|
Dziś oczekujemy na prezydenta Adamowicza
WoM2 - Wszystko o Metin2 |
Prezydent ma być o 16:30.
Nie czynimy żadnych przygotowań, chcemy, by Prezydent zobaczył nasz NORMALNY DZIEŃ.
Przed tygodniem na tym forum napisałem:
Prezydent Adamowicz - ani nam swat, ani brat, z odpowiednią dozą ostrożności - dał nam szansę. Zasługi ludzi, bez których by nas nie było, głównie pani Heleny Chmielowiec i pana Polikarpa Maciejczyka podkreślam gdzie indziej, w NASZYCH DOBRODZIEJACH.
Teraz wszystko w rękach społeczności naszej "wyspy", czy wykorzysta gniazdo, jakie rękoma i głowami i środkami kilkunastu osób zostało powołane do życia.
Dla Prezydenta jesteśmy jedną z instytucji które należałoby wesprzeć.
Ma jakieś tam środki do dyspozycji, jakieś tam kryteria ich przeznaczania... Co do kryteriów - mogą się nam one podobać lub nie, świat ten nie jest doskonały.
Nie robimy żadnych przygotowań do wizyty Prezydenta. Chcemy by zobaczył normalny nasz dzień i normalną naszą klientelę. Nie ukryjemy nic przed Gospodarzem, odpowiemy - jak potrafimy - na wszystkie pytania.
Szukamy wyspiarzy, którzy chcieliby i MOGĄ coś dać z siebie wspólnym sprawom: posprzątać, poksięgować, porządzić, powychowywać, poedukować....
Naszych próśb do wyspiarzy, zawartych w ostatnim zdaniu, do tej pory nie słyszał nikt.
NASI RADNI...
Jedynie Paweł Jaworski z PiS znalazł dla nas czas i wsparł nas znacząco materialnie.
Prezydent był. Prezydentowi towarzyszyła pani Anna Czekanowicz, Dyrektor Biura Prezydenta d/s Kultury. Spotkanie miało sympatyczny przebieg: goście weszli w nasz normalny dzień roboczy, z drobną różnicą: w wazonie pojawiły sie trzy róże, coś bezalkoholowegodo przepłukania gardła i zakąska, również do dyspozycji naszych bywalców, głównie dzieci.
Prezydent przepytał dzieci z zainteresowań, sytuacji rodzinnej, pragnień. W trakcie wizyty wdepnęli do nas zwyczajni, codzienni goście: szachiści i, jak śliwka w kompot, wpadła Justynka - jedna z trójcy studentek organizujących chemiczne czary, potem Grześ, student Politechniki Gdańskiej, który te cuda wyczyniał. Mówiliśmy o akcji sprzątania brzegów jeziora... Prezydent poprosił Grzegorza by go zawiadomił o okolicznościach sprzątania Pustego Stawu, może uda mu się przyjść z córą i wspomóc nas w tej akcji.
Jeśli Bozia da, że Prezydentowi sie nie odmieni, to mamy biurka i foteliki pod komputery! Czyli po rzutniku, laptopie, yamasze spełni się nasze czwarte marzenie, niespełnione zostanie jedno - DYWAN o wymiarach 5X4.
A może ktoś zna bogatą instytucję, która zmienia dywany. a pozbywa się starych, może być nie jeden, a dwa lub trzy dywany 2X3 lub 2X2,5 metra, takie by dzieciarnia mogła na nich pobyczyć sie na brzuchu i robić fikołki, szpagaty i inne wygibasy?
Rodzi się kolejne marzenie: nowe zgrabne foteliki, które zastąpią zakupione w Bibl. Wojewódzkiej wysłużone landary.
Daj kurze grzędę... lis jej nie dopadnie, będziesz miał jajca.
PS 1. Zachowywałem się, jak zwykle, bardzo umiarkowanie kulturalnie, mówiłem tak, jak piszę, co pani Annie Czekanowicz było nie w smak, powiedziała nawet, że nie powinienem być taki zajęty sobą (użyła słowa, które wypadło mi ze starej pamięci, jak wróci - podmienię). Na szczęście w spotkaniu uczestniczyły też damy, członkinie zarządu, Dorotka i Nina i one znalazły wspólny język z panią Dyrektor. Mam nadzieje, że ku pożytkowi tych, którym wspólnie służymy. 2. Donieśliśmy Prezydentowi, że stożanin Dariusz Ostapowicz popełnił nową książkę wydaną przez Bellonę, że jej promocja wkrótce w naszej bibliotece... Okazało się, ze panowie sie znają, że Prezydent szanuje pana Dariusza, i przez nas przekazuje mu gratulacje i pozdrowienia. Niniejszym czynimy zadość prezydenckiej prośbie. (O książce, spotkaniu autorskim i rzeczach listopadowych napisze tu wkrótce Dorota Kaczmarek.)
Dobrze, że tak znaczący goście zaszczycili Naszą Bibliotekę swoją obecnością. Szkoda, że nie dostali kwiatów... Może wtedy byliby jeszcze bardziej przychylni naszym pomysłom Prezydent okazał się sympatycznym, normalnym facetem, który nie jest tak sztywny jak go czasem media "malują". Z jednej strony dobrze, że wspiera organizacje działające społecznie a z drugiej szkoda, że robi to na pokaz tzn. odpisuje to od podatku a potem wpisuje do ogólnie dostępnego Pitu, żeby dziennikarze mogli to zobaczyć. Prawdziwa dobroczynność płynąca z serca nie polega na chwaleniu się kwotami i darami przekazanymi na różne cele mniej lub bardziej użyteczne społecznie bądź też na adoptowaniu "n" liczby afrykańskich dzieci w blasku fleszy i rozpowiadaniem o tym, czego to się nie zrobiło dla biednych "małych istot". Czasem jednak takie propagowanie dobroczynności może pomóc tak jak pokazuje to przykład Billa Gatesa, dzięki któremu wśród możnych i bogatych tego świata zapanowała swoista moda na dawanie datków na różne cele. Niesie to ze sobą niebezpieczeństwo "chwilowości" - teraz daje, bo jest to popularne, ale potem jak już przestanie takie być albo mi się odwidzi to przestanę wspierać organizacje. Nie ma nic gorszego niż hipokryzja i pycha.
P. Anna Czekanowicz powiedziała o "empatii".To właśnie to słowo wyleciało Panu z pamięci. Z pewnością wie Pan dobrze co ono oznacza Czasami osobowość lidera może być jednak zbyt mocna. Co do Prezydenta to sprawiał b. sympatyczne wrażenie, wg mnie wykazał sporo zainteresowania i chęci pomocy (nawet prywatnej). Nie byłem nigdy jego zwolennikiem, ale po wizycie trochę się przekonałem. Choć w ocenie polityka czy innych 'vipów' należy również zwrócić uwagę na zastrzeżenia poczynione post wyżej przez Mandi.
Empatię rozumiem z grubsza i pamiętam, tam był jeszcze jakiś inny zwrot użyty, który ulotnił się z mojej starczej pamięci.
Ale to wszystko marność, teraz staramy się o dywan, o nowe fotele do czytelni...
My Prezydentowi, temu Prezydentowi, zawdzięczamy powstanie i trwanie.
Jeśli pan Paweł Adamowicz dorzuci coś ze swojej kasy, dojdzie do dziękczynień dla urzędu - dziękczynienie dla człowieka.
|
|