|
intymności i INTERES
WoM2 - Wszystko o Metin2 |
Co jest najlepiej zorganizowaną, najbogatszą, mającą największy wpływ w Polsce organizacją?
Hipoteza: Wielofrakcyjny polski Kościół katolicki, część międzynarodówki, która w Polsce ma olbrzymie majątki, olbrzymią armię funkcjonariuszy, ma swe macki w każdej państwowej instytucji (stąd olbrzymie wpływy) - i centralę w Watykanie.
Kto sterował "spontanicznymi" reakcjami Polaków i prawie kanonizował prezydenta Kaczyńskiego. W czyim interesie się to działo. Kto miał w tym największy interes?
Stała się katastrofa, nie znamy do tej pory prawdziwych jej przyczyn. I przyczyn bezpośrednich przyczyn.
Katastrofa zabrała POLSCE dwa tygodnie życia publicznego i rozwiązywania problemów: służby zdrowia, oświaty, nauki, budowy dróg i autostrad...
Powinniśmy poznać wszystko, co jest wiadome z czarnych skrzynek: to nie są intymności z małżeńskiej alkowy, to w ogóle nie są intymności: to jest kuchnia funkcjonowania państwa polskiego, jego najwyższych władz, przez nas wybranych.
"Powinniśmy poznać wszystko, co jest wiadome z czarnych skrzynek: to nie są intymności z małżeńskiej alkowy, to w ogóle nie są intymności: to jest kuchnia funkcjonowania państwa polskiego, jego najwyższych władz, przez nas wybranych."
Winni katastrofy, z Prezydentem na czele, - w większości - zginęli w katastrofie.
Zawartość czarnych skrzynek otwieranych polsko-ruskimi siłami nie została skopiowana dla polskich ekspertów. W półtora miesiąca po katastrofie poleciał po nią minister Miller.
To nie mieści się w pale!
Polska - ogród nie ogrodzony, ogród nieplewiony - otwarte spiżarnie i sypialnie w DOMU POLAKÓW. Jak w XVIII wieku - POLSKA NIE-RZĄDEM STOI, stoi siłą bezwładności NIERUCHOMOŚCI z leniwą, rozwydrzoną służbą.
Podczas lotu piloci rozmawiali o prywatnych sprawach, żonach, dzieciach - mieli gdzieś wyjechać. Te sprawy nie miały nic wspólnego z katastrofą i nie ma potrzeby ich ujawniać, bo mogłyby naruszyć dobra osobiste rodzin, które żyją z dala od polityki.
Piloci byli W PRACY, a nie na rodzinnym pikniku lub towarzyskim spotkaniu.
to nie są intymności z małżeńskiej alkowy, to w ogóle nie są intymności:
W tym sęk, iż to mogą być tajemnice alkowy np. zdrada partnera bądź też dyskutowanie o "łóżkowych problemach". Słuchanie takich rzeczy nie jest przyjemne dla żadnej ze stron. Tylko tzw. dewianci lubują się w takich rzeczach.
Załodze samolotu powierzono los około setki ludzi.
Jeśli, zamiast troszczyć się o pasażerów i samolot, zajmowali się "intymnościami"... stało się, co się stać musiało.
Tak - "intymności" sprawią komuś przykrość, a śmierć setki ludzi to fraszka-igraszka...
Z jednej strony"intymności", z drugiej próba dogodzenia dostojnikom - efekt - lądowanie samolotu grzbietem na podsmoleńskim śmietnisku.
Ta prawda, cała prawda o katastrofie, daje szanse wyzwolenia przynajmniej kilku decydenckich rozumów.
Załodze samolotu powierzono los około setki ludzi.
No i prawda w końcu została upubliczniona (to znaczy to co z niej udało się odczytać bo ... czarne skrytki rosyjskiego TU (a raczej mikrofony lub ich lokalizacja ciekawie jak jest z innymi?) NIE działają wystarczająco dobrze PRZY NON STOP OTWARTYCH drzwiach i przy gadaniu z tylu kabiny... Nie mieli może jeszcze nigdy takiej sytuacji (nie wydążył się jeszcze żaden wypadek lotniczy przy otwartych drzwiach?).
Nie jestem specjalistą od latania wiec analizę fachową pozostawiam im (choć już pewne komentarze są), ale co się rzuca w oczy... to ze niezidentyfikowane osoby gadali WIĘCEJ (a w czasie lądowania zwłaszcza) niż prawie cala załoga i w ten sposób raczej przeszkadzały, a może nawet i wywierały presje... General, jak mi się wydaje, jednak musi podzielić niechlubna odpowiedzialność z pilotami... Jakby piloci zamknęli drzwi i nie wpuszczali nikogo to może szczęśliwie nawet wylądowaliby (choć samo lądowanie w tych warunkach było przestępstwem w sensie ryzyka dla wszystkich pasażerów, a nie był to przecież zwykły lot...
Te stenogramy to jedynie pierwsza wersja. Podobno część z tych "nierozszyfrowanych" odczytali, ale na razie nie chcą mówić "dla dobra śledztwa". Prawda zawsze leży pośrodku i rosyjscy kontrolerzy też się nie spisali.
Te stenogramy to jedynie pierwsza wersja. Podobno część z tych "nierozszyfrowanych" odczytali, ale na razie nie chcą mówić "dla dobra śledztwa". Prawda zawsze leży pośrodku i rosyjscy kontrolerzy też się nie spisali.
Jasne ze się nie spisali. Bo kto mógł się spodziewać ze chłopcy zechcą się zabić. Wiec powiedział "horyzont" i to kilka razy i nawet jak późno to (jakby posłuchali) toby teraz byli żywi... (No nawet nie kontrolerzy by posłuchali a rozsądku...). Kontroler mógł wcale NIC nie mówić zgodnie z przepisami. Wiec prawda jest ze powiedział "horyzont" później niż na granicy 100 metrów (kiedy obiecano zaprzestać lądowania jak nic nie widać) ale również prawda jest ze to "spóźnienie" nie to było przyczyna katastrofy jak sama pani dobrze wie...
Wiec winy nie ponosi, ale się nie spisał :( i jak opowiadał Edmund Klich co go przesłuchiwał, go: chłop (co miał już być na emeryturze i się zgodził pomoc w przyjęciu Wysokiego Gościa) miał taki zal i ból w oczach ze nie wiem jak z tym się upora.
Jasne ze się nie spisali. Bo kto mógł się spodziewać ze chłopcy zechcą się zabić. Wiec powiedział "horyzont" i to kilka razy i nawet jak późno to (jakby posłuchali) toby teraz byli żywi... (No nawet nie kontrolerzy by posłuchali a rozsądku...). Kontroler mógł wcale NIC nie mówić zgodnie z przepisami. Wiec prawda jest ze powiedział "horyzont" później niż na granicy 100 metrów (kiedy obiecano zaprzestać lądowania jak nic nie widać) ale również prawda jest ze to "spóźnienie" nie to było przyczyna katastrofy jak sama pani dobrze wie...
To był ich psi i zakichany obowiązek,a by poinformować załogę ODPOWIEDNIO WCZEŚNIEJ o zbliżaniu się do ziemi. A to, co niektóre "służby" wyprawiały po katastrofie to skandal i ciężki grzech!
To był ich psi i zakichany obowiązek,a by poinformować załogę ODPOWIEDNIO WCZEŚNIEJ o zbliżaniu się do ziemi. A to, co niektóre "służby" wyprawiały po katastrofie to skandal i ciężki grzech!
Psi obowiązek był nie zbliżać się nawet do tego lotniska w taka pogodę (wylecieć na czas, rozpoznać pogodę i teren, nie wpuszczać postronnych do kabiny pilotów, nie próbować lądować, nie....) i w konsekwencji NIE ZABIJAĆ siebie i pasażerów...
Ale i tak ten na wierzy będzie odpowiedzialny... Bo nawet jakby zostali cali (gdyby posłuchali i NIE lądowali czy odeszli na tej SPÓŹNIONEJ odległości ale !!! NIE posłuchali i NIE ODESZLI!), to i tak będzie winny - "fakt oczywisty..."
A o jakie "służby" chodzi? Pogotowia Elektrycznego? A coś takiego te wrogie "służby" wyprawiały??? Nieznanymi falami zaciągnęły samolot w pułapkę do Smoleńska, a potem strącili go innymi falami nieznanego pochodzenia i nieodpowiednim pokierowaniem, no i same latarnie chyba zamiast fal radiowych świeciła Rentgenem i postawiły je nie na odpowiedniej odległości (wiedziały z podsłuchów kto z tej strony przyleci!), a żarówki użyły pracujące jako migawki policyjne, no i włączyły wszystkie przewody elektryczne (co zakłócają zabroniony do używania w trakcie lądowania wysokościomierz radiowy), innymi falami zatkało uszy pilotom żeby nie słyszeli ostrzeżeń przyjacielskich urządzeń TAWS. A wiem już wiem, zapomniałem, wszyscy co przeżyli zastali zabici ("vseh ubrat'")??? Rzeczywiście, koszmarne są te wrogie "służby"... wzięli na swoje sumienie wielki grzech....
A może chodzi tu o "służbę" więzienną? Ta niestety zawiniła... Jeśli ta służbę Pani miała na myśli, to jest mi rzeczywiście bardzo przykro i wstyd ze mamy takie...
Ale z drugiej strony inne służby szybko zareagowały... No ale to były właśnie te co fale naprowadzały, wiec już nic w tym nie rozumiem...
o jakie "służby" chodzi? Pogotowia Elektrycznego? A coś takiego te wrogie "służby" wyprawiały??? Nieznanymi falami zaciągnęły samolot w pułapkę do Smoleńska, a potem strącili go innymi falami nieznanego pochodzenia i nieodpowiednim pokierowaniem, no i same latarnie chyba zamiast fal radiowych świeciła Rentgenem i postawiły je nie na odpowiedniej odległości (wiedziały z podsłuchów kto z tej strony przyleci!), a żarówki użyły pracujące jako migawki policyjne, no i włączyły wszystkie przewody elektryczne (co zakłócają zabroniony do używania w trakcie lądowania wysokościomierz radiowy), innymi falami zatkało uszy pilotom żeby nie słyszeli ostrzeżeń przyjacielskich urządzeń TAWS. A wiem już wiem, zapomniałem, wszyscy co przeżyli zastali zabici ("vseh ubrat'")??? Rzeczywiście, koszmarne są te wrogie "służby"... wzięli na swoje sumienie wielki grzech.... Ale z drugiej strony inne służby szybko zareagowały... No ale to były właśnie te co fale naprowadzały, wiec już nic w tym nie rozumiem...
Rzeczywiście zareagowały szybko... za szybko. Jak tylko hieny wyczuły padlinę to od razu przybiegły i powyciągały co się da - zegarki, biżuterię, pieniądze, karty kredytowe... Czegoś takiego nie sposób nazwać! Ana dodatek są wątpliwości czy kontrolerzy byli trzeźwi gdy obsługiwali "nasz" samolot!
Mandi, czy uważasz, że hieny to rosyjska specjalność?
Rosja ma ogromne problemy, na niewyobrażalną przez nas miarę, ale ma MĄDRYCH przywódców.
W przeciwieństwie do polskiej klasy politycznej. Mizernej.
ŻADNA polska kanapka, myślę, nie jest w stanie wyłonić mądrej i sprawnej ekipy. Do niedawna NA PEWNO mogła to zrobić tylko SLD. Teraz wątpię - dupki podzieliły się.
Ana dodatek są wątpliwości czy kontrolerzy byli trzeźwi gdy obsługiwali "nasz" samolot!
Który z tych dwóch to "nasz": Jak-40 czy Tu-154?
A już rozumiem, byli szybcy te "służby" - miedzy lądowaniami dostarczyli wódkę na wierze, tamci sobie popili, w międzyczasie "służby" szybciutko narobiły mgły nad lotniskiem, przesunęły latarnie, zamieniły żarówki, wykopali wąwóz no i fale, fale, fale i stało się... No a potem, nagnali z lasu oczekujące na biżuterie hieny. Maja sprawne te "służby". Nie ma czemu się dziwić...
No jasne, pojawiły się wątpliwości u zainteresowanych osób no i Pani Mandi...
A przecież nasi piloci są najlepsi i bezbłędni, Nasz Prezydent wie gdzie i jak trzeba lądować. My zawsze robimy jak się należy i mamy racje. Wszystkie nasze niesczeźnięcia jedynie są od sąsiadów lub zdrajców... Jakby ich wszystkich zniszczyć to będziemy dopiero szczęśliwi i Solidarni!
Na litość boską! Tu nie chodzi o granice - nasze, wasze, ich tylko o ludzką przyzwoitość. Co za istota ograbia czyjeś zwłoki?! Takie czyny nie mają metek. Anglicy pochowali generała Sikorskiego w bieliźnie i też szlag mnie trafia na myśl o tym, bo gdzie jest szacunek do osoby zmarłej?! Nawet prymitywne ludy na swój sposób szanują zmarłych!
Chybam prymitywniejszy niż prymitywi: zupełnie nie szanują swych własnych zwłok. Zupełnie mnie nie interesuje mój osobisty grób i nagrobek, ewentualnie kształt słoika na proch.
Zależy mi na tym, bym schodząc z tego padołu nie miał na sumieniu jakiegoś większego świństwa.
I żeby się nie zmarnowała ta butelka tokaju, która dojrzewa w barku.
Na godnym pochówku też Panu nie będzie zależało? Na tym, by ktoś nie ograbił Pana rodziny z tego, co się im będzie należeć po Pańskiej śmierci? Po to są pogrzeby, aby bliscy mogli opłakiwać tego, kogo kochali i po to są testamenty, aby rodzina miała zabezpieczona przyszłość przynajmniej najbliższą i nie musiała od razu lądować na bruku.
Nie kradłem, do tego byłem bardzo umiarkowanie zaradny. Za zgodą zony i synów księgozbiór oddałem w społeczne użytkowanie.
Nie bardzo mam czym rozporządzać, jeśli nie liczyć butelki, która dojrzewa w barku.
Synowie umieją pracować, zupełnie przyzwoicie sobie radzą. Ufam im również, że starają się być przyzwoici.
|
|