|
Wiesci zza wody.....stogerowa w Londynie
WoM2 - Wszystko o Metin2 |
Witam wszystkich odwiedzajacych Forum Przyjazne Pomorze. Jestem w Londynie od 24 czerwca i chcialabym podzielic sie z Panstwem swoimi obserwacjami, wrazeniami z mojego pobytu, fragmentami plotek od polskiej emigracji. Postaram sie rowniez odpowiedziec na zadane pytania dotyczace Londynu, jego historii, zabytkow,architektury, ciekawych miejsc do zabawy, zwiedzania i papku i picku!!!
Witaj Beatko jak na razie zamorska, a nie pomorska. Jeśli możesz, to napisz o jedzeniu przeciętnego Londyńczyka. trochę już o tym na naszym forum napisał Pan Observer, może dołączyłabyś się do tej rozmowy: http://www.bibliotekapp.p...opic.php?t=1138
Nazwa Stogerowa bardzo udana, rodzaj męski to Stoger?
Pozdrowienia z deszczowego Gdańska
Ciesze sie Doroto, ze odpowiedzialas mi na mojego posta. Bo tak na prawde zastanawialam sie czy temat ten zainteresuje kogokolwiek? Nie wypadalo mi pisac post jeden po drugim ,a teraz mam mozliwosc odpowiedziec na Twojego Posta!!!! HUra!!!!!!!!!!!!! Wracajac do Twojego pytania p jedzenie przecietnego Londynczyka to zaczne od sniadania, wszystko zalezy od statusu,od zawodu jaki wykonuje,od godziny o ktorej wstaje-
Sniadanie -----czarna kawa lub herbata z mlekiem, grzanki albo z dzemem-wersja light,albo bekon na jajkach-wersja dla tych na diecie- owoce lub ttzw. angielska owsianka, mlode osoby mleko z roznego rodzaju ja to nazywam dosypka-chrupki,mussli itp.Do kawy jedza ciasteczko, slodka bulke,donata.
Potem Lunch najczesciej w pracy, pobliskim barze, barze w pracy, kanapki zrobione w domu, tosty,badz kupione zamowione przez telefon gotowe zestawy, pizze, chinskie jedzenie ,tak jak jest to na calym swiecie>>>>Lunch domowy,rzadko jest przygotowywany w domu, dopiero wspolny posilek w domu jest po pracy, kiedy wszyscy sa zazwyczaj w domu----bardzo roznie to wyglada, wiem niestety z opowiadan, czasem dostepuje zaszczytu jedzenia kolacji przygotowana przez moja kumpele Alicje, u ktorej przebywam.Niestety jeszcze niczym mnie zaskoczyla pozytywnie.Jedynie dobre to ze maja tu przyprawy,sosy z calego swiata,owoce , warzywa to samo !!!!Natomiast z jedzeniem jak dla mnie ma to malo wspolnego. Maja fajne garki, sprzet, oprawa jest duzoooooooooooo ladniejsza od naszych codziennych stolow. Natomiast smak tych potraw jest czasami trudny do rozpoznania.
Anglicy uwielbiaja zmiksowane zupy, co prawda kojarzy mi sie to z dziecinstwem i zupka przygotowana przez moja mame ,rozdziabana widelcem, oni teraz uzywaja do tego sprzet.
Jesli chodzi o picie do obiadu--------- woda, pepsi, wino, kazdemu wedlug potrzeb.To na razie na tyle, bo Londyn czeka, a w koncu dzisiaj sobota. Prosze o konkretne i sprecyzowane pytania. Pozdrawiam, do milego !!!! Beata W.
Słyszałam już wcześniej, że w Anglii można kupić rozmaitość owoców i warzyw z różnych stron świata. Czy zdarzyło się Tobie natrafić na jakiś ciekawy rynek, gdzie owoce są pięknie wystawiane i zachęcają do zakupu. Czy możesz tam zrobić zdjęcia np. co piękniejszych straganów i zamieścić na forum. Ciekawe, jak z cenami? Czy są zbliżone do naszych?
Dzięki, Dorotko, za kolejne pytanie. Jeśli chodzi o owoce, to prawda. Jest cale mnóstwo różnych owoców. Niestety, tak naprawdę jem teraz owoce tzw. sezonowe, czyli truskawki, jabłka, gruszki. Z owoców tzw. nie naszych ostatnio jadłam melona, niestety, nie był za bardzo dojrzały. My owoce kupujemy w ulubionym tu przez wszystkich Tesco, najczęściej jednak w pobliskim warzywniaku u Hindusa. W czwartek wybieram się do polskiego sklepu o nazwie Kujawiak, gorąco polecam – mila obsługa, niskie ceny, a dlaczego czwartek, ponieważ jest zawsze wtedy dostawa owoców i warzyw, można kupić świeża sałatę, ogórki i takie tam. Jeśli chodzi o owoce, np. angielskie truskawki – są zawsze zapakowane w plastikowy pojemnik z opisem: jaki to gatunek, kiedy pakowane i takie tam rożne historie. Z ciekawostek mogę powiedzieć coś o kapuście, ostatnio kupiłam grecką kapustę, z której ugotowałam tzw. kapustę na krótko - o dziwo, nawet po skropieniu jej sokiem z cytryny, była bardzo słodka. Pewno cały ten słodki smak spowodowany jest wysoką temperaturą w Grecji, to samo jest np. z pomidorami włoskimi. Owoce są jednak relatywnie do naszych cen dość drogie, natomiast lepiej jest z warzywami - duży wybór - ceny różne, tak jak u nas, zależne od gatunku owoców, wielkości, poza tym, są tu owoce i warzywa z rożnych krajów. Niestety, nie wszystko jest wszędzie dostępne. Tesco bardzo się stara i są specjalne półki z towarami z innych krajów. Polskie półki są coraz dłuższe i jest coraz więcej artykułów. Ponadto w wielu małych hinduskich, rosyjskich sklepach można kupić także polski chleb, soki, piwo, wódkę, polskie papierosy z kontrabandy. Zgodnie z prośbą postaram się zrobić kilka fotek najładniejszym stoiskom z owocami i warzywami. Pozdrawiam Beata W.
Beatko, narobiłaś mi apetytu, zwłaszcza na taką kapustkę na krótko (szkoda, że nie mogę spróbować tej grackiej). Domyślasz się więc,co będzie u nas na obiad w najbliższym czasie. Na obiecane zdjęcia czekam (nie)cierpliwie. Pozdrowienia, Dorota
Dzieki Dorotko,za jak zwykle mile slowa-co do kapustki pamietaj,o dodaniu cebulki smazonej, albo surowej, koniecznie kielbasa dla chorych, gotowana razem,a=dla zdrowych podsmazona z cebulka!!!!! TYym razem nie zadalas mi pytanie wiec pozwole sobie opisac 2 fajne dni, ktore tu przezylam na tzw. dniach narodowych.
Bylam na Dniu kanadyjskim - odbywal sie przez kilkanascie godzin w centrum Londynu na tzw. glownym placu Trafalger SQuere, przepraszam za bledy w angielskich nazwach, robie to na mojego czuja, poniewaz jestem samoukiem, jesli chodzi o moj angielski. Byl piekny upalny dzien, bodajze to byla sroda ,tydzien temu - kupa ludzi, roznych ras, narodowosci, tzw Wieza Babel. Duzo stanowisk z reklamowkami, budki z jedzeniem typowym piknikowym w wydaniu kanadyjskim- niestety nie za darmo, muzyka na zywo, a na srodku placu, kazdy z chetnych mogl sprobowac ich sportu narodowego -Hokeja- gry, kibicowania. Dla chetnych byl punkt informacyjny o mozliwosci emigracji!!!! Rozdawali ulotki , flagi Canady, mozna bylo zrobic zdjecie sobie z imitacja konia , dla tzw.gwardii kanadyjskiej. Dla piwoszy bylo stoisko z piwem!!!! Mozna bylo schrupac slynne kanadyjskie ciasteczka ze strony anglojezycznej i francuzko-jezycznej Kanady.
I to by bylo na tyle, zabralam kilka folderow, mam kilkanascie zdjec, wymalowalam sobie twarz w kanadyjskie flagi. Na prawde bylo superancko- klimat Kanadyjski zawiozlam , az do Brenford, gdzie mieszkam, a flaga canadyjska nadal powiewa na ganku. Teraz na razie juz koncze, bo nie chce przynudzac----jutro postaram sie opisac DIMANCHE FRANCISE _tzw.Day Bastilie!!!! Kochani zadawjcie pytania, postaram sie w miare mozliwosci odpowiedziec na nie------- GOOD LUCK i milego popoludnia-z powazanie Beata W>
|
|