|
Nowy dział: "Fan Fiction"
WoM2 - Wszystko o Metin2 |
Właśnie mnie coś natchnęło. Otóż, czy nie możnaby było otworzyć na Forum działu Fan Fiction? Byłoby to miejsce, gdzie użytkownicy mogliby wyrazić swoją twórczość literacką ( ale równiez i inne prace ), i nie tylko związana z BioShockiem. Co wy na to?
Jeżeli będzie większe zainteresowanie, to czemu nie...
Jestem za, może być ciekawie.
Mi to odpowiada, ale lepiej żeby wypowiedziało się więcej osób
Podpieram się słowami Saszy i mówię "może być ciekawie" Jestem na tak
Był kiedys temat "Książka", w którym ostatecznie powstała jedynie hm, powiedzmy że niekonwencjonalna historyjka nie do końca o Bioshock'u (starsi użytkownicy wiedzą o co chodzi) Później był konkurs na autorskie artwork'i, w którym udział wzięła... jedna osoba. Sami widzicie, że najwyraźniej nie jesteśmy jacyś szalenie kreatywni, więc chyba nie ma co tworzyć nowego działu, w którym powstałyby pewenie góra 2 martwe tematy. Najpierw zacznijmy robić a dopiero później zastanawaijmy się nad nowym działami, do których zawsze mozna będzie tą twórczość przenieść.
Możemy w sumie zostawić TEN temat i tutaj wstawiać nasze prace przynajmniej na razie.
Chciałbym wam przedstawić moje krótkie opowiadanie BioShockowe. Mam nadzieję ze się spodoba. Enjoy!
Mała dziewczynka niestrudzenie dreptała przed siebie. Nie wyglądała na normalną. Jej ogromne, jaskrawożółte oczy zdawały się przeczesywać całą okolicę. Brudną twarz wykrzywiał grymas bólu. Włosy miała w nieładzie – pozlepiane i poplątane. Sukienka, która okrywała jej wątłe ciało była poplamiona krwią i uwalana błotem; rękawy wisiały w strzępach. Przez dziury w ubraniu można było dostrzec różne sińce. Stopy miała obdarte do krwi. W dłoni trzymała dużą strzykawkę, wypełnioną w połowie czerwonym, dosyć gęstym płynem. Siostrzyczka. Zmutowane dziecko, mające tylko jedno zadanie. Zbierać ADAM. Nie miała uczuć. Była bezwzględna. Nie była sama. Kroczył bowiem za nią Tatusiek – mutant, odziany w skafander płetwonurka. Ochroniarz. Był groźny. Bardzo groźny. Jego ogromne cielsko ledwie mieściło się w korytarz. Szedł bardzo powoli, tupiąc buciorami. Czasami wydawał z siebie cichy, ale złowrogi pomruk. Olbrzymi świder, osadzony na miejscu prawej dłoni, wolno się obracał. Siostrzyczka była bezpieczna. Tatuś był jej przyjacielem. Tatusiek ją obroni. - Kocham cię, Panie Bąbelku – powiedziała. Nie odpowiedział. Nigdy nie odpowiadał.
*
Wędrowali razem, pośród mroków Arkadii, od czasu do czasu mijając Genofagów, przechadzających się bez celu. Weszli do ogrodu. Miękki mech zagłuszył tupanie Tatuśka. Siostrzyczka zaczęła się rozglądać. Chciała podejść do kwiatka, ale wielka ręka powstrzymała ją. Szli dalej. - … widzisz, Panie Bąbelku, te duże rośliny nazywają się.... nazywają się... - dziewczynka zająknęła się. Jak one się nazywały? Nie pamiętała. Nagle nawiedziły ją wspomnienia. Mgliste wspomnienia. „Zieleń.... Dużo zieleni.... Strach.... Roślinność.... Drzewa.... Potwory.... Drzewa? Nie, nie, nie ma drzew. Liczy się tylko ADAM. Drzewa? Co to są drzewa? Twarz... Twarz kobiety? Kim ona jest? Matka? Czy to była moja mamusia? Nie, ja nie mam mamy. Mam opiekuna.. Mam Tatuśka... Pana Bąbelka... - Kocham cię, Panie Bąbelku. Nie odpowiedział. Nigdy nie odpowiadał.
*
Genofagów było w Rapture wielu. Całe mnóstwo. Pochłonięci żądzą mordu, zabijali o każdą, nawet najmniejszą porcję ADAM. Jednakże zazwyczaj nie niepokoili Tatuśka i Siostrzyczki. Ochroniarz budził respekt. Na jego widok pierzchali zazwyczaj wszyscy. W Arkadii było inaczej. Tatusiek, gdy ujrzał zbliżających się Genofagów, szybkim ruchem podniósł dziewczynkę i wsadził ją sobie na ramię. Atakujących było dwóch. Na strasznie zmasakrowanych twarzach widać było szaleństwo. Pierwszy natknął się na twardą jak kamień pięść Tatuśka. Runął oszołomiony na ziemię, przewrócił się na plecy i ujrzał but, spadający na jego klatkę piersiową. Poczuł, jak pękają mu żebra, zobaczył, jak krew tryska spod buta Ochroniarza. I umarł. Drugi Genofag zdążył zadać cios. Przywalił Tatusiowi gazrurką w plecy. Ochroniarz uruchomił swój świder, zadziwiająco szybko odwrócił się i uderzył. Genofag osunął się na ziemię, rozpryskując po ścianach i podłodze krew i kawałki mózgu. Brakowało mu sporej części czaszki. Tatuś się uspokoił i z czułością zdjął Siostrzyczkę z ramienia. Dziewczynka spoglądała na drgające jeszcze zwłoki. Poczuła lekkie szturchnięcie w plecy. Odwróciła się i zobaczyła, że Ochroniarz wskazuje ręką na trupy. - Dobrze, Panie Bąbelku – powiedziała i ruszyła w kierunku ciał, unosząc strzykawkę.
*
Ramię dziewczynki wznosiło się i zaraz potem opadała. Pochylona nad trupami, dźgała ich w poszukiwaniu ADAM. Zazwyczaj natrafiała na niego w okolicy mostka. W tym przypadku również. Wbiła igłę w sam środek klatki piersiowej, ochlapując się krwią. Poniżej żeber znalazła całkiem spore nagromadzenie ADAM. Zaczęła pobierać substancję. W tym czasie Pan Bąbelek rozglądał się, sprawdzał czy nic jej nie grozi. Siostrzyczka podeszła do drugiego genofaga i znów szybko odszukała ADAM. Zaczęła go pobierać, a jej uwagę przyciągnęła naszywka z imieniem: John.. „ John... To chyba jego... Jego imię. John... A ja? Jak ja się nazywam? Czy kiedykolwiek miałam imię? Musiałam mieć... Chyba... Mar... Nie, nie miałam imienia. Jestem Siostrzyczką. Żyję by zbierać ADAM. Ale... czy ja żyję? Zresztą nieważne. Substancja jest najważniejsza.” Dziewczynka zobaczyła, że strzykawka jest już pełna. - Skończyłam, Panie Bąbelku. Oni są już aniołami. Tatusiek cicho zamruczał. Jednak w dalszym ciągu nie była to odpowiedź.
*
Nie zauważył go, usłyszał jednak strzał i poczuł kule, które wstrząsnęły nim. Szybko wepchnął Siostrzyczkę w kąt, uruchomił świder i ruszył do ataku. Jego przeciwnik nie był Genofagiem, był na nie za mądry. Siostrzyczka obserwowała to wszystko spod stołu. Widziała kogoś, kto strzelał w Ochroniarza. Tatusiek starał się jak mógł, ale atakujący był lepszy. Poraził go prądem z ręki i szybko zaczął w niego strzelać ze strzelby. Tatusiek czuł, jak śrut wchodzi mu w ciało. Jego przeciwnik zauważył, że Tatuś słabnie, szybko załadował elektryczny śrut i strzelił. Cielsko Tatuśka zwaliło się z łoskotem na ziemię. Siostrzyczka poczuła pustkę. To niemożliwe, żeby Pan Bąbelek zginął. Szybko podbiegła do ciała. Zaczęła płakać, potrącała Tatuśka ręką. - Panie Bąbelku, proszę, obudź się! Proszę... Usłyszała za sobą kroki. Nieznajomy był dosyć wysoki, ubrany w biały sweter. Cofnęła się, lecz nie zdołała uciec przed rękami, które ją pochwyciły. Zobaczyła, że ten człowiek ma na dłoniach dziwne tatuaże. Przestała się bać. Spojrzała nieznajomemu prosto w oczy, a ten pogładził ją po głowie. Dziwnie się poczuła. Nagle zabolało ją w mocno w brzuchu, jej oczy zaczęły świecić bardzo jasnym światłem Chwilę później stała już o własnych nogach. Była normalnym dzieckiem. Spoglądała na nieznajomego, trzymającego w rękach strzykawkę z ADAM. - Dziękuję – powiedziała. Nieznajomy odbiegł, a dziewczynka przypomniała sobie wszystko... „ Miałam mamę.. Miałam mamusię! Tatusia też miałam. Prawdziwego... Ma.. Mars... Marsha? Miałam też imię. Marsha... Ja żyję... Żyję!” Dziewczynka wspięła się do dziury Siostrzyczek i po chwili znikła w jej czeluściach.
O kurde stary, nie mam słów. Po prostu świetne, trzyma w napięciu równie dobrze jak sama gra, naprawde kawał dobrej roboty. Jedyne co moge zarzucić to:
Hmm.. pomyśle nad tym, ale poczekajmy co powiedzą inni Dzięki.
Jak dla mnie wszystko super.
Bardzo dobre opowiadanie. Mimo wszystko krótkie, ale bardzo dobre. Co prawda zmienił bym parę rzeczy. M.in. nie mieszałbym słów polskich - takich jak tatuś - z słówkami angielskimi - takimi jak daddy. Wygląda to po prostu nie estetycznie. Sądzę też, że w drugiej i ostatniej części opowiadania mimo wszystko nadużywasz wielokropka. Oprócz tych rzeczy wydaje mi się, że wszystko jest dobrze, poprawnie napisane. Powiem Ci natomiast, że bardzo spodobały mi się sformułowania na temat "odpowiedzi" Tatuśka Nie wiem dlaczego, ale są dla mnie bardzo klimatyczne.
Dzięki za konstruktywną krytykę Poprawię to i owo.
Jak dla mnie to opowiadanie jest rewelacyjny! Bardzo mi się podobało i jeśli wyrazisz zgodę to z chęcią zamieściłbym je bezpośrednio na łamach serwisu.
Bardzo mi się podobało i jeśli wyrazisz zgodę to z chęcią zamieściłbym je bezpośrednio na łamach serwisu.
Nie ma sprawy Dzięki
Planujesz coś dalej napisać?
Jak mnie jakiś pomysł na fabułę najdzie, to napiszę.
BTW. To jak z tym nowym działem? Możnaby wrzucić moje FF, Książkę o BS i BioShockowe wierszyki do tego działu.
BTW. To jak z tym nowym działem? Możnaby wrzucić moje FF, Książkę o BS i BioShockowe wierszyki do tego działu.
Powstaje Aby taki dział miał ręce i nogi to musi tam być system komentarzy i ocen (moim zdaniem)
Bardzo dobre opowiadanie. Mimo wszystko krótkie, ale bardzo dobre. Co prawda zmienił bym parę rzeczy. M.in. nie mieszałbym słów polskich - takich jak tatuś - z słówkami angielskimi - takimi jak daddy. Wygląda to po prostu nie estetycznie. Oprócz tych rzeczy wydaje mi się, że wszystko jest dobrze, poprawnie napisane.
Zgadzam się z Ro-Bhaal`em - Tatusiek i Tatuś nie wyglądaja estetycznie. Jakoś tak psuje kilmat który, zrobiłeś na początku
Moja opinia:
Moim zdaniem opowiadanie było takie suche - jeśli byś je przedłużył było by lepsze. Przez jakiś czas trzymało w napięciu, ale kiedy "siostrzyczka" zastanawiała sie czy miała imię odrazu zrozumiałem, że zostanie uratowana. Parę poprawek i było by naprawdę BARDZO DOBRE. Szkoda, że było takie krótkie.
Zgadzam się z Ro-Bhaal`em - Tatusiek i Tatuś nie wyglądaja estetycznie. Jakoś tak psuje kilmat który, zrobiłeś na początku
Ale o co chodzi - Tatusiek i Tatuś to nazwy złe, czy może Daddy było złą nazwę. Mówię było, bo od razu po sugestiach Ro-Bhall'a poprawiłem je na polskie.
Moim zdaniem opowiadanie było takie suche - jeśli byś je przedłużył było by lepsze.
Ja uważam, że nic na siłę. Nie miałem pomysłu, żeby coś dorzucić do opowiadania, więc jest takie jakie jest. Sztuczne przedłużanie nie jest IMO dobre.
A czy to opowiadanie ma jakiś tytuł?
Dobra nie będe się czepiał, każdy pisze w innym stylu i ma do tego prawo. Moim zdaniem pomysł na opowiadanie jest świetny. Każdy może go wykonać w inny sposób. Mam nadzieję, że polubię twój styl pisania Czekam na następne Twoje opowiadanie
A masz jakieś inne opowiadanie nie koniecznie na temat BioShocka? Jeśli tak to chętnie je przeczytam, zapewne inni użytkownicy też chętnie na nie zerkną.
A czy to opowiadanie ma jakiś tytuł?
No własnie nie miałem pomysłu na tytuł. Może Wy coś zaproponujecie, nawiązujęcego stylem do FF?
Masha, jak imie tej siostrzyczki.
No własnie nie miałem pomysłu na tytuł. Może Wy coś zaproponujecie, nawiązujęcego stylem do FF? To lepie coś wymyśl, bo dział FF będzie gotowy lada moment (w ciągu najbliższej godziny), a nie da rady przecież zamieścić tekstu bez tytułu
Masha, jak imie tej siostrzyczki. Fajny pomysł (ale chyba Marsha)
Marsha raczej nie, bo tytuł zdradza troche informacji na temat pracy, nie wiem, czy zauważyliście, ale w grze jest mowa o małej dziewczynce wcielonej do Siostrzyczek, właśnie o imieniu Marsha.
Zaraz coś wymyśle, don't worry.
Zaraz coś wymyśle, don't worry. Już tylko na tytuł czekam Reszta jest już gotowa
Poddaję sie. Niech będzie "Marsha"
Wedle życzenie
Mam takie pytanie: czy gdzieś są spisane nagrania Steinmana i o Steinmanie?
Nie, Gam miał się kiedyś tym zająć ale jak wiadomo już go nie ma na forum.
Ajajaj.... Kurde, będe musiał je jakoś spisać... Zapowiada się robota na weekend
Hmmm jak chcesz jakieś konkrety to w miare moge pomóc, na pamięć nie znam ale szczegóły pamiętam.
jako że temat "Książka" się ożywił to wypowiadam się tutaj Jestem jak najbardziej za
Widzę, że nie tylko ja chcę pokazać Wam pierwszą część mojego kolejnego FF. Tytułu jeszcze nie podam, ale spokojnie wyszystko gra i buczy.. Kolejnej, i chyba ostatniej części ( o ile się nie rozpiszę i nie rozwinę za bardzo) możecie się spodziewać za 1,2 tygodnie. Proszę wszystkich o wytykanie błędów i konstruktywną ocenę.
Enojy! creep
Ciało było zmasakrowane. Zebrało mi się na wymioty – tak pokiereszowanych zwłok jeszcze nie widziałem. Był to młody mężczyzna, ubrany jedynie w bieliznę. Na skórze miał powycinane symbole, przypominające nieco nordyckie runy. Poderżnięte gardło i spuchnięte, wręcz sine nadgarstki nadawały ogółowi odpychający widok. Lekarz odczytywał właśnie wyniki sekcji zwłok. - … zgon nastąpił na skutek znacznej utraty krwi. Naliczyłem również pięćdziesiąt dwie rany cięte, obecne na całym ciele ofiary. Wkoło przegubów znalazłem kilka skrawków tkaniny syntetycznej, więc może to świadczyć o tym, że delikwent był skrępowany. To wszystko, co mogę stwierdzić na podstawie tych oględzin. Skinąłem powoli głową, kilka poszlak było niewątpliwie interesujących. Mogą się przydać. - Dzięki, Steinman. Odwaliłeś dla mnie taki kawał roboty – wskazałem ręką na zwłoki. – To nie będzie już nam więcej potrzebne … Aha, każ swoim ludziom sfotografować te znaki. - Nie ma sprawy - odpowiedział chirurg. – Ostatnio przysłali nam prototyp nowego aparatu badawczego, zobaczymy, co to cudeńko potrafi. Uśmiechnąłem się lekko i ruszyłem do wyjścia. Już miałem otworzyć drzwi, gdy Steinman się odezwał: - Aaa.. I jeszcze jedna, dziwna rzecz… Otóż, w ciele ofiary nie znalazłem ani grama ADAM, ani tym bardziej żadnej ilości EWY. Jest to podejrzane, gdyż na przedramieniu odnalazłem ślady nakłuć. Nie wiedząc, co powiedzieć, skinąłem znów głową i wyszedłem na zewnątrz. Miejsce okropnego zaduchu – zapachu krwi i ekskrementów- zajął sterylny zapach Pawilonu Medycznego. Przed gabinetem Steinmana czekała długa kolejka pań, czekających na lepszy wygląd. Niedoczekanie… Nie słyszały jeszcze chyba o jego słynnej niesymetrycznej symetrii. Powoli kierowałem się w stronę stacji metra Atlantis. Niektóre przystanki, jak ten działały jeszcze, a taki rodzaj podróży wzbudzał we mnie sentyment. Kątem oka zauważyłem, jak Steinman wraz z dwoma pomocnikami prowadzi wózek, teoretycznie ze sprzętem medycznym, w praktyce zawierający zwłoki. Chirurg skręcił w kierunku Wiecznego Płomienia. „Kolejna tajna kremacja”, pomyślałem. Powód, dla którego sekcjami zwłok zajmował się chirurg plastyczny był niezwykle prosty – władze nie chciały niepokoić większości obywateli Rapture informacjami o trzech tajemniczych i makabrycznych morderstwach, dokonanych w Arkadii. Niestety, większość lekarzy w mieście miało skłonności do kłapania gębami, toteż niechętnie oddawano sprawy w ich ręce. Ale nie Steinman – jemu wystarczyło dać w łapę niezłą sumkę, lub ładną ilość ADAM i milczał jak grób; poza tym cholernie dobrze znał się na sekcjach, zważywszy, że sam przyczynił się do przeprowadzenia paru z nich. Teraz interes był dla niego jeszcze lepszy – siedzi cicho, a jego kartoteka była, jest i będzie czysta. Takiej okazji nie mógł przepuścić. Co z tego, że kilka panienek straci swoje piękne twarzyczki na rzecz Picassowych wytworów Steinmana, jeśli dzięki temu, nie dopuścimy do ogólniej paniki? Zaszedłem w końcu pod stację metra. Pokazałem motorniczemu odznakę Policji Rapture i zażądałem szybkiego kursu do Gmachu Policji, mieszczącego się na tyłach Hefajstosu. Szef ochrony miasta, Sullivan już na mnie czekał.
*
Podczas kilkunastominutowej podróży zdążyłem przejrzeć najnowszy numer Głosu Rapture, pierwszego z roku 1957. Pośród błahych recenzji i reklam nowych toników, i plazmidów, znalazłem mały artykulik, który mnie zaintrygował i przeraził: „ Doktor Chris Logan, światowej sławy genetyk ostrzega – ‘(…) w genetyce nic nie ma za darmo. ADAM kiedyś nas zniszczy. Na podstawie moich badań doszedłem do wniosku, że ta substancja silnie uzależnia. Ludzie będą się zmieniali w bezmyślne, łaknące ADAM bestie’ Tezie tej zaprzecza dr Brigette Tennenbaum, odkrywczyni ADAM, która mówi krótko: ‘Nie ma powodów do obaw’”. Bestie łaknące ADAM? Co za brednie. Rozmyślałem nad artykułe. W oddali zamajaczyły swiatła Hefajstosu. * Sekretarka spojrzała na mnie. - Słucham, czym mogę służyć? – zapytała opryskliwym, agresywnym tonem. Najwyraźniej uprzejmość i kontakty międzyludzkie nie były jej mocną stroną. - Simon Bradley, porucznik policji, byłem umówiony na spotkanie z Szefem Ochrony. Kobieta rzuciła mi sceptyczne spojrzenie, jakby wątpiąc w autentyczność moich słów. Wcisnęła kilka dużych klawiszy na klawiaturze. W szkłach jej okularów zamigotał drżący obraz. - W porządku, może pan wejść Drzwi otworzyły się z sykiem. Wkroczyłem do dużego, stylowo urządzonego biura, przesiąkniętego dymem cygar. Na ścianach wisiały różne modele broni, począwszy od zwykłych Thompsonów, po prototypowe Gatlingi – uzbrojenie Tatuśków. W lewym narożniku pomieszczenia zauważyłem stację modyfikacji broni. Na wprost od drzwi stało wielkie, mahoniowe biurko, za którym siedział Sullivan. Za nim, za oknem, w zielonkawej morskiej toni, błyszczały w oddali neony reklamowe Fort Frolic. - O, Bradley – rzucił Szef Ochrony. – Cieszę się, że przyszedłeś. Jakieś postępy? - Owszem. Steinman zbadał trzecie ciało. Sytuacja się powtarza. Półnagie, zmasakrowane zwłoki, z powycinanymi dziwnymi symbolami, jakby runami – szybko relacjonowałem sprawę przełożonemu. - Steinman zauważył coś jeszcze. Mimo nakłuć na przedramieniu ofiary nie stwierdził w jej ciele obecności ani ADAM, ani EWY… - Czysty? – przerwał mi . – To chyba niemożliwe, żeby w dzisiejszych czasach ktoś był czysty. Wszyscy się tym faszerują. Szef Ochrony podszedł do biurka, otworzył szufladę i wyjął z niej cygaro. Wetknął je sobie w usta i próbował zapalić. Bez skutku. Cholerna zapalniczka. - Pan pozwoli – powiedziałem i zbliżyłem się do niego. Pstryknąłem palcami. Między kciukiem a palcem wskazującym zaczął się tlić płomień. Poczułem przyjemne ciepło. - Dziękuję – wymamrotał Sullivan przez zaciśnięte wargi. Głęboko się zaciągnął. – O tym właśnie mówię… Każdy z czegoś korzysta. - A propos, widział pan nowy numer Głosu Rapture? Natrafiłem tam na ciekawy artykulik. – spytałem, i nie czekając na odpowiedź podałem mu gazetę. Przez moment obserwowałem, jak bystre, niebieskie oczy wodzą po wskazanej przeze mnie stronie, i nagle rozszerzają się. Jakby z przerażenia. - Brednie, nie sądzi pan? – rzuciłem. - Nie jestem pewien – odpowiedział. – To może być cholerna prawda. Pozbawione skrupułów bestie, łaknące ADAM. Rozumiesz? Łaknące ADAM! Powoli zaczęło do mnie docierać, do Sullivan próbuje mi przekazać. - Czy ma pan na myśli to… - Tak. Smutne, ale prawdziwe. ADAM uzależnia. Degradacja społeczeństwa do takich bezmózgich istot może być kwestią czasu. Już teraz obserwuję ciekawe, ale i niepokojące rzeczy, na przykład bójki w Ogrodach Ewy nie są takie, jak dawniej. Biją się, żeby zabić. Ludzie się zmieniają. - Sądzi pan, że to ma związek ze sprawą? – spytałem. - Być może. Do rzeczy teraz. Skontaktowała się ze mną Julie Langford, jedna z niewielu osób, które wiedzą o morderstwach. Nic w tym zresztą dziwnego, jako że to ona natknęła się na ostatnie zwłoki. Powiedziała mi, że ma więcej informacji. Spotkasz się z nią w jej biurze w Arkadii. Langford.. Langford! Znałem to nazwisko. Julie była panią botanik, odpowiedzialną za utrzymywanie ekosystemu Arkadii. Doprawdy, szykuje się ciekawa wizyta. - W porządku, pojadę tam jutro. Teraz muszę przede wszystkim odpocząć i wziąć jakąś kąpiel. Odwróciłem się, gdy Sullivan odchrząknał. - Simon, daj mi swoją broń. Podszedłem i wręczyłem mu rewolwer. Sullivan bez słowa podszedł do stacji modyfikacji broni, wsunął pistolet w otwór, wcisnął kilka guzików i czekał. Po chwili zapaliło się zielone światełko, a szybka się otworzyła. Szef Ochrony wyciągnął broń i podał mi. Rewolwer był nieco większy i miał trochę inny kształt; mimo tego nie ważył tyle, ile mogłem się spodziewać. - Ma teraz większy magazynek, jest też celniejszy i ma zmniejszony odrzut. Odgłos wystrzału jest trochę przytłumiony. Możesz go ładować trzema rodzajami amunicji, inaczej, niż w standardowym pistolecie. – powiedział. – Przyda ci się. Na koszt Policji. Powodzenia, Simon. - Dzięki, szefie. Ruszyłem w stronę drzwi. Nagle kilka obrazów stanęło mi przed oczami. ZMASAKROWANE ZWŁOKI. ARKADIA. UŚMIECH STEINMANA. WYPŁUKANE ŻYŁY. BESTIE ŁAKNĄCE ADAM. BESTIE. ŁAKNĄCE. ADAM! Otrząsnąłem się. Co się ze mną dzieje, do kurwy nędzy? Zanim przekroczyłem próg drzwi, postanowiłem zadać Sullivanowi jeszcze jedno pytanie: - A co, jeśli w Rapture grasuje grupa krwiożerczych bestii, łaknących ADAM i mordujących Bogu ducha winnych ludzi? - To wtedy, mówiąc kolokwialnie, mamy przejebane.
pewien błąd. to Sullivan był szefem ochrony
Powieść mi się podoba Oby tak dalej creep
O szlak..... What a fail. To wina tego, że dawno w jedynkę nie grałem. Jak on miał na imię? :d
Sullivan - po prostu.
McDonagh zajmował się konserwacją jeśli się nie mylę. Nawet w jednym z dzienników opieprza Steinmana za to, że rury zamarzły
Dobra, już zaraz będzie Edit ;p Ale tak mi się ten McDonagh wbił ;d
"Do rzeczy teraz."
A nie lepiej: Teraz do rzeczy"? Tak mi jakoś dziwnie brzmi "do rzeczy teraz" Poza tym, muszę cię rozczarować. Biuro Sullivana - szefa ochrony - znajdowało się w Skarbie Neptuna...
Ale wiesz, gmach Policji znajduje się w Hefajstosie. Całkiem niedaleko do biura Ryana. Mogę sobie chyba pozwolić na stworzenie miejscówki
[ Dodano: 2010-03-04, 18:12 ]
Masz bardzo fajny styl pisania.
Dzięki. Kolejna część będzie dopiero za jakiś tydzień ( mam nawał spraw w szkole).
Tylko niech ten temat będzie w jakimś ludzkim miejscu. Trafiłem na to przez przypadek.
jestem za takim działem Byłoby przydatne ^^
Zgadzam sie z Mateuszem
Gdzie się podziały moje rysunki?
Temat o rysunkach masz TUTAJ. //Szynek
Szynek zamknął temat
|
|