|
"wyrodna" wychowuje w domu ósemkę dzieci
WoM2 - Wszystko o Metin2 |
Wykasowałem tekst. Zbyt ostry. Wrócę do tematu w sposób bardziej stonowany.
jan urbanik
.
Pomóżmy rodzinom wielodzietnym! (Tekst nowy, poprzedni, wykasowany - w zamrażarce.)
Ile kosztuje przeciętne miesięczne wychowanie utrzymanie dziecka z rodziny patologicznej w ośrodku-przechowalni, zwanej domem dziecka, przygotowującej wychowanków do... patologii? W naszych czasach dziecko w rodzinie jest obciążeniem niepomiernie większym niż w PRL-u. Pomysł solidnego dofinansowania rodzin wielodzietnych (np. talon oświatowy, przedszkolny) ma głęboki sens – RÓWNIEŻ EKONOMICZNY – dla państwa. Ma sens również podwyższenie dodatku rodzinnego na dzieci, wzrastającego znacząco dla rodzin ponad dwudzietnych, nie musi on mieć postaci gotówki, a bonu celowego. W latach sześćdziesiątych zatwardziałych singli obciążano „bykowym”, podatkiem od kawalerstwa i niedzietności – jak jest teraz?
Znam młodą rodzinę niepatologiczną (JESZCZE!), która z szóstką dzieci gnieździ się w dwu pokoikach, żyją (jak widzę) skromniutko – toż to najtańszy dom dziecka, nie wolno takich marnować!. Znam podobną rodzinę, moich bliskich, którzy również wychowali szóstkę bardzo wartościowych ludzi, ale wszystkie tamte dzieci urodziły się jeszcze w PRL-u, kiedy państwo znacznie bardziej sprzyjało wychowaniu i kształceniu.
Sam pochodzę z rodziny wielodzietnej. Wiele takich rodzin było w mojej wsi. Pamiętam heroizm matek, w tym mojej (naszej) matki.
Państwo polskie jest w rękach partaczy-ustawodawców, partaczy–polityków i partaczy-urzędników. Przyszło nam żyć nie w państwie, a partactwie polskim, które nie potrafi zorganizować życia. Efektem tego jest NAJWIĘKSZA EMIGRACJA, upływ polskiej krwi i energii porównywalnej z wojną. POLSKA STRACIŁA JEDNO POKOLENIE, marnuje następne.
jan urbanik
Myślę, że nie można jednoznacznie stwierdzić, iż "wielodzietność= patologia". Ja z kolei znam rodziny, które mają dwójkę dzieci, a są rodzinami głęboko zakorzenionymi w patologii (alkoholizm, często przemoc fizyczna małżonków wobec siebie), a mam znajomych, którzy są rodziną dziewięcioosobową. Żyją w dwóch pokojach- siódemka dzieci w jednym, rodzice w drugim. Ich pensja nie jest za wysoka, jednak dają jakoś radę wyżywić dzieciaczki i nigdy nie mieli nawet tendencji do patologii. Nie wiem, jak było w latach 60-siątych, to nie moje czasy, ale czas leci do przodu i co najważniejsze, zmienia się, więc nie sądzę,że to, co działało w latach 60-siątych zadziałałoby i teraz. Pomysł z singlami jest zły o tyle, że godzi w wolny wybór każdego człowieka, a przecież mamy demokrację. Co do PRL-u chyba większość się ze mną zgodzi, że chociaż system miał kilka niewątpliwych zalet, Polska nie była Polską, tylko rosyjskim zaściankiem, zresztą nawet po 20 latach jesteśmy tak postrzegani za granicą. Czy pieniądze mogą uleczyć patologię? Nie sądzę, żeby to było jakimkolwiek rozwiązaniem. W bliskiej rodzinie mam socjologa, spytałam, co sądzi na ten temat, pomyślał chwilę i stwierdził: "Nie trzeba leczyć sytuacji materialnej, lecz ludzi." Jest to chyba warte przemyślenia.
Absolutnie " wielodzietność nie równa się patologia. Rzecz w tym, że wielodzietne rodziny teraz NIE MAJĄ SZANS, powiedzmy: mają szanse na awans społeczny BLISKIE ZERA.
Obciążenie psychiczne i fizyczne wytrzymuje się do pewnych granic, a potem wózek z dzieckiem topi się w rzece, noworodki .... Sami wiecie, czytacie gazety, słuchacie oburzeń dziennikarzyn, politykierów i ałtorytetów.
PRL nie był prowincją rosyjską, był jedyną w tym czasie POLSKĄ, z awansem społecznym wsi i miast, z wczasami i opieką lekarska, szansą darmowego kształcenia, z poniedziałkowymi teatrami telewizji.
Ustrój PRL-u, ewoluujący w czasie, był narzuconą próbą realizacji utopii, budowaną dla człowieka, który nie istniał. Nie miał szans na przetrwanie, ale miał czas na wychowanie swoich grabarzy!*
Demokracji w Polsce nie mamy, jest to dzika, nieludzka anarchia z demokratycznym lukrem. Jest to państwo na niby, z niby-obywatelami. I my, obywatele na niby, musimy podskoczyć ponad samych siebie - wychować pokolenie OBYWATELI. lub wkrótce roztopimy się w europejskiej islamo-chrześcijańskiej magmie.
Są w Polsce OBYWATELE, znam kilku takich, ale dwa brylanty w korcu owsa to nie korzec brylantów, to lekko urozmaicony owies, który konia nie nie napasie ani mu nie zaszkodzi.
Demokracja... Demokracja to wielka rzecz w społeczeństwach, które do demokracji dorosły, które zrodziły swój model demokracji. "Prawa człowieka" w społeczeństwie nierówności i biedy to szkodliwy frazes i banał. Piszesz "wolny wybór" - dzieci z wielodzietnych rodzin mają przeważnie wolny wybór między społecznym dnem i jego okolicami - tuż nad dnem, na dnie i poniżej dna.
Jedynym pewnym i gwarantowanym prawem człowieka (i wszystkiego co żyje) jest prawo do śmierci. Tego prawa nie odbierze nam nikt. I Bogu dzięki.
jan urbanik
PS Cieszę się, że się pojawiłaś. Bardzo się cieszę. Czy wiersze, które czytałem to reminescencje z dawnych wcieleń czy pokłosie lektury?
PS' Realny socjalizm z Watykanem w Moskwie nie został pokonany. On uwiądł i padł sam na skutek defektu genetycznego. Kiedy piszę "POGROMCY" "komuny" oba słowa biorę w cudzysłów, nawet wtedy, kiedy zapomnę o postawieniu znaczków są one w cudzysłowie. * grabarze - to prawidłowe określenie.
|
|