|
wywiad, szyfry, wojna i polityka
WoM2 - Wszystko o Metin2 |
wywiad, szyfry, wojna i polityka
Nabyłem wczoraj w antykwariacie na Kowalskiej książkę generała Rybaka.
Wikipedia pisze o autorze: http://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Rybak
"Autor sygnowanych przez niego wspomnień, napisanych przez inną osobę, odsłaniających kulisy współpracy kierownictwa polskich organizacji niepodległościowych z wywiadem Austro-Węgier".
Więcej o generale Rybaku znalazłem tu: http://www.ngp.pl/str/tekst585.html
Podczas wojny polsko-bolszewickiej Józef Piłsudski wiedział o każdym posunięciu wroga dzięki swoim kryptologom.
A więc Piłsudski doceniał rangę radiowywiadu? Kiedy powstały jego pierwsze struktury?
Zaraz po odzyskaniu niepodległości. Ledwie marszałek Piłsudski powrócił do Warszawy, 11 listopada Rada Regencyjna przekazała mu zwierzchnictwo nad wojskiem, 14 listopada zaś � pełnię władzy państwowej. Miesiąc później, 13 grudnia, było zaprzysiężenie wojsk. W ciągu tego miesiąca Piłsudski polecił odnaleźć i sprowadzić z Wiednia Józefa Rybaka. Kapitan Józef Rybak był oficerem austriackiego wywiadu, utrzymującym kontakty z polskim ruchem strzeleckim, niepodległościowym ruchem, który miał wywołać powstanie w Kongresówce.
W czasie tych wieloletnich kontaktów, Piłsudski przekonał się, że Józef Rybak, Polak w wojsku austriackim, jest patriotą i że przekazuje Austriakom mniej, niż powinien, niż sam wie. Miał do Rybaka zaufanie tak ogromne, że natychmiast po sprowadzeniu go z Wiednia, powierzył mu zorganizowanie centrali polskiego wywiadu wojskowego. Centrala wywiadu to jest podstawowy nerw w każdym sztabie, w każdej armii na całym świecie.
Jest to jedna z ważniejszych komórek organizacyjnych, bo pozwala analizować, co się dzieje wokół nas. Szczególnie, kiedy państwo i armia jest w stanie tworzenia, w służbie polityki zagranicznej i wojska niezbędna jest taka wiedza. Piłsudski zdawał sobie z tego sprawę, przecież spędził w konspiracji całe swoje życie.
Marszałek przydał Rybakowi jednego ze swoich najlepszych współpracowników, publicystę, tłumacza, w przyszłości ministra Ignacego Matuszewskiego. Następnie Rybak ściągnął do polskiego wywiadu jeszcze jedną osobę � najlepszego fachowca w najnowocześniejszej dziedzinie wywiadu, jaka wtedy dopiero się rodziła, czyli radiowywiadzie. Był to mjr Karol Bołdeskuł, w czasie I wojny światowej szef radiowywiadu państw centralnych na Froncie Wschodnim.
Czy on był Polakiem? Skąd takie dziwne nazwisko?
Bołdeskuł deklarował się jako Polak, pisał po polsku, znał język polski w mowie i piśmie biegle. Pochodził spod Kołomyi. Być może miał domieszkę krwi huculskiej, czy rumuńskiej, zbyt mało o nim wiemy. Znał doskonale niemiecki, francuski, ukraiński. Dzięki niemu podejmowaliśmy próby czytania szyfrów węgierskich. Podsłuchiwano rozmowy Beli Kuna i Lenina. Stąd wiemy, że istniało niebezpieczeństwo połączenia się rewolucji węgierskiej z rosyjską. Bołdeskuł przeniósł do Polski doświadczenia z armii austriackiej, gdzie wywiad stał na najwyższym poziomie? Austriacy, jako pierwsi, oprócz Francuzów, Brytyjczyków i Niemców stosowali niezwykle nowoczesny sposób wywiadu, a mianowicie radiowywiad. Otóż depesza radiowa, przesyłana w eterze z jednej radiostacji do drugiej, mogła być odbierana przez każdą dowolną radiostację. Odbierały ją także radiostacje przeciwników. Z tej kakofonii dźwięków należało wyłowić właściwą informację. Rzecz polegała również na odpowiednio szybkim jej odszyfrowaniu, aby wiadomość mogła być użyteczna. Złamanie szyfru po 3-4 tygodniach mijało się z celem, chodziło o szybkość, tym bardziej, że klucze były często zmieniane. Wyobraźmy sobie, że wtedy klucze szyfrowe zmieniano co 2-4 tygodnie. A już Enigma miała nastawienie zmieniane codziennie.
Czy są narody lub środowiska predysponowane do wydania dobrych kryptologów?
Są trzy elementy potrzebne dla dobrego łamacza kodów: zdolności lingwistyczne, matematyczne i słuch muzyczny. Matematyka to oczywiście logiczne myślenie, a muzyka � to rytm i wyobraźnia. Dlatego dobrzy specjaliści pochodzą z krajów wielokulturowych, gdzie mówi się różnymi językami, gdzie są uniwersytety z matematyką na wysokim poziomie i gdzie komponuje się muzykę. Dlatego w kryptografii najlepsi byli Austriacy, Włosi no i Polacy.
Wróćmy do początków polskiego radiowywiadu, organizowanego przez Józefa Rybaka i Karola Bołdeskuła. Kogo im brakowało? Nie mieliśmy specjalisty od szyfrów rosyjskich. I wtedy pojawia się Jan Kowalewski. Jest sierpień 1919 r. Kowalewski pochodził z Łodzi, gdzie skończył gimnazjum handlowe. Następnie studiował chemię na uniwersytecie w Liege. W czasie I wojny światowej służył w armii rosyjskiej w formacjach inżynieryjnych, którym podlegała łączność. Znając procedury, zasady, jakich używano do szyfrowania, w sierpniu 1919 r. przypadkowo złamał szyfry rosyjskie.
Być może nie doszłoby do tego, gdyby nie ślub panny Sroczanki. Otóż tego sierpniowego dnia nocny dyżur w sekcji szyfrowej miał przyjaciel Kowalewskiego, por. Stanisław Sroka, ale musiał on pojechać na ślub swojej siostry. Kowalewski zgodził się go zastąpić. Nocą napłynęły materiały z radionasłuchu. Kowalewski nudził się, więc spróbował złamać szyfr. Jak sam wspominał, jedyną jego wiedzą na ten temat było opowiadanie Edgara Allana Poe �Złoty Żuk�. W tym opowiadaniu jest szyfrogram, który rozwiązuje jeden z bohaterów metodą badania frekwencji, czyli częstotliwości występowania liter. Tą samą metodą posłużył się Kowalewski. Najpierw złamał pierwsze słowo �dywizja�, bo wiedział, że takie słowo musi wystąpić. Zaczął je przymierzać do poszczególnych fragmentów szyfrogramu. Nad ranem udało mu się złamać pierwszy klucz szyfrowy. Niebawem złamał klucze nie tylko bolszewików, ale i �białych� wojsk rosyjskich, klucze ukraińskie, litewskie no i niemieckie. Okazał się niebywałym talentem kryptologicznym.
Książka jest interesująca. Jestem ciekaw proporcji prawdy i fałszu w niej zawartych. Co pikantniejsze fragmenty postaram się tu zacytować.
Tak sobie myślę: Jak Piłsudski oceniłby kaczą i macierewiczowską DESTRUKCJĘ PAŃSTWA.
Pisiackie rządy to czasy psucia państwa.
Boże, chroń Polskę przed szaleńcami, daj nam UMIEJĘTNOŚĆ PRACY! - chciałbym zawołać.
Bóg nie słucha modlitw, stękania i wołań: jedyną modlitwą jaką słyszy jest EFEKTYWNY LUDZKI TRUD.
W tym trud młodzieży chowania: uczenia szachów, matematyki, czytania, pisania, KRYTYCZNEGO I TWÓRCZEGO MYŚLENIA, cywilnej odwagi, pracy zespołowej...
PS Jest godzina 8:15. Przepracowałem dziś już więcej niż pół roboczodniówki: 4 godziny i 15 minut. Praca nieefektowna.
Na ile efektywna?
Przeczytałem książkę. Autor jej nie sygnował, posłowie napisał Jan Kancewicz. Podejrzewam, że jej treść jest wynikiem wymuszonej spowiedzi generalnej generała Józefa Rybaka. Posłowie jest głosem stalinowskiego odpowiednika dzisiejszego ipeenisty.
Cytuję jego fragment: Gdy państwo ukształtowało się jako burżuazyjne, a jego władcy zaprzedali kraj kapitalistom angielskim, francuskim i amerykańskim, by wreszcie rzucić nasz naród i ojczyznę na psatwę Hitlerowi i umknąć z kraju, a potem - i w podziemiu akowskim, i na emigracji londyńskiej - nadal zaprzedawać interesy ludu polskiego temu, kto chwilowo wydawał się być górą wśród imperialistów, a doraźnie najwięcej płacił, gdy reakcja polska doszła do szczytu uprawianej przez nią od dziesięcioleci zdrady narodowej - wówczas tylko i jedynie spadkobiercy najlepszych tradycji SDKPiL i PPS-Lewicy - komuniści polscy, a później pepeerowcy walczyli ofiarnie i nieubłaganie z rządami ucisku i zdrady narodowej, pozostali razem z ludem, stnęli na czele jego walki o wyzwolenie narodowe i społeczne, osiągnęli zwycięstwo - a dziś kontynuatorka ich działalności - Polska Zjednoczona Partia Robotnicza przewodzi masom pracującym naszego kraju, skupiając je w szeregach Frontu Narodowego do walki o pokój i Plan Sześcioletni, które jedynie utrwalają niepodległość naszego kraju.
wklepał jan urbanik
Przeczytałem biografię Generała w Polskim Słowniku Biograficznym, bardzo ładna biografia.
Piłsudczycy go nie lubią, bo Rybak znał Piłsudskiego żywego, który. powiedzmy z wersalska, nie w każdym calu przystaje do legendy Wodza.
Autor posłowia do pamiętnika, gdy je pisał, miał 36 lat. Teraz jest emerytowanym doktorem habilitowanym historii najnowszej, w artykule jaki napisał o polskim końcu stalinizmu w roku 2006 reliktów zaczadzenia nie dostrzegłem.
|
|