|
Spotkanie z Krzysztofem Skokiem
WoM2 - Wszystko o Metin2 |
Rozmowa z Krzysztofem Skokiem przed zapowiedzianą wizytą w Bibliotece Krzysztof Skok (prywatnie podróżnik, a zawodowo politolog, absolwent Europejskich Studiów Specjalnych na Politechnice Gdańskiej, a obecnie student Zarządzania i marketingu na UG) będzie Gościem Wieczoru Czwartkowego w Bibliotece Społecznej 22 kwietnia 2010 r., g. 18.00.
Czy często uczestniczy Pan w podobnych spotkaniach, jak to planowane na Stogach? Tak. Od powrotu z Chin minęło już półtora roku, a cały czas bardzo chętnie jestem zapraszany na spotkania/pokazy slajdów. Cieszą się one nieustająco dużą frekwencją. I co ciekawe - rozpoznaję już osoby, które po kilka razy przychodzą na spotkania!
O co najczęściej jest Pan pytany? Dużo osób pyta się, czy się nie bałem, czy czułem się bezpieczny, jak sobie radziłem z samotnością!
Czy zaprezentuje Pan swoją książkę "Rowerem na igrzyska"? Jak najbardziej chętnie i będzie możliwość jej zakupienia. Jest ona pewnego rodzaju podziękowaniem tym wszystkim ludziom dobrej woli, którzy mi pomagali przed, w trakcie i po powrocie z wyprawy. To oni namówili mnie do pozostawienia trwałego śladu po wyprawie, która była dla mnie wspaniałą przygodą, a dla czytelnika jest możliwością poznania "prawdziwych" mieszkańców Rosji, Chin i Mongolii.
W jaką podróż wybiera się Pan teraz? Czy np. wzorem Marka Kamińskiego zainteresuje się Pan Wisłą? Pan Marek Kamiński jest dla mnie w pewnym sensie autorytetem w dziedzinie podróży, ale ja mam inny pomysł. Tym razem, idąc za głosem serca, organizuję grupową pielgrzymkę rowerową do Ziemi Świętej, nad którą honorowy patronat objął Abp Sławoj Leszek Głódź, Metropolita Gdański.
Tych pytań mogłoby być znacznie więcej, np. kto będzie mógł w wziąć udział w wyprawie, jaki trzeba mieć sprzęt, etc… ale o to wszystko warto zapytać Krzysztofa Skoka osobiście. Zapraszamy na spotkanie. Rozmawiała Dorota Kaczmarek
Fot. z mat. Krzysztofa Skoka
Do spotkania z Panem Krzysztofem dzielą nas już tylko dwa dni. Czekamy na gościa w Bibliotece Społecznej, a także na prezentację książki i slajdów. Warto dodać, że na stronie podróżnika jest zamieszczona informacja o imprezie: http://www.rowerem.zehej.pl/ Informację o spotkaniu zamieścił również portal trojmiasto.pl: http://kultura.trojmiasto...p?id_imp=156778
„Milo jest spełniać swe marzenia” – te słowa wraz z dedykacją wpisał Krzysztof Skok do swej książki pt. „Rowerem na igrzyska. 10255 km samotnej podróży z Sopotu do Pekinu” po Wieczorze Turystycznym. Słowa frapujące, spotkanie udane, a książka sama się czyta. A oto jej króciutki fragment: „Dowiedziałem się, że policja mongolska nie posiada radarów i alkomatów. Prędkość ocenia według uznania, a jak ktoś się nie zgadza, to musi niezwłocznie jechać na posterunek i wyjaśnić sporną kwestię. Policjant również musi udać się na posterunek, ale jego zwykle „zatrzymują pilne sprawy” i pojawia się po kilku godzinach. Wielu kierowców woli więc zapłacić mandat! Brak alkomatu rozwiązują zwijając w „trąbkę” kartkę papieru, kierowcy chuchają na nią, a następnie policjanci rozwijają ją i wąchają!”.
Ps. Dzięki opowiadaniom Pana Krzysztofa wspólnie „przewędrowaliśmy” kawałek ziemi. Najbardziej egzotycznymi opowiadaniami były te, które omawiały przejażdżkę za Uralem do Pekinu. Podróżnik podczas całej swej wędrówki spotykał się z życzliwością i gościnnością, a co najważniejsze, wszędzie znajdywał dach nad głową, także namiot okazał się zbędnym balastem. Życzymy Krzysztofowi dalszych, udanych wypraw, zwłaszcza tej tegorocznej do Ziemi Świętej.
Z tego, co tu wyczytałam to spotkanie musiało być ciekawe. Szkoda, że mnie nie było, gdyż interesuje się podróżami.
Pan Krzysztof Skok pedałuje teraz zapewne do Ziemi Świętej. W bibliotece mamy dwa egz. jego książki, jedną kupiłem, drugą ktoś, chcący lub niechcący, zostawił. Ta druga jest do przeglądania na miejscu lub do odebrania przez właściciela.
Sympatyczna, lekko napisana książeczka.
jan urbanik
Może wyprawa do Ziemi Świętej zaowocuje następną książką Pana Krzysztofa. Ciekawym przedsięwzięciem jest również tegoroczna eskapada gdynianina Marcina Gienieczko zamierzającego przepłynąć trasę Sydney - Hobart (Tasmania) kajakiem. Konstruktorem łodzi jest Bartosz Puchowski. Wyprawa morska ma być poprzedzona wędrówką po kontynencie Australii (łącznie 7,5 tys. km) rozłożoną na 3 etapy: - rowerem odcinek Darwin/płn. Australia - Newman/wieś aborygeńska, - pieszo przez Pustynię Gibsona do Alice Spring, - a następnie rowerem do Sydney. Po ukończeniu trasy kontynentalnej Marcin Gienieczko wraca do Polski, po czym ponownie przylatuje do Sydney, aby kajakiem przepłynąć ok. 1200 km do Hobart pokonując po drodze trudną Cieśninę Bassa. Warto dodać, że podróżnik jest z wykształcenia dziennikarzem, a z zawodu organizatorem survivalowych wypraw.
Wczoraj w "Faktach" TVN był reportaż o odważnych, którzy podejmują się dalekich wypraw w imię szczytnego celu np. zebraniu funduszy na leczenie. Takie podróże mają sens, bo zwracają uwagę na konkretny problem wymagający konkretnej pomocy. O ludziach, którzy się tego podejmują powinno być więcej słychać w mediach.
Niezależnie od tego, podróżnicy, tacy jak Krzysztof Skok, czy Marcin Gienieczko, dobrze promują Polskę. Krzysztof podczas spotkania opowiadał, że część ludzi za Uralem, nie zna nawet nazwy naszego państwa. Jego przejazd więc z pewnością uzupełni tę lukę u mieszkańców, z którymi P. Krzysztof rozmawiał.
z czego sławni, czym sławni
Zapewne globtroterzy dobrze robią, że sławią. Rzecz w tym, żeby było co sławić: sprawne, zasobne, praworządne państwo.
Oni nas sławią, a my żyjemy w dziadostwie, które jest zdolne jedynie do wielkich żałobnych manifestacji, do wielkich żalów i pretensji, że tyle wycierpieliśmy, a inni mają lepiej.
Świat nie jest wrażliwy na cierpienia, szybko nuży się cierpiętnikami, ceni sprawną, wydajną pracę, zdolność do partnerskiej współpracy.
Na dobrą sprawę, zrzekłbym się sławy, jaką niosą nam globtroterzy, a wybrałbym sprawną służbę zdrowia, dobrze funkcjonujące koleje, sprawniejszy system edukacji, pragmatyczną politykę zagraniczną...
Po trójkącie: Rydzyk - Kaczyński - Trznadel nie spodziewam się niczego dobrego. Jeśli ten wielobok i wielokąt rozbudować o Śniadka i podobnych, to tym gorzej.
Były czasy, gdy Polacy podróżowali by zdobyć wiedzę i zastosować ją w kraju... Był np. Stanisław Szczepanowski (pionier przemysłu naftowego w Galicji), którzy zdobył gruntowne wykształcenie w Anglii, mógł robić karierę w Wielkiej Brytanii, ale wrócił do kraju, by go cywilizować.
Zapewne i dziś są tacy. Zna ktoś nowych Szczepanowskich? Piszmy o nich, poznawajmy ich, zapraszajmy.
Pan Krzysztof Skok pedałuje teraz zapewne do Ziemi Świętej. jan urbanik Najnowsze wieści: Krzysztof Skok, który podczas wyprawy rowerowej chce dotrzeć do Izraela, już dojechał do Rumunii. Szczęśliwej drogi!
|
|