła natura ludzi: chęć władania nad wszystkim i posiadania każdej rzeczy na Ziemi. Eliminujemy słabszych, nie zważając na ich cierpienie. Chcemy więcej i więcej. Czyż Rapture nie powstało w tym celu? Aby czerpać więcej, aby zadowolić własne ego? Podwodne miasto - cud techniki. Wielki pomnik znakomitości człowieka. Za dużo było nas na lądzie, a więc czas zapełnić ocean. Pomimo osiągnięć ludzkości, naszej mądrości, sprytu, zaradności, wciąż jesteśmy zwierzętami. Rządzą nami instynkty, chociaż w mniejszym stopniu niż u psów na przykład. Seksualne pożądanie, chęć rządzenia. Czy ludzkość nie jest gigantycznym stadem? Stadem pełnych samców alfa, którzy chcą dowodzić. Mam bardzo złe przeczucia wobec plazmidów i toników. Zasilane są ADAMEM i EWĄ. Te substancje są niebezpieczne, ponieważ pozbawiają silnej woli, pozwalając instynktom zapanować. A wtedy rządzą seksualne żądze, zew krwi i chęć panowania nad wszystkim.
Prawda, Gigsav piszesz bardzo fajne dzienniki. Mateusz, piszesz zbyt bardzo "mistycznie":
"Seria Beta - mężczyźni zamknięci w wielkich, szczelnych kostiumach nurka głębinowego. Duży zasób amunicji, silne ręce i specjalne narzędzia, do naprawy Rapture. Wędrują po oceanie, czasami po mieście. Ludzie będą mogli się przyzwyczaić do widoku takich istot. To nie brzmi naturalnie przez co ciężko się czyta. Gigsav daruje sobie takie opisy dzięki czemu jest wrażenie płynnej narracji bez takich natchnionych wstawek.
Takie rzeczy powinny być wplecione w tekst. Musisz popracować nad tym, bo na razie piszesz, piszesz, nagle robisz taki wyłom, robisz wielki mistyczny opis i wracasz do głównego wątku. A to ma być jedna całość Czytaj więcej książek.
czytam więcej książek Za kogo mnie masz? Za młodzież w moim wieku?
w każdym bądź razie, wielkie dzięki za rady Inq To mój pierwszy eksperyment z takim rodzajem postaci.
Drugi dziennik bardziej mi się podoba. Choć za dużo razy wymieniona jest ta sama treść w różnej "formie":
Jednakże z czasem ujawniła się zła natura ludzi: chęć władania nad wszystkim i posiadania każdej rzeczy na Ziemi
Rządzą nami instynkty, chociaż w mniejszym stopniu niż u psów na przykład. Seksualne pożądanie, chęć rządzenia
A wtedy rządzą seksualne żądze, zew krwi i chęć panowania nad wszystkim Ale poza tym jest OK.
Daniel Becket Subject Epsilon cz.II Nereid - kolejne dziadostwo nazwane cudem genetyki. Była to kolejna pochodna ADAMA podana w reakcji z jakimś elektrofilem...bodajże z chlorkiem glinu. Potem doszły jeszcze tytanian baru i dwutlenek uranu. W końcu otrzymaliśmy ciekłą gęstą substancję o ciemnoniebieskiej barwie. Dopiero po jej wprowadzeniu w ciało Subject Epsilon mogliśmy sprawdzić co się stanie. Wstrzykneliśmy to też Siostrzyczce. Gdy Epsilon się obudził, natychmiast zaczął jej szukać. Był bardzo silny, podobnie jak obiekt Delta. Na razie zamknęliśmy Epsilona i jego Maleństwo w jednym pomieszczeniu. Zobaczymy co się wydarzy, gdy mu ją odbierzemy...
Gigsav może byś się zajął pisaniem jakiejś książki - nie wiem czemu ale przyjemnie sie czyta, dobry jesteś w tym co robisz.
Christopher Nash - Sofia Lamb
Christopher Nash: No cóż... Postanowiłem odpocząć od badań obiektów doświadczalnych w Persefonie i Fontaine Futuristics. Za to postanowiłem zająć się problemem trapiącym Andrew Ryana. Sofia Lamb przybyła do Rapture, aby pomagać ludziom. Nie widzieli od dłuższego czasu Słońca, a to źle wpływa na ich stan psychiczny. Niestety, ona szerzy nową ideologię, opartą na równości, na wspólnocie. Jedno, wielkie, zjednoczone społeczeństwo. Swoje słowa kieruje przede wszystkim w stronę biednych ludzi i nic dziwnego. Te brudasy powinny chociaż mieć iskierkę nadziei, że ktoś się nimi zajmie. Postanowiłem walczyć z tą chorą kobietą. Było kilka debat Ryan vs. Lamb, ale jeszcze nie było debaty Nash vs. Lamb... Coś wisi w powietrzu. To bunt, a bunt zagraża mi i reszcie ważnych osobistości. Będę musiał coś wykombinować...
W miare porządny dziennik. I znowu coś ode mnie:
Daniel Becket Subject Epsilon cz.III Minęły dwa dni. Epsilon...jakby to powiedzieć...przyswojił się do Siostrzyczki. Pozwolił jej zbierć ADAMA ze zwłok, które jej "daliśmy". W samej Siostrzyczce nie zaobserwowaliśmy żadnych zmian. Nadszedł jednak czas,w którym musieliśmy ich rozdzielić, by sprawdzić co się stanie. Wysłaliśmy kilku speców, by zabrali małą. Epsilon nie pozwolił im się jednak zbliżyć. Nie denerwując go wycofaliśmy się. Alexander był zadowolony. Jak dotąd wszystko przebiegało pomyślnie. Musieliśmy uśpić Tatuśka gazem. Zabraliśmy mu Siostrzyczkę i zanieśliśmy 3 cele dalej. Cały czas płakała i nie chciała zbierać ADAMA. Gdy Epsilon się obudził natychmiast wpadł w szał. Był zupełnie wkurzony. Ale po chwili przebił się przez wszystkie trzy ściany, aż dotarł do celi z Siostrzyczką. Ściany zrobione były z żelbetu! Gdy tylko Epsilon "spotkał się" z Maleństwem upadł na podłogę. Widać było, że kona. Żelazne pręty wystawały z jego ciała. Dziwne, że i tak jeszcze żył. Ale stało się coś, co wszystkich nas zaskoczyło. Epsilon wstał i gotów był dalej bronić dziewczynki, która zaczęła zbierać ADAMA...
interesujące Ciekawe czy Epsilon zostanie uśpiony To ja dodam coś na wzór debaty z BioShock'a 2
Christopher Nash - Nash vs. Lamb: Wspólnota
Sofia Lamb: Rapture zostało założone, aby służyć największym artystom, inżynierom, lekarzom. Całe to miasto zbudowali biedni robotnicy, którzy są dla was zwykłym balastem. Potrzebna jest więź społeczna. Tak się właśnie stało: ci ludzie są ze sobą związani. Wspierają się na wzajem, są jednym organizmem. Niech mi pan powie, panie Nash, jest pan zadowolony ze swojego życia? Nie chciałby pan żyć w jednej wspólnocie, wielkiej rodzinie, gdzie każdy się spiera i każdy jest równy? To jest właśnie główny priorytet, a pan Andrew Ryan najzwyczajniej w świecie stara się ignorować potrzeby tych, którzy budowali to miasto, kawałek po kawałku.*oklaski i pogwizdywania*
Christopher Nash: Niech mi powie pani Lamb. Wypowiada się pani w imieniu tych ludzi jakby sami nie umieli się bronić. Sama pani ich zniewala, uzależnia od siebie, a wszystko to pod iluzją wielkiej, szczęśliwej społeczności opartej na wzajemnej akceptacji i wspieraniu się. Zawsze w łańcuchu znajdzie się najsłabsze ogniwo. Nawet najlepiej naoliwiona maszyna zacznie się kiedyś psuć. Poza tym mam jeszcze inną sprawę. Mówi mani o równości, tak? Wszyscy są tacy sami? Jeżeli społeczeństwo o jakim pani mówi byłoby jedynym społeczeństwem, wolałbym żyć sam na pustkowiu. Tacy ludzie staliby się zwierzętami. Stado, które musi się słuchać przywódcy, czyli pani jak mniemam. A co z oryginalnością? Co z niezależnością? Stalibyśmy się anonimowie w tłumie ludzi takich jak my. *oklaski i częściowa zgoda*
Bardzo dziękuję za wszystkie opinie. Jest mi niezmiernie miło, że dzienniki się podobają :] @Ogur: Na książkę trzeba mieć pomysł. Bardzo duży pomysł. Fabuła, bohaterowie, elementy zaskoczenia. Na razie nie myślę nad tym na poważnie. Raczej pozostaję przy dłuższych opowiadaniach Przedstawiam Wam ostatni dziennik naukowca Johna Cramsona.
Dziennik #4
John Cramson
D i nie dalej.
Witaj. Jeśli tego słuchasz to znaczy, że już nie żyję. Chciałem tutaj „spisać” swój testament… ale cóż ja mogę przekazać?! Nie mam nic oprócz wiedzy! Tytuł naukowca? Czy tytuł zawodowego mordercy? Dziś rozpoczęli badania nad serią Delta. Dostaję pomieszania zmysłów. Kiedy zmierzałem do maszyny, by znów szerzyć zło, usłyszałem płacz. To był płacz małej dziewczynki. Tak, dziewczynki zamkniętej w celi i przygotowywanej do mutacji. Mutacji prowadzonej przez inny oddział. Mutacji… na Siostrzyczkę. Kopali ją, bili, a ona płakała. Przeraźliwie. Miałem ochotę wpaść tam i pozabijać wszystkich. Jak oni mogą?! JAK, do cholery?! Wielcy naukowcy, wielcy MORDERCY! … Ale nagle sam zrozumiałem. Zrozumiałem, jak mała linia dzieli mnie od tego, bym się stał takim samym zwierzęciem… Jak bardzo się do nich zbliżam! Nie wytrzymam! Ani minuty dłużej! … Kończę z tym wszystkim… [Dźwięk wystrzału.] [Szumy.] [Przerwanie nagrania.]
Edward Polmont - Biznes się kręci
Edward Polmont: *głos podobny do Marka Meltzera* Już nie mieszkam na Placu Apolla i nie sprzedaję świeżych croissantów. Mam własną restaurację, do której przybywa cała śmietanka z Rapture. Mieszkam w Apartamentach Merkurego i mało tego, zakupiłem własną batysferę! Wszyscy mnie rozpoznają, znam wielu ważnych ludzi. Nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz składałem raport. Fakt, na początku byłem negatywnie nastawiony na pomysł mieszkania w podwodnym mieście, ale jestem już stary i niewiele mi zostało czasu zanim umrę. Życie w takim miejscu jak to jest czymś czego potrzebowałem na stare lata. No i na nic nie narzekam. Niczego mi nie brakuje! Własny środek transportu, własne mieszkanie wśród największych gwiazd i własna restauracja. Zarabiam mnóstwo pieniędzy. Wygląda na to, że niedługo dogonię Franka Fontaine'a. O tak. Biznes się kręci, a wszystkim tym zarządza człowiek sukcesu czyli ja.
Dziennik #1
Angelina Chrissford
Przybycie.
W Rapture jest niesamowicie! To mój pierwszy dzień tutaj, a już czuję, że zostanę na całe życie i jeszcze dłużej! Tyle wybitnych umysłów! Mogę obserwować pracę tych naukowców, a później przesyłać swoje zapiski do studia! Jestem reporterką, nazywam się Angelina Chrissford, a te dzienniki audio będą moim osobistym pamiętnikiem. Mamy 19:47 czasu Rapture. Marzec, rok 1957. Do rzeczy. Dziś zwiedziłam miejsce, w którym pracują nad Plazmidami. Są to takie specjalne moce, których można używać po wstrzyknięciu sobie odpowiedniej dawki. Plazmidy są zasilane przez ADAM, substancję, o której naukowcy zapewniają, że jest bezpiecznie i humanitarnie wyciągana z jakichś tam ślimaków. Nie miałam się czasu nad nimi zastanawiać. Trochę dziwi mnie fakt, że podczas oprowadzania mój przewodnik z premedytacją omijał kolejne drzwi, które prawdopodobnie prowadziły do jakichś „poziomów piwnicznych”. Cóż, pewnie jajogłowi mają tam swoje kwatery. Po oprowadzeniu zostałam obsłużona przez restaurację, zjadłam porządny obiad, a po tym wszystkim – chłopak od pokojów zaprowadził mnie do mojego mieszkania. Tak oto jestem. Ależ tu cudownie! Tyle akwariów, telewizor, na ekranie którego właśnie rozgrywa się jakiś film z Chaplinem w roli głównej, a ja siedzę na bardzo wygodnym łóżku. Uff, nie wiem, czy w ogóle dzisiaj zasnę. Aż mam ochotę poznawać tę miejscówkę dalej! Tylko czekać, aż odtworzę wszystkie dzienniki wnukom!
No naprawdę Gigsav, piszesz chyba najlepsze dzienniki spośród nas. Zawierają "elementy", dzięki którym dziennik nabiera "charakteru". Oby tak dalej!
Peter Blazinski - "Perspektywy":
Rapture - cudowne miasto wybudowane na dnie oceanu. Miasto otwierające przed człowiekiem zupełnie nowe perspektywy. Perspektywy, które przedtem były nieosiągalne. Dlaczego? Gdyż na powierzchni ograniczała mnie cenzura. Wydawnictwa bały się wydawać moje książki. Mówili mi "Panie Blazinski, przykro nam, ale pana dzieła są zbyt... kontrowersyjne. Nie możemy ich wydać." "Kontrowersyjne", tak. Używali właśnie tego słowa! Nie chcieli mi powiedzieć wprost, że boją się wydawać coś, co krytykuje rządzących państwem ludzi! Woleli powiedzieć, że to, co piszę, jest kontrowersyjne! Tyle, że moje książki nie są takie, do cholery! Opisują prawdę! Prawdę, na temat postępowań rządu. Jego kłamstw, machlojek i nieuczciwych zagrań mających na celu wyzyskiwanie obywateli! Ufff... spokojnie. Raz, dwa, trzy, głęboki wdech... Tak. Teraz, gdy znajduję się tutaj, w Rapture wszystko, co zamykało przedemną wiele możliwości na powierzchni, nie ma już znaczenia. W tym miejscu nikt nie będzie mnie już ograniczał. Będę mógł skupić się na tym, co zawsze chciałem robić. W końcu będę mógł mówić prawdę.
Też postanowiłem dorzucić coś od siebie
Jestem naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczony Waszymi opiniami, ale... przecież tam nic nie ma. Brak JAKICHKOLWIEK opisów, klimatu. Z jednej strony to dziennik, który z założenia powinien być krótki i treściwy, ale z drugiej czuję, że konkurując z takim, o, Mateuszem albo Inqem, którzy swoje słowa idealnie wpasowują w istniejący nastrój - po prostu przegrywam. Tak czy siak mam plany na jeszcze kilka dalszych postaci
Dobrych pisarzy można poznać po tym, że bez stosowania żadnych widocznych środków osiągają spektakularne efekty. Chociażby taki Stephen King czy Philp Dick - niby normalny tekst, a przykuwa.
A co do opisów - myślę, że to jest właśnie dobre przez ich brak. Książki opierają się na wyobraźni a tam gdzie zaczynają się opisy rola wyobraźni jest ograniczana do przełożenia tekstu na trójwymiarowy obraz tego co chciał pokazać autor. Dlatego nie lubię Sienkiewicza - on opisuje wszystko (choć rozumiem go, bo np. pisząc książkę nie chciałbym, żeby ktoś widział to inaczej niż ja) a lubię Prusa bo on oszczędza sobie rozwlekłych opisów otoczenia na rzecz kilku "kresek" przedstawiających otoczenie pozostawiając wolną rękę czytelnikowi.
Można to porównać do sztuki (malarskiej) baroku i sztuki japońskiej. Bo sztuka nasza jakkolwiek piękna przez swoją fotorealistyczność odpada przy sztuce japońskiej, która zmusza odbiorcę do dopowiedzenia sobie reszty.
http://www.1st-art-galler...ith-Robbery.jpg http://japan.so01one.com/images_art/suibokuga.jpg Dla porównania.
Pewnie głupio się wypowiem, ale rzeczywiście: drugi malunek otwiera ogromne wrota dla wyobraźni. Masz rację i zastosowałeś bardzo trafne porównania: i tu i tu trzeba sobie "dopowiedzieć" (wyobrazić) resztę. Cóż, nigdy jeszcze nie szedłem tym tokiem myślenia. Tymczasem wlepiam kolejny dziennik Ten taki dość prosty i opisuje to, co wszystkim już znane, więc bez euforii
Dziennik #2
Angelina Chrissford
A niech to piorun trzaśnie!
Tak, nareszcie! Ha-ha! Nie potrafię opisać swojego zachwytu słowami! Siedzę tutaj, przy stoliku w moim pokoju, a w rękach trzymam Plazmid „Błyskawica”. Wielka strzykawka, wyglądająca jak… kolba stożkowa, nieco zaokrąglona, z grubą, krótką igłą. O Boże, dłonie mi się trzęsą. W środku pływa czerwony płyn. Naukowcy mówią, że wszystko zaboli tylko przez chwilę i stanę się potężna. Tak, chcę tego! Już osbie wyobrażam ile pieniędzy wpłynie na moje konto, po opublikowaniu artykułu o Rapture! Ale do artykułu potrzeba dowodów. Dobrze, wdech… Wybaczcie… Na trzy. Raz, dwa… [Urywany krzyk, szum, huk uderzenia o podłogę. Chwila ciszy.] Aaaach… Już po wszystkim. Cóż to było za przeżycie! Przeszło mnie napięcie chyba miliarda piorunów! Dobrze, przetestujmy… [Głośne szumy. Dźwięk tłuczonego szkła.] Niesamowite! To działa! Właśnie rozbiłam akwarium! Zaraz biorę się za pisanie! Ci naukowcy to istni geniusze! Nie wiem czy dam radę utrzymać długopis. Och, tak bardzo przepełniają mnie emocje! Uff, później zdam wam dalsze relacje. Na razie – trzymajcie kciuki za artykuł.
Nie wiem czy celowo, ale genialnie naśladujesz styl "idiotki".
Niesamowite! To działa! Właśnie rozbiłam akwarium! Jak z kawałów o blondynkach
Jest co coś jak w pierwszym cytacie Twojej sygnaturki. Niby próbowałem wtedy budować napięcie, wtopić wypowiedź w klimat, a wyszło głupio Tutaj akurat chodziło o to, że już gadała co popadnie pochłonięta przez emocje :] W edicie dam kolejny dziennik.
Ale to akurat fajnie brzmi. Wiesz, w przypadku samego tekstu interpretacja zależy od czytelnika. Gdyby to słyszeć pewnie inaczej bym to odebrał. Co nie zmienia tego, że nadajesz tej postaci swoistego charakteru.
Jednak piszę nowego posta, coby przejrzyściej było
Dziennik #3
Angelina Chrissford
Uzależnienie? Coś tu jest nie tak. Ledwo skończyłam ten artykuł i wiem, że jest beznadziejny. Wiem też czym ta „słabizna” była spowodowana. Brakiem koncentracji. Potrzebuję więcej, więcej Plazmidów! Ciągle o nich myślałam. Cholera, to ten ADAM. Ta ślimakowa substancja. ADAM… Nie wiem co się dzieje. Kręci mi się w głowie, mam nudności. To być może efekt uboczny pierwszego podejścia. A może dopadło mnie uzależnienie? Nie, niemożliwe. Równie dobrze mogłabym podejrzewać ciążę. Mam jednak małe obawy. Chyba porozmawiam z jednym z naukowców. Och, tyle myśli. Nadal nie mogę uwierzyć, że posiadam taką, nie da się ukryć, potęgę. Pytanie – ile ona potrwa? Wiedziałam, że nie uda mi się utrzymać długopisu w ręce, ale żeby zaraz rozpadał się od napięcia? Nie, coś tutaj jest nie tak. ADAM… To chyba najgorszy dzień w Rapture. Wychodzę. Muszę się czegoś napić i wreszcie porozmawiać.
W nadziei siła.
Nie uwierzycie! Tak bardzo się cieszę! Nareszczie mogę spać spokojnie! Moje podejrzenia potwierdziły się. Efekt uboczny, minie z czasem. Więcej – w moim pokoju zamontowali małą kamerkę. Wezwą specjalistów, jeśli tylko coś będzie nie tak. Mój umysł jest teraz wolny od wszelakich problemów. Jeszcze raz podejdę do artykułu. Jutro wycieczka po hodowli ślimaków! Relacje nagrywać będę w czasie rzeczywistym. Później przeleję je na papier i po małej obróbce – wyślę do studia. Nadal męka mnie tylko małe zapotrzebowanie na ADAM, ale to też ma minąć. Sen dobrze zrobi. Żegnam się. Do jutra.
Tak, to ja
Sven Amfire
Pierwszy raz
To był mój pierwszy raz. Zabiłem ją. Patrzyłem, jak osuwa się na ziemię. Jak tryska z niej krew. Jak blednie. Uwierzcie, poczułem euforię. Zabrałem jej wszystko. Oprócz cnoty. Ja nie jestem jakimś jebanym gwałcicielem, co to to nie. Ja zabijam wyrafinowanie. Bez szlachetnych pobudek, nie dla zysku. Po prostu. Przypadkowych ludzi. Ale co tam. Martwy człowiek to martwy człowiek. Po prostu nie żyje. Rapture, zacznij drżeć.
creep, bez obrazy, ale moje pierwsze skojarzenie co do zdjęcia: O matko! Barbara Johnson w hełmie płetwonurka Dziennik ciekawy. W końcu prawdziwie zła postać
Christopher Nash - Początki wojny
Christopher Nash: Dążenie do perfekcji, brak akceptacji własnych wład i chęć czucia tej siły. Czucia potęgi. Dlaczego ADAM stał się taki cenny? Po pierwsze: ta substancja uzależnia, a po drugie: mając ADAM możesz kupić toniki i plazmidy. Możesz zabłysnąć w towarzystwie, stać się piękny, młody, silny i mądry. Kolejną rzeczą, która zapoczątkowała wojnę w Rapture jest Atlas. Andrew Ryan lekceważył "motłoch", biednych co do prowadziło do rewolucji. Niedługo ludzie pozabijają się nawzajem, a "nieskażone" osoby będą musiały się ukrywać. A wszystko przez małego, morskiego ślimaka, a raczej jego substancji. Zastanawiam się, jak to jest, rządzić upadłym, zniszczonym, martwym miastem, wiedząc, że nawet przyjaciele postanowili cię zdradzić?...
Dziennik #4
Angelina Chrissford
Fabryka ADAMA.
Witam. Tutaj Angleina Chrissford prosto z laboratoriów Rapture. Dziś przedstawiam wam relację z hodowli ślimaków. Stworzenia te wytwarzają substancję niezbędną do dziłania Plazmidów – ADAM. Jak chwalą się czołowi naukowcy antyutopii – cała procedura wydobywania surowca zostaje przeprowadzona humanitarnie, bez śmierci niewinnych istot. Spoglądam właśnie na olbrzymie akwarium. Ślimaki mają bardzo prostą strukturę. Nie posiadają skorupy, są podłużne, czarne, z czerwonymi niby-ranami na ciele. To rozwarcia, przez które widać przepływający ADAM. Dobrze, teraz… - Panno Chrissford! - O! Witam, panie Strielmann! - Zostawiliśmy w panny w pokoju nieco więcej Błyskawicy. Będzie panna mogła bardziej dogłębnie opisać swój artykuł. - Bardzo, bardzo dziękuję! To na pewno pomoże studiu, a Rapture przyniesie dodatkowe zyski. - Przepraszam, nagrywa pani? - Nie, już skończyłam. - Dobrze, do widzenia! - Żegnam!
Tym razem nadzieje nie pomogą.
To straszne. Boję się. Boję się o życie… Mówię do was zwinięta w kłębek. To wszystko… To wszystko było spiskiem, intrygą. Ach, jak mogłam być tak nierozważna? Pochłonęło mnie uzależnienie. Kamera służyła do filmowania zachowania po przyjęciu odpowiedniej dawki Plazmidu, ADAMA. Do tej nowej Błyskawicy dodali… czegoś. Mam sparaliżowane prawie wszystkie mięśnie, ledwo do was mówię. Chce mi się płakać, krzyczeć, ale nie mogę… [Krótki szum] - Co to? - Panno Chrissford. Zabieramy panią. Będąc obiektem doświadczalnym na pewno przyda się pani… rozwojowi nauki… - Aeee… ja… [Urywane skomlenie.] - Spokojnie, to nie potrwa długo.
Sven Amfire
Gówienka
I następny zabity. Teraz on. Poderżnąłem mu gardełko. Równiutko, elegancko. Piękna robota, uwierzcie. Ale,ale... Pewnie się dziwicie, czemu używam staroświeckich metod zabijania.. Noż? Po co komu nóż, jak może sfajczyć kogoś płomieniami z ręki.. Plazmidy... Ale nie, ja nie lubię takich gówienek.. To takie sztuczne, zupełnie bez wyrazu i ekspresji. Dla żółtodzibów. Po co zabijać, skoro nie czuje się, jak narzędzie wchodzi w ciało, nie słyszy się chrzęstu ostrza na kościach, nie widzi się przerażenia w oczach ofiary? Ale toniki to inna sprawa.. Nie powiem, pomagają... Więc mówię, bójcie się... To dopiero początek.
mateusz: spoko, normalnie wygladam inaczej :p
powoli zbliżam się do końca pana Christophera
Christopher Nash - Sojusz
Christopher Nash: Dr. Tenenbaum jest odpowiedzialna za stworzenie plazmidów, toników, a wszystko przez to, że odkryła morskiego ślimaka i powiedziała o tym, nie tym osobom co trzeba. Może miała dobre intencje, może kierowała nią chęć sławy. Tego nie mogę stwierdzić. Wiem tylko jedno. Chce naprawić zło, które wyrządziła. Zaczęła porywać Siostrzyczki i zamieniać je w dziewczynki, jakimi kiedyś były. Spotkałem ją, właśnie wtedy. Pomagała tej istocie powrócić do dawnej formy. Porozmawiałem z Dr. Tenenbaum i przyznam, że była nieco przerażona, ale nie dziwię się. Miasto jest wymarłe, wszędzie chodzą ludzie, a raczej ich pozostałości, które chcą tego narkotyku. O nie! Koniec obiadu. Stołówka zamknięta. Zawiązaliśmy sojusz, aby pomagać tym dzieciom. Bądź co bądź, ja też jestem winny za stworzenie tych potworów. Pracowałem nad ich psychiką, tworzyłem ten cały program w ich mózgach, nakazujący im zbierać ADAM. Odkryłem jak można uskutecznić ich pracę, poprzez ich dziecięcy sposób myślenia: aniołki, Tatuś, Pan Bąbelek. Będę pomagać Dr. Tenenbaum. Jej grzechy są także moimi.
Co raz lepiej Ci idzie Mateuszu. Creep popracuj jeszcze troszkę, też dobry ten ostatni dziennik.
Daniel Becket Subject Epsilon cz.IV Nie mogliśmy uwierzyć, że ten skurczybyk Epsilon nie umarł. Krugłow był pewien, że to ten nereid go wzmocnił. Przyznałem mu rację, bo nie widziałem innego powodu tej super wytrzymałości nowej wersji. Zobaczymy tylko co będzie dalej. Jakoś mi się nie chcę wierzyć, że teraz nam się powiedzie w 100%. No ale, nigdy nic nie wiadomo.
Daniel Becket Subject Epsilon cz.V Kolejne dni, kolejne testy. Objekt Epsilon nie wykazał żadnych negatywnych cech, jak jego poprzednicy. Czyżby ta niebieska substancja tak radykalnie go polepszyła? Musiał być jakiś haczyk. Byłem o tym przekonany. Tymczasem jednak nic na to nie wskazywało. Epsilon bronił swej Siostrzyczki niezwykle zawzięcie. I to w sumie wszystko. Po ranach nie było śladu. Odniosłem wrażenie, że im dłużej żyje, tym bardziej umacnia się jego więź z Maleństwem. Gilbert był innego zdania[krótka cisza]
Dziennik #1
Christophen Strielmann
Genofag.
Pacjentka Chrissford przyjęła gargantuiczne dawki ADAMA wręcz znakomicie. Wywołały one, oczywiście, zmiany w budowie twarzy i tkanki mięśniowej całego ciała, ale wyniki są fenomenalne! Niebawem zamkniemy ją w celi. Niech odreaguje z lustrem i dziennikiem audio z pustą taśmą do nagrywania. Może powie coś ciekawego. Naprawdę jestem bardzo zadowolony. Dzięki niej być może zdobędziemy recepturę na ogranicznik zmian DNA człowieka podczas stosowania Plazmidów, a wtedy armia Ryana stanie się niepokonana! Nawiasem mówiąc, samobójstwo popełnił nasz wybitny naukowiec John Cramson. Młodzieniec nie zniósł rzekomego cierpienia, które zadajemy wszystkim tym… istotom. Szkoda, bo byłby z niego pożytek. Choćby jako kolejny Tatusiek z serii Gamma…
Dziennik #5
Angelina Chrissford
Kto to, ta w lustrze?
Nie! Nie, nie, nie, nie, nie… NIE! Co oni ze mną zrobili?! Oszpecili?! Kto to, ta w lustrze?! To ja?! Nie, to nie ja! Aaaach! Nie wytrzymam! Skazana na wieczne cierpienia, za co?! Tyle planów na przyszłość, wszystko nagle legło w gruzach! Wyssali ze mnie Plazmidy, pozostawili tylko ADAM! ADAM! Nie wytrzymam! Popadam w depresję! Muszę zyskać więcej ADAMA! Inaczej nie mam szans na przeżycie! Ja… [Szloch i długi, gorzki płacz.] Co oni ze mnie zrobi-i-i-iliii? Nie, nie ze mną. Nie z prawdziwą Ange-eliną-ą-ą… Ja… ja nie jestem tym czymś. Ja wciąż mam serce człowieka! [Huk.] Wypuśćcie mnie stąd! Słyszycie?! Wypuście-e-eee… ADAM, potrzebuję ADAMA. Jak mam wytrwać bez tego narkotyku... Narkotyku, który mnie oszpecił! Nie poz [urwanie nagrania.]
Dziennik #2
Christophen Strielmann
Postępy.
Ech, nie da się opisać jak bardzo nie cierpię tych szlochów i płaczów za dawnym wyglądem. Ci ludzie… nie, to nie ludzie. Te Genofagi powinny się pogodzić z jednym faktem – źle jest się zapuszczać i szperać w laboratoriach Rapture bez wyraźnego pozwolenia. Ta lalunia wpadła tutaj i zaczęła nagrywać swoje dzienniki audio dla studia, ot co! Teraz, jak każdy, popadła w chwilową depresję. Jutro uśpimy ją gazem i dalej będziemy prowadzić badania. Nic prostszego. Póki co muszę kończyć. Czekają mnie testy nad Epsilonem.
Fajne dzienniki i aż słychać momentami te głosy.
Młodzieniec nie zniósł rzekomego cierpienia, które zadajemy wszystkim tym… istotom. To brzmi jak z gry wyciągnięte.
Tylko co mi się nie podoba, to nazywanie ADAMa narkotykiem. My, z XXI wieku siedzący przed komputerami ludzie możemy tak to nazywać, ale wątpię, by tak określali to mieszkańcu Rapture a juz szczególnie genofagi.
Sam muszę coś napisać.
Nie wiem jak inaczej ADAM nazywać. Znalazłem synonim "psychotrop"/"środek odurzający, tzw. odurzacz", ale czy to wyglądałoby lepiej?
Po prostu ADAM. Nazwa określonej rzeczy i jedynej w swoim rodzaju.
Przykładowo:
ADAM, potrzebuję ADAMA. Jak mam wytrwać bez tego...? Tego co mnie oszpeciło
Albo substancja anaboliczna
Peter Blazinski - "Rozeznanie terenu"
Jestem w Rapture od tygodnia. Przyznam, że z każdym spędzonym tu dniem, miasto podoba mi się coraz bardziej. Poznałem wiele interesujących osób, zwiedziłem znaczną część metropolii, w końcu dowiedziałem się trochę na temat ADAMA, EWY, toników genetycznych i plazmidów. Do tych ostatnich - plazmidów - jestem sceptycznie nastawiony. Są to modyfikacje genetyczne pozwalające ludziom na otrzymanie niezwykłych zdolności. Nie wydaje mi się, żeby komukolwiek potrzebna była jednak moc miotania piorunów z ręki czy podpalania przedmiotów, a właśnie takie umiejętności można posiąść dzięki plazmidom. Ja nie mam zamiaru z nich korzystać. Co innego toniki genetyczne. Te modyfikacje DNA potrafią na przykład zwiększyć iloraz inteligencji człowieka. Interesujące, prawda? Muszę im się bliżej przyjrzeć. Teraz jednak mam inne priorytetowe cele. Muszę zaznajomić się bliżej z politykami rządzącymi tym miejscem. W końcu to o nich mam pisać. Na pierwszy ogień rzucę sobie Andrew Ryan'a - personę pełniącą władzę nad całym Rapture.
Dziennik #3
Christophen Strielmann
Nowy początek.
Nie mogę w to uwierzyć… Udało się nam. Nareszcie się nam udało! Och, cóż byśmy zrobili bez tej dziennikarki?! Odpowiednia modyfikacja kodu genetycznego, zmiany komórek, niesamowite! Nie, nadal nie wierzę… Ale tak właśnie jest! Teraz tylko znaleźć nowy obiekt badań i już! Ryan stanie się niepokonany! To nowe odkrycie, nowy początek! Sława, zaszczyty, więcej! Przecież produkcja Siostrzyczek, Tatuśków, Plazmidów i Toników idzie pełną parą! Niech ten leniwy i głupi Cramson teraz żałuje! Wiem! Sam się podejmę! Sam posmakuję wielu Plazmidów! Sam pochłonę olbrzymie dawki ADAMA! To musi się udać! Tylko co z dziewczyną…?
Masowa produkcja.
Jestem przemęczony. Nad ostatnimi poprawkami siedziałem kilka godzin. Chrissford spaliliśmy żywcem. Raczej już nic nie powie. Przede mną leżą Toniki Atleta i Kameleon, oraz „Podpalenie”. Wszystkie przyjmę za jednym razem. Naturalnie wszędzie znajdują się też substancje hamujące mutowanie. [Niepewny wydech.] Dobrze. Jeden za drugim. Argh! Hmpf! [Dźwięk uderzenia i stłumiony okrzyk bólu.] Ach… aaaaach! Czuję siłę! Czuję potęgę! I nie czuję zapotrzebowania na ADAM! Tak, dokonaliśmy tego! My wszyscy! Czołowe umysły Rapture! Sprawdźmy… [Bardzo głośny szum, raz po raz przerywający nagranie.] Ha-ha! Rzucenie stołem przez całą długość korytarza? Żaden problem! Zaraz… gdzie moje ręce?! Ach, no tak. Przecież działa Kameleon! Niesamowite, niesamowite! Tylko się prześpię i wypuszczam masową produkcję. To będzie pierwsza drzemka od trzech dni. Jest czwarta nad ranem…
Dziennik #6
Angelina Chrissford
Piekielny koniec.
Testują na mnie te swoje nowe odtrutki. Ostatnio jednak zdarza się to coraz rzadziej. Mam wrażenie, że już nie potrzebują takiego obiektu doświadczalnego jak ja. Pierwsza w nocy. Niedawno słyszałam Strielmanna. Był czymś niezwykle ucieszony. Może w końcu wszystko się skończy. Tylko jak mam się pokazać gdziekolwiek z taką twarzą? Przecież jestem oszpecona. Do końca życia. Mąż, dzieci, wnukowie… To wszystko… [Krótki szum.] - Panno Chriffford, zabieramy panią. - Nie. Tym razem się wam nie dam… wy dranie! Znajdźcie sobie inny obiekt doświadczalny! Nie pisałam się na to! - Jaki znowu obiekt doświadczalny? Tym razem idziemy do krematorium. - Co? Po co? … Nie… - Skuć ją. - Nie! Zostawcie mnie! Nieeee! [Wrzask i płacz, coraz bardziej oddalające się.] [Urwanie nagrania.]
Twoje dzienniki naprawdę bardzo mi się podobają. Czyta się je z przyjemnością i opowiadają ciekawe historie. Oby tak dalej!
No.
Sven Amfire
Post
Dziś niedziela. Wziąłem sobie urlop od zabijania. Pismo przecież mówi: "Pamiętaj, abyś dzień swięty święcił". No to święcę. Jak sobie jeden dzień poposzczę, to jutro satysfakcja będzie podwójna. Gorzej, że moją chwalebną działalnością zainteresowała się gazeta. I te pierdolone pieski. Już węszą. Ale w sumie... Zanim mnie znajdą, to wyrżnę połowę miasta.. Tak sobie myślę, czy by w moim kantorku nie zrobić małego pokoiku tortur.. Ot, sznur, spawareczka, czy jakaś druciana szczotka... Imadełko, oj tak.. To jest dobry pomysł...
Christopher Nash - Uratowane. Żegnaj Rapture
Christopher Nash: Udało nam się! Uratowaliśmy sporą część dziewczynek. Zostały z Dr. Tenenbaum, dla ich własnego bezpieczeństwa. Genofagi uwzięły się na mnie, jestem cały czas atakowany. Na szczęście, to już koniec. Siedzę w osobistej batysferze, odpowiednio zmodyfikowanej, dzięki czemu mogę swobodnie jej używać. Siedzę w osobistej batysferze, trzymając ten dziennik, ostatni dziennik. Muszę zostawić Dr. Tenenbaum i uratowane dzieci w tym okropnym mieście, tak wiem, zachowuję się jak tchórz! Ja jednak wiem, że uda im się uciec. Tymczasem, kończy się taśma w dzienniku, a więc to koniec. Jedyne co mogę powiedzieć, to żegnaj Rapture. Było miło spędzić kilka lat pod wodą, ale nie mogę się doczekać, aby ujrzeć Słońce! Ja... Co to jest?... Słodki Jezu, nie!! *słychać dźwięk tłuczonego szkła i wlewającą się wodę*
Podobny dziennik jest w BS2.
Wiem, chodzi ci o Samiego Fletchera Jednakże dalsze losy Christophera chcę rozwinąć w kolejnym dzienniku, bo w przeciwieństwie do Samiego, Christopher nie ginie
Kate Reed – Altruizm
Kate Reed: Na powierzchni studiowałam medycynę, ponieważ zawsze marzyłam, aby zostać lekarką lub pielęgniarką. Nie każdy w tych czasach ma wewnętrzną potrzebę pomagania innym. Jest wielu skorumpowanych lekarzy, pielęgniarek, którzy zrobią wszystko za odpowiednią sumę pieniędzy. A gdzie potrzeby innych? Gdzie bezinteresowne, dobrowolne niesienie pomocy? Gdzie jest powołanie? Nie ma. Nie mogę uwierzyć, że przyszło mi żyć w czasach, gdzie króluje pieniądz! Postanowiłam zaszyć się w Rapture, postanowiłam spełnić własne marzenia o pomaganiu potrzebującym! Żyć wśród specjalistów, którzy uczęszczali do najlepszych szkół w Anglii, Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Rosji. Owszem, to prawda, na razie pracuję jako recepcjonistka, ale to nic, czego miałabym się wstydzić. Ludzie są dla mnie bardzo mili, a dzisiaj nawet jedna staruszka powiedziała mi, że mam w sobie to coś. Urok. Zapewniała mnie, że czeka mnie świetlana przyszłość. To naprawdę miło z jej strony. Kto wie, może trafię kiedyś do listy najznamienitszych postaci w historii tego miasta?
Sven Amfire
Drugi pierwszy raz
Huh, huh.. Moja pierwsza tortura... Oj taak.. Przywiązałem ją do fotela. Wcale niebrzydka była. Przynajmniej przed 'sesją'. Potem, to już nie przypominała człowieka. Przydał się pożyczony od Steinmana skalpel. Oprócz tego użyłem trochę papieru sciernego, gruboziarnistego ma się rozumieć. Ale, ale. Ta szmata swoją krwią upierdoliła mi cały kantorek! Trzy godziny sprzątania, rozumiecie? Oj, ciężka jest dola pracowitego człowieka, ciężka...
Postać barwna, żywa, ciekawa Pisz dalej, pisz dalej. Chcę wiedzieć jak potoczą się losy Svena
Do broni dodaj piłę łańcuchową i będzie GIT.
Sven Amfire
Nie tylko ja
Dziś się przekonałem, że nie tylko ja ciężko robię po godzinach... Oj, żebyście wy widzieli, co to ma Steinman na zapleczu gabinetu. Kurwa, przebija mnie pod tym względem. Samych skalpeli ma tylko 47 rodzajów. Oj tak, on wie, jak się zabawić, i bynajmniej nie chodzi mi tu o usługi dziwek. Hmm... tak sobie pomyślałem, że moglibyśmy sobie raz jakąś wspólną sesyjkę urządzić. Muszę się z nim skontaktować... A, byłbym zapomniał.. Zabiłem kolejne cztery osoby. Fajnie było, mówię wam!
Kolejny dziennik Svena? Ciekawie, ciekawie...
Nie bój się.. jajca zaczną się jutro :d
Fajny fragment z tą wspólną sesyjką Niech zagrają nożami w kółko i krzyżyk.
W sumie Inq dobry pomysł. Urzeczywistnię, poniżej. Tak małe btw, fragment jest w spoilerze, no bo nie wszyscy mogą chcieć go czytać. Jest brutalny.
Sven Amfire
Sesyjka
Spoiler: Umówiony. Tak, na dziś na 21 u Steinmana w gabinecie. Będzie się działo. A więc, do usłyszenia później < szum. trzask. cisza>
Tak! Jestem przed gabinetem <pukanie>. - Kto tam? < niski, gruby głos Steinmana> - To ja, Sven. - O tak, wejdź, wejdź. - Pozwolisz, że chwilke poopowiadam? - Oczywiście. A więc, panie i panowie, jesteśmi właśnie w świątyni, w mekce sadyzmu i zbrodni, na zapleczu gabinetu chirurga. Czego by tu nie było upierdolonego we krwi, nie ma takiej rzeczy. < przytłumione jęki> O, widzę w kącie szamoczącą się nagą kobietę. MORDA SUKO, ZAGŁUSZASZ ODBIÓR! Oj, przepraszam za ten wybuch. A więc, ciekawym jestem, co też będziemy robić, co, doktorze? - Hm, pomyślałem, że pogramy w kółko i krzyżyk. Ostrymi narzędziami. Na jej ciele. - Ojoj, to wspaniale. Mogę narysować pole? - Poczekaj, poczekaj. Otóż, mam przy sobie preparat, który wzmaga odczuwanie impulsów nerwowych, szmata będzie cierpieć, i to bardzo. < ciężkie kroki. przytłumione jęki się wzmagają. syk bólu> Gotowe! Rysuj pole. A, i zdejmij jej ten knebel. Niech wrzeszczy.
< gwizdanie. wrzaski z bólu. JĘKI. krzyki> gotowe. Steinman, zaczynaj. < jęki. krzyki> O patrz, narysowałem krzyżyk... Poczekaj, skoczę po browar! < jęki, krzyki> Dlaczego ta krew nie chce lecieć < ŁUP! mlaszczący odgłos. spazm. coś wierzga> O kurwa, przeciąłeś jej aortę < krew leci potokiem> A chuj mnie to boli. Przyniosę krakersy < Sven beka. opętańczy śmiech> Ha! Wygrałem. < Steinman się cieszy. WRZASKI. JĘKI.>
- A teraz, Svenie, bierz młotek i kończymy. < odgłosy miażdżenia kości. słychać krew. coś ciężkiego opada na ziemię.> Poczekaj, muszę odcedzić kartofelki. < Odgłos oddawania moczu, przeciągły jęk euforii. SZUM. TRZASK. CISZA>
- Oj, Steinman, ale to było dobre... Też tak sądzicie?
współczuję mieszkańcom Rapture - takiej pary popierdoleńców nie widział chyba caluteńki podwodny świat
Jutro next part A tak btw. to czemu taka cisza w eterze, nikt nie pisze nic poza mną?
wszystkim skończyła się wena
Jonathan LeMaire Richelieu - Artiste
Jonathan LeMaire Richelieu: Dokładnie trzy dni, osiem godzin i czterdzieści minut temu przybyłem do Rapture w batysferze. Dołączyłem jednocześnie do grona Le grande artists. Co ciekawe, spotkałem mojego dawnego znajomego, z którym straciłem kontakt na wiele lat. Monsieur Cohen zadziwił się nieco moim widokiem w jego Grande propriété, acz ucieszył niezmiernie. Poprosił mnie, abym poczekał na niego. Wiedziałem, że ten człowiek będzie sławny, popularny i uwielbiany. Chodziliśmy do tej samej szkoły, a potem spotykaliśmy się przez pewien czas w restaurante jedząc Coq au Vin ou Sirloin Croquettes, które popijaliśmy wytrawnym winem. Ten człowiek jest artystą i wiele osiągnął. Ja także osiągnąłem wiele znakomitych rzeczy sur la surface. Teraz zamierzam osiągnąć coś dessous de la surface. Oui...
Jonathan - jego imię, a nazwiska dwa LeMaire i Richelieu Nie uczę się francuskiego, a więc trudno nadać mojej postaci 100% realności, dlatego zostaje mi używać słowników, translatorów i porad znajomych Jeżeli ktoś zna się na francuskim i dostrzeże jakieś błędy, powiedzcie mi
Sven Amfire
O, kurwa!
Jadą... Jadą po mnie! Znaleźli. Będą tu za chwilę... Oj, nie potrzebnie się ostatnio tak rozbestwiłem. <łomotanie w drzwi> O, kurwa! - Otwierać, Policja Rapture! - Po moim trupie, skurwysyny cholerne < eksplozja, szybkie kroki>A masz, zdychaj śmieciu, psie policji.. < wrzask człowieka, charczenie, łomot> < słychać szamotaninę, pstryk kajdanek> - To już koniec, popaprany rzeźniku. - Chciałbyś...
Ciekawy zwrot akcji Myślałem, że Sven będzie opłakiwać szalonego doktorka, a tu nic
Nie powiem, IMO jeszcze jeden taki sie szykuje
Jonathan LeMaire Richelieu - Spectacle
Jonathan LeMaire Richelieu: Czyż nie mówiłem, że nadrobię zaległości? Moje "Les étoiles et la danse" podbiło serca tych wszystkich maluczkich i "wielkich". Nawet Monsieur Cohen pochwalił mnie za udany debiut. Nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony to miło, że ktoś taki jak on docenił moje starania, a z drugiej strony, za kogo on się uważa?! "Seigneur Magnifique" - jakiż on pyszny, podły drań! Ten bufon może być pewnej jednej rzeczy. Niedługo straci swój "Fort Frolic"! To mnie się należy wielki teatr pełen oklaskującej mnie publiczności! To mnie się należą największe sklepy w całym Rapture i to ja powinienem być największym artystą w tym zapchlonym, podwodnym mieście! Ja, Jonathan Lemaire Richelieu! Już niedługo odbędzie się największy spektakl, na moją cześć! Ja... *słychać pukanie do drzwi* Asystent: Monsieur, widownia już czeka. Niecierpliwi się... Czekamy na pana z niecierpliwością. Jonathan LeMaire Richelieu: Co? Ach, no tak. Przepraszam, zagapiłem się... Już idę do mojej kochanej publiczności. Już idę...
Podoba mi sie ta postać, tego jeszcze nie było, konkurenta Cohena.
|
|